środa, 08 maja 2024
lt_deszczWojciech Huczyński - życiowy farciarz i samorządowy beneficjent - po raz trzeci jest burmistrzem. Niewiele by ugrał bez poświęcenia, zaangażowania i co tu kryć: ślepego oddania koleżki Marka Popowskiego. Człowieka, który poza kłopotami i wycieraniem sądowych ław niewiele z tego ma. Być może dlatego na pociechę postanowił sam siebie tytułować felietonistą.

Wielokrotnie już nadmieniałem, że ów - sławny od Gać poprzez Prędocin, aż po rogatki Obórek - incydentalny autor Urbanowego "Nie", jest zgoła kimś innym. To nieumordowany wyrobnik całkiem nowego kanału dziennikarskiego, jaki w Brzeskiej Dolinie Prasowej w znacznej mierze sam wykopał. To pleplonista. Od jakiegoś czasu kolegi po klawiaturze już nie przezywam (przypomnę: był Pleplowskim), bo zmitygował się, zaryzykuję twierdzenie: nabrał rozumu i przestał przekręcać nazwisko premiera polskiego rządu. Kto wie, może tylko stchórzył? Oj tam, chcę pokazać, że postęp jest i nawet najtępszy uczeń jest w stanie wysforować się na prawomyślnego pioniera. Pleplonista Popowski nie przerabiając cudzych nazwisk dobrze kombinuje i może żyć nadzieją, że Pleplowskim nigdy już nie będzie. Jeśli oczywiście wytrzyma i nie popuści. Za to pleplonistą zostanie już do końca kariery, bowiem jego produkcje nijak nie mieszczą się w formule felietonu. Bezustanne bluzganie na wszystko, co polskie jest raczej ciekawostką psychiatryczną.

Spytacie: po co zajmować się panoramicznym pleplonistą? Powodów mam wiele. Znowuż coś nas połączyło. Tym razem nie ukradł mojego wywiadu, a pojechał. A ściślej: poleciał do Bułgarii żeby sobie... pojechać. Po Polakach i po Polsce. Znalazł się dokładnie tam skąd ja wróciłem. Niemalże w tym samym czasie byliśmy w bułgarskim Słonecznym Brzegu! To nie tak, że spotkaliśmy się na czarnomorskiej promenadzie, czy w Casino Platinum. Takiego (nie)szczęścia nie doświadczyłem i dlatego swój pobyt uważam za udany. Nie widziałem również pleplonisty przy powszechnych tam kramach z bułgarskimi pamiątkami made in China. Ani w którymś z licznych sex shopów, gdzie powinien był wdepnąć w poszukiwaniu napędu do popełnienia kolejnego plepletonu. Mijaliśmy się w tłumie turystów kl. "B", czyli tych z biedniejszej części Europy. Nawet Niemcy byli jacyś enerdowscy. Pleplonista zatracił się w tłumie udając siebie i był to wystarczający kamuflaż, żeby takiego gwiazdora świat nie zoczył.

Popowski napisał tekst i zatytułował toto: PASTUCHY BIJĄ NAS NA GŁOWĘ! I od razu podostrzył: "Jako że nie jestem emerytowanym klawiszem, posiadającym ośmiotysięczną (naciąganą do granic bezczelności) emeryturę - zamiast na Bali, Majorkę lub do Mongolii - udałem się na kilka dni do (byłej socjalistycznej republiki) Bułgarii". Za tę ekstrawagancję zapłacił jedyne... 950 zł, czyli równowartość paru taboretów, meblowego badziewia, które zaczyna chybotać się już po drugim sezonie.

Turysta klasy beee!!! (geniusz samorządowego pasterstwa i ekspert od bałkańskich krów) okazał się wyjątkowo elegancki wobec swoich gospodarzy nazywając ich... pastuchami. Ot, panoramiczna kulturka. Brawo! Teraz po części zaczynam rozumieć skąd bierze się chamstwo samego ojca miasta i paru osób, którymi się otacza. Już tytuł plepletonu dyskwalifikuje autora i jego wydawcę. Przypominam, że Bułgarzy to bracia Słowianie, którzy razem z Polakami usiłują zaistnieć w Unii Europejskiej. Im głębiej w bełkotliwą treść - beee! - tym bardziej idzie zbaranieć. Pleplonista z dezynwolturą stwierdza, że Bułgaria to najbiedniejszy kraj w Europie. Ośla bzdura! A co w takim razie z Mołdawią?

Trochę niżej zapodaje, że w Bułgarii nie był ćwierć wieku i w Słonecznym Brzegu zastał setki eleganckich hoteli z basenami oraz pełne półki w tamtejszych Biedronkach, co opatrzył paroma fotkami. Znowu odkrycie godne krowiego dzwonka u szyi. Jeszcze wystawniejsze hotele spotkamy w nie-socjalistycznym Egipcie oraz w Wietnamie i na Kubie, które to kraje, w przeciwieństwie do Bułgarii, nie przestały budować socjalistycznego raju. Po krachu komunistycznej ekonomii półki sklepowe uginają się również na dalekiej Kamczatce, nie zapominając o Chinach.

Jak mógłbym skwitować logikę Popowskiego? Ot, człowieczyna przesiadł się z osła do skody i dorwał do klawiatury, teraz beeeczy zadymiając rzeczywistość. Wątpię, czy pleplonista byłby w stanie zakwalifikować się do szeregów Służby Więziennej, by na wypracowanej emeryturze podbijać wielki świat. Pewnie byłby bez szans, bowiem psychologowie dyskwalifikują kwerulantów już na wstępnym etapie. Przyoszczędził 950 zł i pofrunął podejrzeć, co u "braci pastuchów". Czy koleżka burmistrz troszkę się przysłużył, umarzając parę złotych podatku? Oven i zadnik!
lt.tablica


tomczuk na pasku