piątek, 19 kwietnia 2024
lt_deszczW gwarze więziennej „wtarak" to nic innego, jak powtórnie zaparzone liście herbaty. Z lingwistycznego punktu widzenia mamy do czynienia z rusycyzmem, ze słówkiem w zasadzie uroczym. Więzienna bieda polega na zalewaniu fusów wrzątkiem, czyli wtórnym wykorzystaniu czegoś, co w kryminale bywa bezcenne. Znam ludzi wolnych, którzy mogliby zalewać się do woli, ale ci akurat wolą saszetki z herbatą zasuszać na przyszłość. Ponoć są zaradni. Znam też bogatych chytrusów postępujących tak z wyrachowania. Przyłapani tłumaczą się, że preferują herbatkę... słomkową. Dzisiaj o wtarakach politycznych.


Prezes wiadomo jakiej partii oddalił ze swoich szeregów grupkę polityków, którzy nazwali się Solidarną Polską. Notowania ugrupowania są kiepściutkie, na granicy wybieralności, choć pan lider wypada dużo lepiej. Fenomen, może dlatego, że świeżo upieczony zeń ojciec? Zbigniew Ziobro, który, jak na rasowego tatusia przystało, ostatnio mocno statusiał, wyhodowawszy dietetyczny brzuszek dumnie nosi go w przyciasnym garniturze. Fajnie wygląda na sejmowych korytarzach, kiedy ojciec (narodu?) kroczy w asyście kamer i mikrofonów. W otoczeniu przybocznych, których wyróżnia jedno: chcą się mocno różnić od pisowskich dżentelmenów Błaszczaka & Hofmana.

Zastanawiam się niekiedy, czy ktokolwiek owych komentatorów mógłby zastąpić. Wyznaję bez tortur, że panowie B & H skutecznie przepłoszyli mnie od telewizyjnych serwisów. Nie oglądam i nie słucham ich nawet w miejscach, gdzie telewizja jest za free, np. na dworcach i w hotelach. A z domu obu wygnałem już nie pamiętam kiedy. Wraz z telewizorem i redaktorką Justyną Pochanke w środku! Całą wiedzę o politycznej klasie czerpię z Internetu. Korzystam z faktu, że to medium nieabonamentowe.

Wróćmy jednak do przybocznych Zbigniewa Ziobry. Rzecznikiem SP, czyli ichniejszym Błaszczako-Hofmanem, stara się być niejaki Patryk Jaki. Opolska gwiazda rozbłyskująca w Warszawie. To człowiek, który dopiekł mi w okresie kampanii wyborczej. Na full zapełniał skrzynkę mailową materiałami propagandowymi, próbując przekonać do siebie. Był przy tym strasznie nachalny. Pomimo oznakowania Jakowej poczty, jako spam (zainwestowałem w drogą aplikację!), propagandowa makulatura wpychała się bez opamiętania. Mimo, że nań nie głosowałem wiedziałem, że ktoś tak namolny mandat zdobyć musi. Nie przypuszczałem jednak, że od razu zostanie rzecznikiem rozłamowej partyjki. Cóż, ścieżki politycznych karier bywają mniej kręte, niźli mogłoby się wydawać.

Ktoś zapyta, dlaczego czepiam się ziomka, przecież sprytnie wywąchał, gdzie w stolicy stoją konfitury? Pochylam się nad człowiekiem z ojcowskiej litości, obiecując, że to akcja jednorazowa. Z czegoś troska moja jednak wynika. Oto stosunkowo młody człowiek wykonuje cyrkowe fikołki by już nikim wielkim w polityce nie zostać. Tak jest. Ani prezydentem Opola, ani tym bardziej premierem RP. Skąd to wiem? A kto wybierze wtaraka, który próbuje naśladować propagandowych konkurentów? Patryk Jaki żądający „honorowego odejścia" Donalda Tuska po udanym Euro 2012 przestaje być kimś poważnym. Ot, biedaczek, który za wszelką cenę chce się wybić z grupki jęczących, że Polska zaliczyła eurowpadkę.

- Jeżeli trener Smuda potrafił po porażce honorowo odejść, to najwyższy czas, by tak samo honorowo odszedł Donald Tusk, który oblał egzamin, nie dotrzymał słowa - tokuje przed kamerami (niedo)rzecznik Solidarnej Polski.

Smutne widowisko, naprawdę przygnębiające. Skwituję rzecz zapachowo: Opolanin Jaki na warszawskich salonach puścił bąka. Męczy się, jakby chciał przebić guru Błaszczaka, który wieszcząc organizacyjną katastrofę, wszystko już wiedział na długo przed rozpoczęciem Euro. Trudno zatem oczekiwać, że z takim rzecznikiem Solidarna Polska dźwignie się w sondażach. Z boku wygląda to i strasznie i śmiesznie, co potwierdza pisowski autorytet Ryszard Czarnecki, oceniający notowania szefa Jakiego i ewentualny sojusz z prezesem Kaczyńskim.

- A widział ktoś koalicję lwa z myszą polną? - pyta i umniejsza znaczenie ostatniego sondażu prezydenckiego. - Zaraz będzie "bum" i ziobryści znikną. Sondaż prezydencki nic nie zmienia - kwituje europoseł PiS-u.

Ktoś rozmiłowany w politycznych życiorysach może zarzucić, że Mr. Richard nie może uchodzić za autorytet, bo herbatkę zaparzał w wielu partiach, ostatnio zdaje się w Samoobronie. Pełna zgoda, odwołałem się do tego polityka z powodu zasadniczego, kapitalnie komponuje się z tytułem felietonu.
dziegiec
Rys. Andrzej Czyczyło

Żal mi życia na ocenę postawy Jarosława Kaczyńskiego po udanej imprezie piłkarskiej, jaką zorganizowaliśmy z Ukrainą. Po wypowiedziach prezesa premier załamał się, opadły mu ręce i... spodnie. Kononowiczowska krytyka, że „nie ma niczego" brzmi, jak kiepski skecz. To bajo-ględzenie, które znajduje konotacje w narodowej pop kulturze. Z braku miejsca na szersze uzasadnienia polecę tytułami. Stefek Burczymucha, Na barykady ludu roboczy!, Bolszewika goń, goń, goń... Reszty musicie się domyśleć.

W tym miejscu od razu oświadczam, że pana prezesa do klasy wtaraków nie zaliczam. To najsoczystszy oryginał! No bo kto, jak nie oryginał, ma czelność do wygłoszenia kwestii: Euro nie przyczyniło się do skoku cywilizacyjnego Polaków, skończyło się kompletną klęską... Okazuje się, że takie sądy można wygłaszać bez odwiedzenia któregokolwiek z czterech pięknych stadionów i doświadczenia, jak Polacy potrafią się mobilizować.

***

W Brzegu mamy za to wtaraka nad wtaraki. To człowiek uważający się za felietonistę, choć na taki tytuł niczym jeszcze nie zapracował. Obawiam się, że zmieniłby o sobie zdanie, gdyby zechciał wreszcie przyswoić definicję felietonu /TUTAJ/. Czy jego cotygodniowe produkcje mieszczą się w konwencji tej specyficznej publicystyki? Myślę, że wątpię. Już dawno nadałem wtarakowi honor pleplonisty i wciąż nie znajduję podstaw do choćby malutkiej korekty.

Panoramiczny pleplonista narzeka, narzeka, narzeka... Na wszystko, co popadnie. Nie będę sięgał do ery scanów, bo to temat zamęczony. Pleplonista psioczy na polskie drogi przeciwstawiając je - znakomitym - bałkańskim. Kompletna bzdura. Właśnie z pięknych Bałkanów wróciłem. Macedończycy, Albańczycy i Kosowarzy mogą sporo od nas się nauczyć, wiele też mają do pozazdroszczenia. Dodam coś jeszcze: i tak się zachowują, nie kryją podziwu dla naszych osiągnięć! Doprawdy nie wiem z kim pleplonista na Bałkanach się spotykał i czego naoglądał, by twierdzić, że polska infrastruktura jest do du...

Inny przykład: organizacja Euro, Ukraińcy - w ocenie pleplonisty - zrobili to ponoć lepiej. A niby skąd taka konstatacja? Ukrainę odwiedzam regularnie, niekiedy parę razy w roku, i znam tamtejszą rzeczywistość. Owszem, Ukraina stanęła na wysokości zadania, ale żeby wypadała lepiej od Polski? Wolne żarty. Tak może twierdzić ktoś zaprogramowany na dowalanie Polsce, malkontent, który w taki sposób leczy skrywane kompleksy.

Nie będę znęcał się nad człowiekiem robiącym „karierę felietonisty", jak ostatnio skromnie o sobie napisał. Mogę jednak udzielić życiowej porady. Szlifowanie talentu powinno się rozpocząć od zakupu porządnego słownika języka polskiego lub ubłagania naczelnego „redaktora" by wreszcie obsadził etat korekty. W warstwie ortograficzno-gramatycznej na razie jest niedobrze. Serio.

Myślę sobie, że do poprawy optyki przy ocenie polskiej rzeczywistości wystarczyło odwiedzić którąś ze stref kibica, niechby brzeską (stadion w końcu do czegoś się przydał). Tam można było zobaczyć, że jesteśmy normalni i radośni. Tak jest! Marudzą wyłącznie wtaraki. Sens ich życia bez dziegciu jest bez sensu.
lt.tablica

tomczuk na pasku