piątek, 22 listopada 2024
thumb_santaclausMało kto wie, że Święty Mikołaj (zmarły 6 grudnia 352 roku) dobrotliwy biskup, którego celem życiowym było uszczęśliwianie ludzi, został zawłaszczony przez różnorakie grupy społeczne oraz najprzedziwniejsze cechy zawodowe. Oficjalnie uznawany jest za patrona marynarzy i rybaków, piwowarów i producentów perfum, aptekarzy i uczonych, notariuszy i lichwiarzy, flisaków i piekarzy, małych chłopców i panien na wydaniu, uczniów i adwokatów a nawet złodziei i więźniów.
Aż trudno uwierzyć, że w tym towarzystwie nie zmieścili się politycy, zwłaszcza nasi, rodzimi. Idealnie przecież wkomponowują się do grona adwokatów, panien na wydaniu i producentów perfum. Odpowiednio: plotą byle co, są kłótliwi i dobrze pachną (wyszukanymi perfumami i oryginalną whiskey). Może się wydawać, że to wspólnota ociupinę naciągana, ale z pewnością pasują - jeśli nie do kasty złodziejskiej - to w jakimś sensie do grona więźniów. - Przesada? - Bynajmniej, wszak politycy są niewolnikami elektoratu, stali się nimi mocą naszych wyroków i mamy nieograniczone prawo nimi rozporządzać!

Uważa się, że święty urodził się w miejscowości Patara w Azji Mniejszej (obecnie Turcja). Tam spędził długie, naznaczone dobrem życie. Relikwie biskupa, wskutek przeróżnych perturbacji związanych z ekspansją islamu, znalazły schronienie w Bari we Włoszech i miasto zyskało w nim swojego patrona.

Kolejnym dowodem na zawłaszczenie legendy było wmówienie dzieciom (i dorosłym), że Mikołaj na stałe rezyduje w Laponii. Tak naprawdę poza komercyjną zadymą owo uosobienie ludzkiego dobra z kręgiem polarnym nie ma nic wspólnego. Z dużym prawdopodobieństwem możemy założyć, że święty nie miał nawet pojęcia, że gdzieś tam w świecie hasają pociągowe renifery. Przed dwoma laty, zmierzając do najdalej na północ wysuniętego skrawka Europy (Nord Kapp), zahaczyłem o „Wioskę Świętego Mikołaja" w Rovaniemi. Dookolne kramy, podobne tym spod Jasnej Góry i Lichenia, dopełniają obrazu typu: landszaft dla ubogich. O „niezwykłości" miejsca zapomniała nawet podbiegunowa aura. Zamiast mrozu Rovaniemi przywitało upałem i trwającym całe lato polarnym dniem. Spotkałem „świętego" pozującego do pamiątkowej fotografii za jedyne 10 euro. Nie był spocony! I to był cud.

Współcześni Mikołaje rozdają ludziom podarki za ich pieniądze i nieźle przy tym się obławiają. W niewygasłym ogniu zaduszkowych zniczy we wszystkich supermarketach rozpoczyna się osobliwa ruchawka. Po rozległych halach zaczynają śmigać tabuny różnokolorowych Mikołajków, w czapach czerwonych, zielonych, białych, fioletowych, żółtych i niebieskich. Święci obojga płci, częstokroć wizualnie apetyczni, nie na saniach, za to na rolkach i dłuuuugich nogach. Częściej okupują kasy fiskalne, gdzie obdarowani mogą uregulować za wymarzone prezenty.

santaclaus

Św. Mikołaj rozdawał odziedziczony po zmarłych rodzicach majątek i czynił to w sposób misyjny, nic w zamian nie oczekując. Odznaczał się wrażliwością na niedolę bliźnich. Frapujący jest patronat nad pannami na wydaniu. Legenda mówi, że święty przejął się przyszłością córek zubożałego szlachcica, którym groziło staropanieństwo. Odmienił ich los podrzucając skrycie pieniądze. Dzisiaj takiej łaski nie uświadczysz. Jest za to becikowe, które przysługuje jednak dopiero po ślubie. Wesele sfinansuje Mikołaj wyjątkowo życzliwy, noszący imię - Provident.

Licząca 1654 lat tradycja obdarowywania potrzebujących nie ginie i ma się całkiem nieźle. Zwłaszcza w okresie kampanijnym, epigoni świętego z Patary stroją się w mikołajowe piórka i szczodrze, awansem rozdają nam wszystkim: mosty, autostrady, aquaparki, stadiony, salony odnowy, mieszkania, pracę, zdrowie a nawet mądre dzieci i ich kształcenie. A i łobuzom coś się dostanie: rózgi od Mikołaja Giertycha.


Leszek Tomczuk

tomczuk na pasku