Przedstawiam absolutnie subiektywną, zdecydowanie tendencyjną, ale Niekoniecznie Parszywą Dwunastkę Roku Dwatysiącejedenastego. NPDRD - brzeski galimatias. Zaglądającym na ten portalik wyłącznie po to ażeby przywalić "finezyjnym" komentarzem przypominam mój nieustający apel: Jeśli już tutaj zabłądziłeś - proszę - nie ględź nadaremnie...
1. Cudowne narodziny Panoramy. Do akcji porodowej wystarczyła gumka myszka celem wymazania "powiatu brzeskiego". Poród był cichy, co łatwo wytłumaczyć; bez żałobnego marsza bowiem zaległa w grobie zajechana materialnie i życiowo rodzicielka PPB. Tak naprawdę mieliśmy do czynienia z przepoczwarzeniem bankruta w bękarta. Po rocznej działalności bachor wrednością nie ustępuje nieboszczce. W mijającym roku Gazecina pokazała klasę w składanym sylabizowaniu, np. ADHD i HWDP, co wedle dworaków ma wielki sens.
2. Koalicja, której nie ma, czytaj: brzeska struktura PiS w rozkosznym zespoleniu z lokalnym SLD. Miłość rozkwitła wbrew instrukcjom prezesa Kaczyńskiego i przewodniczącego Napieralskiego, którzy pisowsko-eseldowską sympatię (najdelikatniej rzecz ujmując) wykluczyli a priori. Wyzuci z wzajemnego obrzydzenia działacze samorządowi z kolei a posteriori udowodnili, że stosunki bez miłości są możliwe i bywają, jeśli nawet troszeńku niemoralne, całkiem przyjemne i do tego opłacalne. Najważniejsze, że obie strony nie plączą się w uczuciowych zeznaniach.
3. Blokadyjczyk, czytaj: Męczeństwo Bartłomieja Tyczyńskiego na pasach zwanych też zebrami. Chodziło o przepędzenie z miasta TIR-ów, co powoli ewoluuje w sferę mitów. Zbożne dzieło wsparł własnym organizmem ojciec miasta, który na czas elitarnego spaceru przerwał zaharowywanie się dla Brzegu, by niekonwencjonalnie pourzędować właśnie na zebrze. Na gorąco usiłowałem pojąć o co panom chodziło, kiedy tak sobie bez sensu chodzili, ale sensu, niestety, nie odkryłem. Skoro polityczny heppening sięgnął bruku, odbywając się na zebrze, warto może rzecz rozebrać gramatycznie. Ja żebrzę, ty żebrzesz, on żebrze... O nasze głosy żebrali panowie na zebrze? Jeśli łatwo pojąć kim są "ja" i "ty", nasuwa się pytanie, kim był żebrzący "on". Wyjaśniam. Na pasy zaplątał się samorządowy weteran Jan Pikor. Spacerową zadymę pięknie opisał dyżurny - zawsze do usług - pismak (w mijającym sezonie bezimienny). Co znamienne: w garstce spacerowiczów Jana Pikora nie zauważył. Wywiadów udzielili i dali się sfotografować wyłącznie "ja" i "ty", spacerowicze mocno dietetyczni.
4. Cali w skowronkach, czyli koalicja, której nie ma, na rzecz wspierania lokalnego biznesu. Warto było się ścierać. Mamy już fundamenty i śliczną wizualizację czegoś co na nich wyrośnie. Sprawa hotelu zalatuje mi trochę słynnym parapetem (o parapecie jeszcze będzie), ale mimo wszystko nie tracę wiary w uczciwość włodarzy. Kończąc mieszanie w mętnej wodzie proponuję radnym opozycyjnym, na czele z Grzegorzem Surdyką, spacer ulicą Wrocławską w poszukiwaniu optymizmu. Jeśli komuś brakuje wyobraźni zawsze może nasycić oczy banerem, kolorową wizualizacją à la raj Świadków Jehowy: Tu powstaje hotel.
5. Nie dla Brzegu na planszy kultowej gry Monopoly. Trudno o smutniejszą konstatację, kiedy nasze urokliwe miasto przegrało ze znanymi tylko ich mieszkańcom miejscowościami - Charzykowy, Bakałarzewo i Raczki Elbląskie, którzy w wysyłaniu SMS i klikniu wykazali więcej "pałeru" aniżeli brzeżanie. Dlaczego wspominam tak mało istotne zdarzenie minionego roku? Powód mam niebagatelny. Brzeg wygrał z Jarosławem! Bynajmniej nie idzie mi o osobo(li)wość nazywaną przez ślepych akolitów Jarosław Polskęzbaw, a o miasto matecznik PiS. Tyciunie zwycięstwo, niechby w sferze werbalnej, a jakżeż cieszące.
6. Ryją na Reja. Senna mrzonka i wstyd zawisły w trybunale. Tylko tyle, bo przecież tyją i nie ryją.
7. Przegrał ale wygrał!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Karkołomne wygibasy gwiazdy pleplonistyki Brzeskiego Zagłębia Prasowego. Tyle tam wyrwanych z kudłatej wyobraźni treści, że muszę polecieć Lindą: Nie chce mi się z tobą gadać. U niektórych jedynym środkiem wyrazu są wyłącznie wykrzykniki.
8. Słynny w całej Polsce parapet powiatu brzeskiego czyli urzędnicza ekwilibrystyka Leszka P. Z uwagi na zmęczenie materiału nie będę zgłębiał, ani zglebiał tematu. Pocieszenia poszukam w egoistycznym zawołaniu: Nie wszystkie Leszki to fajne chłopaki...
9. Brzeskie Zagłębie Prasowe czyli bogactwo tej ziemi. Pojawiła się kolejna efemeryda - "Brzeska Regionalna" gazeta o największym (postulowanym) nakładzie, co zapisać należy w niekończącej się baśni Zagłębia. Bodaj 20 tys. egzemplarzy tygodnika rozeszło się tak szybko, że nikt nic nie zauważył. Poza reklamodawcą z Oławy, który w końcu doczekał zwrotu kasy za niewykonaną usługę. Mężczyznę poznajemy też po tym, że jeszcze nie zaczął, a już wolał zapłacić.
10. Pani Teresa Siemaszko na bezrobociu, czyli "nie mogę tolerować nieprawidłowości" burmistrza. Nieprawidłowości wypalać żelazem (całuję rączki pań: Iwony Ziobrowskiej-Kowalik i Wioletty Marszałek) należy już u zarania, właśnie w żłobku, kiedy dzieciarnia nic nie kuma. Zwłaszcza, że chodzi o żłobek, który siankiem zapełnia nietolerujący nieprawidłowości gospodarz. Hodowca dbający o swoje stadko.
11. Instrukcja wyborcza. W ostatnich wyborach nie uczestniczyłem, wybrałem nieobywatelski hedonizm błąkając się po świecie. Kolejne wybory za 3 lata i obiecuję zagłosować. Już wiem na kogo! Mój drogocenny głos dostanie kandydat, który odślepi ulicę Ptasią i bezkolizyjnie zawiezie do cudnej Mariny im. Wojciecha Huczyńskiego. Poplażować nad Odrą. Ech...
12. Ażeby nie skończyć bezradnie i bez dziecięcej radości (wystarczy że było - o czym lojalnie ostrzegałem - tendencyjnie) postaram się ową NPDRD jakoś spuentować. Radośnie uradowałem się widokiem uradowanego burmistrza na meczu młodzieżówek Niemiec i Polski. W tak pięknych i - pofolgujmy skromności - wypasionych okolicznościach nie radować się nie da rady. Radosny ojciec, radosne dzieci jego.
Do siego roku!