wtorek, 26 listopada 2024
niebieskiZacznę od wysokiego "c". Cmok! Całuję kochani! Ciężko zapracowaliście na podziw i właśnie na całuski. Wybraliście wybornie, jakbym to ja wybierał.



Jeszcze jeden cmok niczym indochiński smok! Dlaczego tak się ślinię? Nie wygrali ci, których po ludzku się bałem. Kilka tygodni temu zdradziłem, że z powodów turystycznych nie wezmę udziału w wyborach i zdam się na ślepy los elektoratu. Po małemu cichu kombinowałem, że pozostanę na zawsze w tropikach, jeśliby rządzić mieli ci, którzy rządzenie w zimnej Polsce mają już z głowy.

W ramach remanentów wczytuję się w powyborcze komentarze na lokalnych forach i z osłupieniem odkrywam, że do glorii PO najmniej przyczynił się lider brzeski, bo jest "słaby, beznadziejny, skończony" i właśnie powinien już sobie odejść. A poza tym, wraz z młodym, zdolnym i - co tu kryć - przystojnym liderem, czegoś strasznie się boją.

Och, Dziewico Maryjo, a czegój to się Krzyniu z Niesłuchem tak strachają?! - trza zawyć. A same se odpowiedzta na to, jak świński ogon proste dictum i nam wszystko wyjaśnijta. Z was przecie takie mądrale z Reja ulicy, więc po co drzeć ryja po próżnicy, hej!

A co z liderami - pytam - którzy doprowadzili do spektakularnego łubudu PiS i SLD? Nieudacznicy mają pozostać u żłobów? Pewnie w nagrodę, bo wciąż tacy ładni, pachnący i bardzo pobożni. I do tego nie słabi, a mocarni i niczego niebojący.

Ot, panoramiczna paranoja. Skwituję rzecz jednym słowem (bo klawiszy żal): DEBILIADA.   

Myślałem, że spokojnie sobie wyjechałem, że wrócę na już posprzątane, a tu taki zawód, a raczej zwód i zwid. Bo w przypadku zwiotczałych intelektualnie dziennikarzy - radosny wzwód poranny.
Już z pobieżnej lektury gazetowych newsów wnioskuję, że umiłowanego Brzegu w ogóle nie opuściłem. Przyswajam ja sobie te fora przebogate w myśli kudłate i pełno tam o... mnie. Ale to nic. Ja sam szaleję z komentarzami pod lekko wykoślawionymi personaliami! I co? Pewnie mam się tłumaczyć, że to nie ja wypisuję te bzdury i że nie jestem wielbłądem. A kto mi uwierzy w jakieś Indochiny, kiedy kosmos brzeski kończy się na opłotkach Pawłowa, Żłobizny, Skarbimierza i Pisarzowic?

dsc04559

Wiem, z tą maskaradą tym razem nie mają wiele wspólnego serdecznie przeze mnie nielubiani pacjenci, których często (niekiedy nazbyt) w tym miejscu poddawałem wiwisekcji. Z jednym i z drugim już skończyłem, choć wątpię, czy z ciężkich przywar wyleczyłem. Wszystkie znaki na brzeskich niebiosach wskazują, że pacjenci owi własnymi lędźwiami spłodzili i wychowali kontynuatora ich Wielkiego Dzieła. To troll zdolny. Zdolny do wszystkiego. Może nawet wybić komuś zęby. Parę cytatów.

Macie farta, że Leszek Tschomtzuk ponoć jest na urlopie. Oby częściej tam przebywał bo jego wyszukana poprawność doprowadza nie do szału i kiedyś mu jebnę.

16.10 to południe. Prawie samo południe. Nie ważne, że chodzi o datę. Jak wrócę z Kambodży to poprawię błędy.

oooo Janusz chce błysnąć. Może w zamian za to bóg Leszek da pooglądać album z wycieczki.

Janusz pocałuj mnie w d... i jak g.... poczuj się. Spadam bo nudą wieje bez Ojca Leszka.

Wali mnie co widzisz, kim jesteś i kim chcesz być. Jestem zdrowy, Mam własnościowe mieszkanie, auto nie na gaz, ładną żonę, psa i rybki. Dużo znajomych i jeszcze więcej kolegów i koleżanek. Takie towarzystwo wzajemnej adoracji - jak Wasze - mam głęboko w d.... . Jesteście biedakami łaknącymi pochwał od Waszego boga Leszka. Całe szczęście jesteście garstką społeczną, z której większość mieszkańców miasta się śmieje - wystarczy popatrzeć kto tu zagląda: LT, Rysiek2, LT, Rysiek2, LT, Rysiek2 i Ale Siara. Dobranoc

"Phnom Penh - Kambodża 10 października". Obyś jak najdłużej tam pozostał. Tak fajnie tu było bez Ciebie starcze...

Remasmęty

Zgodnie z obietnicą wracam do zbrodni wygaszenia fotorelacji z przedwyborczej wizyty Radosława Sikorskiego w Brzegu. Niewłaściwie podpisałem 2 zdjęcia i natychmiast w komentarzach za to przeprosiłem. Ale komuś było za mało. Prominentny brzeżanin, mocno zasłużony w witaniu ministra (fakt, nie pocałował gościa rękę, ale po wyborach, kto wie?), zamiast na cito załagodzić „dramat", przespał się z nim kilka nocy i dosłownie na 15 minut przed wylotem z kraju zaapelował o zgaszenie politycznego pożaru. I co miałem zrobić? Wygasiłem fotorelację. Tyle.
Przed tęskniącymi za fotkami p. Radosława Sikorskiego, ministra skutecznego i - podkreślam - reprezentującego wygrany obóz, otwieram prywatne archiwum. Po podaniu mejla podrzucę parę gustownych ujęć. Tym razem obejdzie się bez (o)błędnych podpisów.

Remamęty

Niektórzy widzieli mnie już w kajdanach, jako skazańca w „trybie wyborczym", za rzekome oczernianie pewnego kandydata na senatora. Publicznie domagali się przeprosin i nawet zastraszali. Nie wykluczam, że szczuli psem Frodo Golden Retriever'em. Niestety, nikt nie spojrzał po wizjonersku, że w rzeczywistości robię gościowi gratisową reklamę (Nie ważne, co o tobie piszą, ważne żeby nie przekręcali nazwiska - W. Wieniawa-Długoszowski). Chodziło - przypomnę - o nieistniejące biuro, gdzie miały się rzekomo odbywać darmowe porady prawne.
Wróciłem i co? Przetarłem okulary, przymrużyłem oczy (niczym rasowy Chińczyk) i... oczom nie wierzę! Tablica BYŁEGO senatora Norberta Krajczego i BYŁEGO posła Stanisława Rakoczego spokojnie sobie wisi na frontonie Sukiennic w Brzegu. A co z biurem? Było, nie było, nie będzie. Oj, co to będzie. O, obłędzie!
lt_2

tomczuk na pasku