sobota, 20 kwietnia 2024
zielonyCzy za wiarygodnego może uchodzić człowiek, który mając za plecami Bałtyk tokuje do reporterskich mikrofonów, że nie wolno odwracać się tyłem do morza? Kiedy ogląda się taki obrazek na usta ciśnie się zapytanie klasyka: Gdzie on się nie mył?



Jeśli do tego dochodzi graniczące z pewnością przekonanie, że „odwrócony" w ogóle nie potrafi pływać (a na głębokim morzu to umiejętność fundamentalna), nie jest w stanie samodzielnie zrobić zakupów (do tego ma usłużnych), nie wybudował domu (bo zajmuje się burzeniem), nie pokłócił się z żoną (nigdy jej nie miał), a przez kobiety został zdradzony wyłącznie w sensie politycznym, to pytam: Czy taki ktoś może budzić zaufanie? Przenigdy!!!
Grzmię, bowiem swoim życiorysem mógłbym obdzielić paru facetów i nie wykluczam, że któryś z nich ze zgryzoty zapiłby się na amen. Odsłaniam osobiste tajemnice grając twardziela w okresie, kiedy wszyscy chcą mi wcisnąć prawdę objawioną. Chodzi oczywiście o polityków obiecujących wyborcom szczęście.

tylem_do_morza

„Nadszedł czas, by pan Michnik i jego podwładni nauczyli się żyć w demokracji". Takie dictum acerbum wypowiedział człowiek, któremu nie dane było posmakować więziennego chleba. Cytat ów to nic innego, jak strofowanie tych, którzy za walkę o demokrację zmarnowali swoją młodość w komunistycznych kryminałach. Po takim spiczu śmiesznego faceta należałoby wydelejtować  z pamięci. Niestety, nie potrafię, jestem przecież Polakiem, a Polska to specyficzny kraj.

Czy ktoś pamięta nazwiska przegranych pretendentów do urzędu prezydenta USA albo Francji? Już w dzień po zakończonej kampanii liczy się tylko wygrany, a więc Obama i Sarkozy, prezydenci których zwycięstwa niekoniecznie były oszałamiające. U nas wręcz odwrotnie. Pokonany wysoko podnosi głowę i... odwraca się od państwa! Wraz z przybocznymi tworzy państwo alternatywne i każdego 10 dnia miesiąca wygłupia się przed gmachem, w którym zamieszkać mu nie pozwolono. Żeby było całkiem komicznie: nie chce z nikim debatować i wzywa wysokich urzędników na dywanik celem wytłumaczenia się z ministerialnego nieróbstwa. Cyrk, umiłowani moi, cyrk!

Podstawą demokratycznego ustroju jest wymiar sprawiedliwości, ale doprawdy nie mam pojęcia o co z tymi trybunałami chodzi. W sądach już nie pracują komunistyczni siepacze, a nasze dzieci, ludzie wykształceni na odkomunizowanych uczelniach. Tak jest! Wokandy prowadzą sędziowie urodzeni po roku 1980 i jeszcze młodsi. Dlaczego więc wszyscy patrioci, jedynie prawdziwi Polacy, ponad wszystko miłujący Ojczyznę bogobojni ojcowie migają się  od wykonania wyroków orzeczonych w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej? A jeżeli już zdarzy się cud, że po nieskutecznych apelacjach zmuszeni są kogoś przeprosić, czynią to po cichu i z pokrętnym komentarzem.

Popadałem w przedziwny stan ducha. Po raz pierwszy w życiu raduję się z faktu, że 9 października nie zagłosuję. Prawda jest taka, że mógłbym się postarać i uczynić to gdzieś w dalekim świecie, ale nie, tym razem odpuszczam i drogocennego głosu nie dam nikomu. No bo jak tu iść do wyborów z kudłatymi myślami, które rodzą retoryczne pytania?

Oto parę przykładów.
Dlaczego, gdybym był peeselowcem i posiadał pistolet, tobym Adama Hofmana chciał kopnąć w dupę?
Co na inauguracji roku szkolnego w podstawówce w Kamionce szukał niejaki Tomasz Kaczmarek i dlaczego tajny agent Tomek postanowił zostać posłem?  
Za jakie zasługi partyjne najlepsze miejsca na listach wyborczych dostali: b. szef CBA i usłużni prokuratorzy ś.p. IV RP?
Dlaczego o mandat nie starają się publicyści Ziemkiewicz ani jego kolega Feusette - obaj dostatecznie aroganccy by wytrzymać w Sejmie?
Czym może skończyć się pogawędka w izbie dumania senator Beaty Gosiewskiej z senatorem Kazimierzem Kutzem?
Jakie problemy zamierzają w parlamencie rozgryzać wdowy smoleńskie stadnie kandydujące w wyborach?
Czy Anna Sobecka w przerwach modlitewnych potrafiłaby zatopić się w strofach Czesława Miłosza?
Dlaczego Ryszarda Czarneckiego bardziej widzę w roli wodzireja, aniżeli eurodeputowanego?

n.krajczy

Nawrócony

Pytań mam oczywiście mnóstwo, ale czas pakować manatki, muszę jednak jeszcze odwiedzić nasze podwórko. W ostatnich tygodniach o brzeżan zatroszczył się senator PSL, który mandat zdobył pod sztandarem PiS. Swoją obecność w Brzegu i okolicznych wsiach zaznacza choćby przez kwadrans, na każdej fecie powiatowo-gminnej. Jako ambitny peeselowiec widywany jest głównie na dożynkach. Przyznajmy, że jest skromny bowiem na swojej stronie internetowej chwali się mało, dla przykładu (pisownia oryginalna): „1 września 2011 Senator Norbert Krajczy brał udział w uroczystościach związanych z 72 rocznicą wybuchu II wojny światowej w Nysie i w Brzegu składając pod obeliskami wiązanki kwiatów".
I nowość: niedawno pan senator zaczął zamieszczać w lokalnym tygodniku anonse o możliwości skorzystania z darmowych porad prawnych. Poszliśmy tym tropem w środę 14 września br. i mamy kilka pytań.

Z jakiego powodu Biuro Senatorsko-Poselskie Norberta Krajczego i Stanisława Rakoczego w brzeskich Sukiennicach ogranicza się do zielonej tablicy z koniczynką na frontonie budynku i pokoju 302, którego nie sposób znaleźć bowiem drzwi potencjalnego pomieszczenia są nieoznakowane?  
Czy data 1 kwietnia 2011, podawana w internecie za początek działalności biura, ma jakieś ukryte znaczenie?
Po co pchać się do Senatu skoro w tym kraju bycie senatorem jest „nieprzyjemnością"?
Dlaczego ostatnio strach otworzyć lodówkę, żeby z niej nie wychynął senator Norbert Krajczy?

Na miły koniec interesujący link: http://www.youtube.com/watch?v=1_37aRYQ_FA
lt_2

tomczuk na pasku