Na wstępie zastrzeżenie. Byłem zwolennikiem gruntownej modernizacji centrum sportowego przy ul. J. Kusocińskiego. Nigdy nie kontestowałem sensu istnienia i poszerzenia aquaparku. Jestem też za reanimacją amfiteatru i budową przystani na kapryśnej Odrze.
Dla porządku wyznam, że jak ten głupek radowałem się z nowiuteńkiej nawierzchni Reja i z nadzieją wyglądam jaskółek zwiastujących zmiany w naszym ukochanym mieście. Żeby nie było, że wszystko przyjmuję bezkrytycznie otwarcie manifestuję niezadowolenie z zielonego pomnika. Czego jak czego, ale czegoś takiego w brzeskiej przestrzeni oswoić nie potrafię. A wszystko przez tryumfującą szpetotę i karykaturalność wobec przedstawionej postaci. Po uroczystej uroczystości połączonej z pokropkiem „dzieło" stało się własnością miasta i próbuję wyrobić w sobie wiarę, że onym darem władza szczerze się raduje.
Skoro jestem za wymienionymi dobrami śmiało można mnie uznawać za poplecznika lokalnych włodarzy. To żaden wstyd zgadzać się z rządzącymi. Mam świadomość, że w rozgdakanym politycznie kraju taka postawa może wydać się podejrzana. Wszak niezłomny Polak musi być anty i przeciwko niejako dla zasady. Z tego też względu nie będzie wylewania pomyj na spartoloną ulicę, czy opluwania podtopionych obiektów na stadionie. Przecież władza się starała, a wyszło jak wyszło.
Pozapadana ulica i niezdrenowany stadion to pożywka dla wszelkich maści malkontentów podniecających się niepowodzeniami rządzących. Oczywiście nie ma co się obrażać za zadawane przez krytykantów razy skoro sami dajemy im oręż do ręki. Można tłumaczyć, że ten się nie myli, kto nic nie robi. I pewnie to jedyny argument przy odpieraniu zarzutów o miejskie utracjuszostwo.
Mająca już sądową legendę ulica Mikołaja Reja jest przykładem na to, że pan burmistrz wyróżnia się konsekwencją i w trybunale dochodzi sprawiedliwości. Wiadomo, jak sądowe młyny mielą i nikt nie wie kiedy i komu zostanie przyznana racja. A pewnie jest po stronie burmistrza. Skąd to wiem? Rozsądzili o tym wyborcy ponownie stawiający na tego samego ojca miasta! Zadecydował elektorat, który wyboistą ulicę beznamiętnie rozjeżdżał i ostateczne zgodził się na wyłącznie z ruchu kołowego, co nastąpiło - przypominam - już po wyborach. Drogowy koszmar zaczął się przecież już dawno i w toku kampanii wyborczej nie był eksponowany w myśl zasady „media nie dla idiotów".
Stadionowa wtopka (w sensie dosłownym) dla starającego się o reelekcję pana burmistrza ułożyła się kalendarzowo korzystnie i na ten moment jest jedynie mokrym prezentem. Teraz gimnastykuje się odpowiadając na interpelacje rajców, wynoszących temat H2O do bytu materialnie namacalnego. Jakby radni nie wiedzieli, że niebawem mocno zaświeci słońce a grzybno-komarowe środowisko wyparuje w kosmos. Per analogia śmiem spekulować, że sprawa wyląduje w jakimś sądzie bo te instytucje przecież po coś są.
Często goszczący na naszej witrynie internauta (Janek2) poszedł dalej i zasiał niepokój: Zadaję sobie pytanie, dlaczego służby Pana Burmistrza dopuściły do tak rażących zaniedbań? Czy stadion będzie stać odłogiem tak jak „wyremontowana" ulica Reja? Pytam też szefa Prokuratury Rejonowej w Brzegu, czy w tej materii nie widzi Pan dla swoich podwładnych roboty? W moim skromnym odczuciu jest to co najmniej niedopełnienie ciążących obowiązków przez urzędników Pana Burmistrza, jest też i szkoda majątkowa.
Martwię się, że zawaleni papierami prokuratorzy nie mają czasu na przeglądanie portali internetowych i siłą rzeczy są off line. Wdepnęliby fizycznie w stadionową kałużę też nic by nie zauważyli, tak są zaharowani ściganiem złoczyńców. Prokuratorów od zawsze porusza tzw. białko - bumaga z donosem!
Myśląc o wymiarze sprawiedliwości przypominam sobie taką oto maksymę. Prawo jest jak płot - żmija zawsze się prześliźnie, tygrys zawsze przeskoczy, a bydło przynajmniej się nie rozłazi, gdzie nie powinno.
Proponuję kałużę ogrodzić.