Choć przebrała się miarka większość zagłosowała na... Bronka. Ni do rymu, ni do składu. Taki nieromantyczny to elektorat. Rodacy! Nie czujecie wysublimowanej poezji?!
?Tym, co głosowali na Bronisława Komorowskiego należałoby ręce poobcinać!" - na blogu w Onet.pl napisał Janusz Korwin-Mikke, który w pierwszej turze wyborów prezydenckich wywindował się czwartą pozycję. Niedoszły prezydent doszedł mianowicie do wniosku, że ?każdy głos na Bronisława Komorowskiego był głosem za tym, by PiS wygrało przyszłoroczne wybory parlamentarne". Dyżurny pretendent do zamieszkania w Pałacu Namiestnikowskim przypomniał, co Jarosław Kaczyński robił w okresie swojego premierostwa. ?Zajmował się ?teczkami?, agentami, walką z PO - natomiast prawie w ogóle nie zajmował się gospodarką. A jak zajmował się (a właściwie: zajmowała się p. Zyta Gilowska...) to całkiem z sensem, obniżył składki, zniósł podatek od spadków i darowizn w obrębie rodziny..." - zaznaczył na swoim blogu. ?A tak rozeźlony Kaczyński na czele rozeźlonego PiS-elektoratu na bank wygra wybory" - złowieszczy JKM.
- Wizerunek PiS-u jako partii emerytów i osób o niskim wykształceniu to teraz już jedynie mit? - pyta Mariusza Kamińskiego red. Jacek Gądek (Onet.pl).
Myślę, że pozbyliśmy się łatki ?głosowanie na PiS jest obciachem". Teraz jest wręcz przeciwnie - robimy się trendy - dodaje wilczek PiS-u.
Redaktor nie ustępuje: - Jak wskazują wyniki dopiero co rozstrzygniętych wyborów, PO w aglomeracjach trzyma się mocno.
Marzy mi się, żeby ?odwojować" duże miasta i poszerzyć elektorat wśród młodych ludzi.
W jednym JKM ma rację: końca wojny nie widać... Przeciwnie - batalia dopiero się rozkręca!
Jeśli usprawiedliwiam naiwność młodego posła, poetyzującego romantyka bujającego w oparach partyjnego absurdu, to nadziwić się nie mogę niemłodemu facetowi, który świetnie gra w brydża i u 2,48% elektoratu uchodzi za człowieka godnego bycia prezydentem Polski i który nawołuje do odrąbywania niektórym Polakom kończyn.
Dwu (przecinek) czterdziesto-ośmioprocentowy gościu podpał mi już dawno. Tuż po śmierci Cesarza Reportażu Ryszarda Kapuścińskiego. On to, jako jeden z pierwszych napisał, że Pisarz musiał być agentem, bo za łatwo przekraczał granice PRL. To wniosek ?logiczny", ale za mało odkrywczy, którym zajmować się nie muszę. Piotr Semka, Rafał Ziemkiewicz i Bronisław Wildstein temat ów wymiędlili na zabój. Stwierdzę tylko, że kaleczący literaturę zawistnicy z zaciśniętymi ustami, mistrza pięknego pisania nie uszanują. To oczywista oczywistość. Jacy (i do czego) są zdolni wystarczy poczytać ich szpetne strofy w Rzepie i felietonowe androny JKM, publikowane na najdziwniejszych łamach. Ten ostatni, prócz permanentnego kandydowania na prezydenta, pisuje za chlebem, gdzie się tylko da, nawet w gazetkach korporacyjnych. Na portalu brzeg.com.pl jest jednak bez szans!
Ale po co mam się strzępić, zacytuję internautów, którzy wpisali się ?2,48 procentowemu prezydĘtowi" na forum pod tekstem o obcinaniu:
Co za sadystyczne wynurzenia faceta chorego na władzę?
Takie nawoływania p. Korwin-Mikke mają swoje odbicie w kodeksie karnym...
Korwin-Mikke jest zakompleksiony... głupoty wygaduje...
Korwin jest paranoikiem i mówi co chce! Może zostanie Napoleonem?
Korwin, przebadaj się psychiatrycznie. Poważnie.
Poszukaj dobrego lekarza. Najlepiej psychiatry, obawiam się, że inny nie pomoże...
Najcelniejszy i zarazem najprawdziwszy post brzmi następująco: JKM jest jak Doda. Postanowił szokować, aby jak najdłużej o nim mówili...
Mnie zadziwiło, że orędownik ?odrąbywania", przywdziawszy galową muszkę, przyszwendał się 6 lipca br. na Zamek Królewski w Warszawie na uroczystość wręczenia Bronisławowi Komorowskiemu zaświadczenia o wyniku niedzielnych wyborów. I bez cienia żenady z p. prezydentem-elektem uciął sobie krótką pogawędkę! Ciekawe o czym? Pewnie o toporach...
Taaa...
We wtorek o trzeciej po południu na antenę Trójki powrócił (zaszwendał się?) zawieszony na czas kampanii wyborczej Tomasz Sakiewicz, naczelny Gazety Polskiej - tygodnika specjalizującego się w teoriach spiskowych. W prowadzonej przez siebie audycji prezydenta-elekta tytułował - ?on", a jeśli już w kulturze osobistej się rozszalał, o głowie państwa (przypominam: śp. Lech Kaczyński lubił siebie tak określać) wyrażał się per ?Komorowski". Nie wiem, co na to wrażliwsi internauci? Ja napiszę od serca, drukowanym i wytłuszczonym: KAWAŁ CHAMA Z TEGO SAKIEWICZA.
Dlaczego ulegam emocjom? Chcę przypomnieć, co działo się po 10 kwietnia 2010 r., po godzinie 8:41:06 czasu środkowoeuropejskiego, po hekatombie na bagnach pod Smoleńskiem. Wtedy przecież Tomasz Sakiewicz, Joanna Lichocka, Jan Pospieszalski i im podobni lamentowali nad biedaczyną Lechem Kaczyńskim. Dowodzili, że wizerunek Prezydenta Najjaśniejszej RP został wykoślawiony przez zaprzedane złym mocom media, którego Go opluwały i wyzuwały z należnego szacunku, niejako programowo. Oni do takich podłości nie są zdolni... Redaktorzy niezdolni... A raczej zdolni, do wszystkiego zdolni. Nawet do obcinania rąk?
Ufff... Spieprzajcie dziady!