niedziela, 24 listopada 2024

Tomczuk3W Jeniseju spłynęło mnóstwo wody, a ja wciąż nie wyleczyłem się z nabytej na Wschodzie muzycznej gorączki, nie mogę wyjść z zakręcenia, które dla przypatrujących się z boku wygląda trochę na dziwactwo, odmienność, która z kolei rusofobom jawi się, jako...

 

Już parokrotnie pisałem o szansonie - popularnych piosenkach słuchanych przez zwykłych Rosjan. Dosyć niecodziennej u nas tematyce poświeciłem kilka tekstów, mniej lub bardziej zauważonych.
W międzyczasie w Jeniseju spłynęło mnóstwo wody, a ja wciąż nie wyleczyłem się z nabytej na Wschodzie muzycznej gorączki, nie mogę wyjść z zakręcenia, które dla przypatrujących się z boku wygląda trochę na dziwactwo, odmienność, która z kolei rusofobom jawi się, jako niebezpieczny zajob. Chcąc przywołać niejakie pokrewieństwo tej muzyczki z Januszem Laskowskim, pierwszy tekst zatytułowałem "Nie tylko o Beacie" (tej z Albatrosa). Ale był to trop błędny, dziś usprawiedliwiony nieotrzaskaniem w szansonowych klimatach. Rosyjski szanson z polskim disco-polo zupełnie się nie ima. I nawet p. Janusz odbił od nurtu w którym bywał lokalizowany, stając się ikoną samą w sobie. Przyznawać się dzisiaj, że lubi się tego wykonawcę to już na szczęście nie nieszczęście, nie wioska i nie tryumfujące bezguście.
Swego czasu przywołałem kultowego artystę gatunku - Michaiła Kruga, pieśniarza zarekomendowanego przez psychoterapeutkę Anastazję, współpasażerkę kolei transsyberskiej z którą przez bite trzy doby podróżowałem na trasie: Krasnojarsk - Gusiewe Oziero. W takich warunkach trzeba czymś wypełnić czas a rozmowa o „niczym" jest wypełniaczem idealnym. Wedle Anastazji poznanie duszy rosyjskiej wiedzie właśnie przez szanson, tenże opisuje codzienne życie barwnie i przejrzyście. Moja rozmówczyni właśnie Michaiła Kruga uznała za  wykwit opisywanego gatunku. To wystarczyło, że całe miesiące nikogo poza nim nie słuchałem, ku utrapieniu najbliższych zakrugowałem się na amen. Dzisiaj artysta ów wciąż jest bardzo ważny, ale trochę spowszedniał. No bo ileż można słuchać tych samych piosenek (mam ich 112!)? Od paru lat Michaił już nie żyje (zastrzelony w tajemniczych okolicznościach, z kosztownościami przy sobie i nieograbiony) i trudno się dziwić, że jego miejsce zajęła plejada wykonawców równie zdolnych. Mam swoje typy i poznałem ich całą gromadę. Wbrew teoriom spiskowym nie wierzę, że za „ubijstwo Kruga" odpowiada któryś z mniej zdolnych i zawistnych następców. To jakaś wierutna bzdura, bowiem niemalże każdy z nich w różnoraki sposób akcentuje swoje uznanie dla talentu zmarłego.
Momentami zastanawiam się po co mi ta cała szansonowa zadyma? Wciąż nie znajduję dobrej odpowiedzi, ale dość szybko przychodzi otrzeźwienie. W sytuacji, kiedy mamy po parę setek głupawych kanałów satelitarnych, a abonamentowa TV łże wredniej od wrednej komuny, człowiek nie ma wyjścia i musi wybrać coś, co go ukoi. I tym jest rosyjski szanson, czyli prostota: nieskomplikowana linia melodyczna, poetyckie słowa (w Rosji teksty wciąż piszą poeci!), porządny aranż; piosenki profesjonalnie zagrane i zaśpiewane. To coś, przy czym się człowiek pogiba, popłacze, pośmieje i powzrusza. W dwóch słowach: duszewa muzyka...

shansontvMój dekoder TV „n" jest nastawiony głównie na jeden kanał: 361 Salute - Szanson TB 102,4 www.shanson.tv . Czego tam nie pokazują?! Sale i stadiony wypełnione rozbawioną publiką. Już wiem, dlaczego Maryla Rodowicz z takim sentymentem wspomina koncertowe trasy odbywane w b. ZSRR. Tam frekwencja jest nieodmiennie imponująca. Raz do roku organizuje się koncert "Szanson Goda", który tradycyjnie gości w jednej z sal Kremla. Koncentruje on największe gwiazdy gatunku.  Sporym zainteresowaniem cieszą się imprezy pn. Ech! Razgulay! (Ech! Roztańcz!). Odbywają się też wielkie koncerty „Pamięci Michaiła Kruga" podczas których promuje się młodych szansonistów. Ojcowską tradycję stara się kontynuować Irina Krug. Niestety, nawet ładne córki nie zawsze dorównują talentem wielkim rodzicom.
Pośród wielu znakomitości ostatnio zwróciłem uwagę na następujące nazwiska: Lubov Uspienskaya, Stas Mihailov, ?ndrey K?r?t, Oleg Szak i ?ndrej Bandera. Długi czas moją faworytką była Vika Cyganova, urocza kobieta  z ogromnym talentem. Porzuciłem Vikę dla pięknej damy z klasą, zadającej na scenie szyku, którą jest Katerina Golicyna, śpiewająca:  "dikaja jabłonia sładkich jabłok nie dajot" - taki poetycki banał, który kojarzę (nie wiem sam dlaczego) z kluczowym kandydatem na prezydenta. Analitykom z kudłatą wyobraźnią fraza owa może wydać się międzynarodowym skandalem i prowokacją, dorównującą niemieckim kartoflom. Ależ co za finezja? Prawda? Ktoś mógłby pomyśleć, że promując ruski szanson coś sobie załatwiam, wyrabiam jakieś przody przed kolejną wyprawą na Wschód. Nie wiem, może tak, może...
60-latkowie z Australii z AC/DC, którzy niedawno zagrali w Polsce, zgromadzili na Bemowie 65 000 narodu. Jednakże w swojej karierze największy koncert dali w Moskwie, gdzie jednocześnie pojawiło się 2 mln fanów! Taka jest Rosja: przede wszystkim nieprzewidywalna. Żal, że Polacy za przywódców wybierają rusofobów, niekoniecznie też dobrze, że ze strony Rosji widzimy wyłącznie zagrożenie. Zamiast pogrzebać w głębi duszy pielęgnujemy durne kompleksy. Dajemy sobie wmówić, że tylko amerykańskie patrioty nas zbawią, nawet te nieuzbrojone. Posłuchajmy szansonu - złagodniejemy.

tomczuk na pasku