niedziela, 28 kwietnia 2024
lt09Mikołaj do Donalda Tuska przyszedł dopiero 26 lutego. Wściekłości w wilczych oczach nie dostrzegłem, przeciwnie – samo szczęście. To radość z narodzin wnuka! Ale w temacie dziadostwa to ja dzierżę palmę pierwszeństwa i tryumfuję. Mój wnuk już ostro gaworzy i zabiera się za chodzenie!


Od lewa do prawa posypały się gratulacje, winszował nawet Krzysztof Putra, z lekką nutką zazdrości, niestety. Winszując dziadkowi „wielkiego zadowolenia z wnuka” powiedział: „premier to mój rocznik”, co dowodzi, jak bardzo cierpi, wszak ów b. robotnik Fabryki Przyrządów i Uchwytów w Białymstoku jest ojcem sześciu synów i dwóch córek a wnuka, jak nie ma, tak nie ma. Osobiście cieszę się, że dzieci wicemarszałka są w tym względzie niedojdami. Mikołajek premiera i mój Salvadorek szybko podrosną i nie dadzą się zapędzić w narożnik jakiegoś podwórka, choć pewnie niepotrzebnie panikuję, przecież pisowskie pociechy wychowują się na patriotycznych salonach z boną, z dala od skorodowanych trzepaków służących dzieciakom za bramkę do piłki i… życia.

Przystąpieniem do Klubu Dziadków Donald Tusk pokazał ludzką twarz i znowu zyskał na popularności. Stał się też bardziej wiarygodny, chce się bowiem mu wierzyć, że będzie realizował mądre plany i skutków kryzysu nie przerzuci na następne pokolenia, w tym na nasze wnuki. Nie pogłębi deficytu budżetowego, jak chce tego notoryczny kawaler, który zemrze bezpotomnie, a którego dzieci interesują, owszem, ale wyłącznie jako masa wyborcza. Kto nie ma przed sobą perspektywy sukcesyjnej jest z pewnością nieszczęśliwy, co w skrajnych przypadkach wynika z wyrachowania i egoistycznej filozofii życia.

akolakowski
autor Adam Kołakowski

Dotąd wykluczony informatycznie polityk idzie jednak z duchem czasu. Jak pisze niedzielny „Super Express” prezes wreszcie po latach zdecydował się założyć własne konto w banku i pieniędzmi może zarządzać przez całą dobę, bo stały dostęp do zarządzania kontem umożliwia mu Internet. Korzysta z sieci nie tylko ze względu na możliwość kontroli swoich pieniędzy, coraz chętniej robi zakupy przez Internet, właśnie kupił sobie płyty zespołu Raz Dwa Trzy, Agnieszki Osieckiej i Wojciecha Młynarskiego. A więc postęp.

Ostatnio podlizuje się do młodych ludzi zza szyb limuzyny w śmiesznym klipie reklamowym. I choćby do przywdzianej (za namową piarowców) owczej skóry przypiął anielskie skrzydła będzie dla mnie kimś podejrzanym, bo gołym okiem przecież widać, że rwie się do władzy dla samej władzy, którą i tak sprawuje z tylnego siedzenia, co akurat jest i straszne i śmieszne. Gdyby był dziadkiem, uznałbym go za gościa godnego szacunku i może nawet wybaczyłbym peregrynowanie po kraju z ochroną, którą w dobie kryzysu mógłby odprawić. Dla zdrowotności i zmiany wizerunku wystarczy schudnąć i zapuścić brodę a podobieństwo do kogoś bardzo ważnego przestanie być problemem, co ponoć jest głównym powodem uzasadniającym całodobową obstawę.

Od zawsze probierzem rzeczywistych nastrojów społecznych byli satyrycy. Za komuny finezyjną kreską smagał rządzących Szymon Kobyliński, teraz czynią to z rozmachem Andrzej Mleczko, Henryk Sawka, Marek Raczkowski oraz mój przyjaciel Andrzej Czyczyło – satyryk opolski. Żaden z nich nie oszczędza PiS-u. Niestety, nie dowiemy się po czyjej stronie opowiedziałby się spoglądający na nas zza obłoków Szymon Kobyliński. Jestem dziwnie przekonany, że byłby przeciwko głupocie. Z pewnością nie chichrałby z humoru w stylu gwiazdy radyja z Torunia Andrzeja Rosiewicza, czy nadwornego prześmiewcy prawicy – Marcina Wolskiego.

Moje dzieci były długo usypiane Tuwimem i Brzechwą. To absolutni mistrzowie języka polskiego, na których wychowało się całe pokolenie. Do dziś przechowuję cudnej urody wiersze i bajki tych autorów. Ostatnio zaczynam powątpiewać, czy mój chytry koncept zaczarowania wnuka twórczością Jana Brzechwy nie jest aby strategicznym błędem. Zdaje się, że z Brzechwą powoli trzeba schodzić do podziemia.

W którejś ze szkół (nie podam miasta, by durniom nie robić reklamy) dzieci wybrały za patrona właśnie Jana Brzechwę. Przeciwko temu, aby twórca Akademii Pana Kleksa był patronem tej szkoły było 14 radnych (trzech z rządzącej miastem Platformy Obywatelskiej, 11 z opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości), za było 12 radnych (wszyscy z PO). Czterech radnych wstrzymało się od głosu (po dwóch z PO oraz PiS). Wcześniej przeciwko Brzechwie jako patronowi szkoły opowiedziała się też Komisja Edukacji Rady Miasta.

- To jest sprawa moralności, sumienia i wrażliwości historycznej – perorowano. Czytając onegdaj dzieciom o kaczce dziwaczce, która „Znosiła jaja na twardo/I miała czubek z kokardą,/A przy tym, na przekór kaczkom,/Czesała się wykałaczką” nie zagłębiałem się, że wielki poeta był typowym oportunistą i zmieniał swe poglądy – jak uzasadniają swój sprzeciw polityczni kretyni.

Czy to ma oznaczać, że wnuka będę usypiał dziełami Ludwika Dorna? Ów twórca poza polityką interesuje się poezją, a także pisze bajki. Jedna z nich "O śpiochu tłuściochu i o psie Sabie" została nawet wyróżniona na ogólnopolskim konkursie "Wielcy poeci piszcie dla dzieci". Bynajmniej, ależ skąd!!! PiS-owski poeta popadłszy w niełaskę wyleciał z partii i pewnie tworzy wyłącznie do szuflady.

Pociechę znajduję w tym, że mieszkam w Brzegu. W tutejszych samorządach zasiada niemała reprezentacja nauczycielska, w tym wybitni poloniści, którzy nade wszystko cenią piękno ojczystej mowy. U nas granda z Brzechwą nie przejdzie.

Na zakończenie niech przemówi Pan Brzechwa, bo sam dr Janusz Palikot, happener z Biłgoraja nie da rady.

W Sejmie wśród posłów brak satyryka,
Rząd satyryka również unika,
A dać mu tekę! A dać mu mandat!
Krytyka lepsza niż propaganda.
A nie zamykać przed nim podwoi,
Przecież się cnota krytyk nie boi.
Prawdziwa cnota kpiarza poważa -
Obywatele! Miejsce dla kpiarza!

Leszek Tomczuk

tomczuk na pasku