wtorek, 07 maja 2024
leszektomczuk_08Ostatnim wydarzeniom w Brzegu przyglądałem się z oddali. Dzięki internetowej wtyczce byłem jednak na bieżąco. Stojąc nieco z boku podzielę się refleksją i opiszę, jak to z boku wygląda. Z mojego boku, ma się rozumieć.


Zacznijmy od spraw ogólniejszych, od rosnącej w siłę partii rządzącej. Słupki popularności tego ugrupowania mimo nicnierobienia zamiast maleć zwyżkują, zwłaszcza od chwili, kiedy donaldowi pijarowcy namówili go do uderzenia w populistyczny ton i ogłoszenia intelektualnej kastracji. PO nagle zaczęła obiecywać w nadmiarze to, co stanowiło fundament projektu zwanego IV RP. Do całkowitego wejścia w pisowskie kamasze rządzącym Polską trochu jeszcze brakuje, choćby spektakularnych aresztowań dokonywanych bladym świtem w świetle kamer z transmisją na cały kraj.

Tryumfalny pochód PO trwa bo partia owa zaczęła grać na wielu fortepianach jednocześnie, opanowała ową sztukę obserwując niskiego wzrostem prezesa, który wirtuozem był przednim. Ale jego czas już się wypełnił i teraz musi grać na rozstrojonej harmoszce. Krach skrzykniętej przezeń formacji nastąpił, jak sądzę, w momencie połakomienia się na nędzne 300 zł nieprzysługującej diety poselskiej. PO robi dokładnie to, czego bało się, a raczej nie mogło robić PiS, wystraszone wszędobylskimi i wszystkowidzącymi mediami. Partia emocjonująca się prywatnymi alimentami zawieszonego (wysokiego wzrostem) członka, a niezauważająca późnowieczornego bełkotu w pobożnym radiu (niskiego) członka i nie wiadomo dlaczego niezawieszonego choć też rozwodnika i alimenciarza (!) – a więc tak rozemocjonowana partia musi się już zbierać z na polityczną emeryturę.
szewc_i_wirtuoz
Uwzględniwszy zamorski kryzys ekonomiczny wywołany przez miłującego pokój Georga Busha, na tle opisanych powyżej wydarzeń krajowych dzieje się historia miasta Brzeg. Brzeskie portale i nadodrzańska prasa histeryzują: NEPOTYZM W GMINIE I W POWIECIE!

O żesz ty w mordę! A to ci hit ogromny! – rozdziawiłem gębę niczym mistrz szewski Gracjan Gęba-Gębarzewski z Mordów Przeogromnych. Rzuciłem się do lektury i zaczytałem do pierwszego… potu? I po co?! Toż to dziennikarska nadymka, taka wydmuszka-naburmuszka, niezgrabny naskok na dobra osobiste wójta i starosty.
Dowiaduję się mianowicie, że wójt gminy Skarbimierz daje zarobić szwagrowi. Największą sensacją jest jednak to, że chodzi o męża siostry wójta, a to ktoś na wzór: szwagra kobity Józka z Prędocina najmłodszy syn. Media nie wyłuszczyły, czy chodzi o gościa wysokiego, czy niskiego, czy beneficjent płaci bardzo zaniżone alimenty, czy może w ogóle nie dorobił się pozamałżeńskiego drobiu.

Ironizuję ociupinę – wiem, ale jak tu zachować powagę? Konia z rzędem temu, kto potrafi znaleźć fachowca nieszwagra lub kogokolwiek niespowinowaconego, skorośmy wszyscy bracia i siostry? Skąd brać chętnych do roboty, kiedy najsprytniejsi z nas wciąż w Irlandii i żaden jeszcze nie powrócił?

Kochani dziennikarze – przyznajcie – gdzie tu nepotyzm? Wiem. Jestem nieprzekonujący.  Dlatego wgramolę się na nieco wyższą grzędę samorządową, do powiatu.

Tam też niepraworządnie, czyli okropnie nepotycznie. Syn starosty odrabia staż w starostwie i starosta musi się tłumaczyć, że nie jest wielbłądem. W dawnych czasach syn szewca uczył się fachu od ojca w warsztacie zlokalizowanym w suterynie. Jeśli ojciec młodego człowieka akurat szewcem nie jest, a tenże młodzieniec pragnie coś umieć, gdzie – pytam – ma się edukować? Co? - w oczy kole, że warsztat ojcowski to świeżo pobielony biurowiec z pionowymi żaluzjami a nie zawilgocona piwniczka?

Bynajmniej nie ironizuję.  A jakież to profity wiążą się ze stażem w starostwie, którego cała moc zasadza się w znaczonych pieniądzach rozdysponowywanych w Warszawie? Przecież za stażowanie „u siebie” starosta synowi nie płaci! Ale dajmy spokój tej naprawdę małej kasce. Wejdźmy w położenie stażysty. A cóż to za superpraca u boku starego?! Trzeba się starać w dwójnasób i – a to ociera się o towarzyską katastrofę – nie ma co liczyć na szewskie poniedziałki. Przecież wiadomo: niepicie, czyli urzędnicza prohibicja stanowi europejską cnotę, o paleniu lepiej nie wspominać.

Solidaryzując się ze szwagrem wójta (i z nim samym, ostatnio targanym przez wymiar sprawiedliwości) oraz z latoroślą pana starosty – na koniec zdradzę, że „trzeciego bliźniaka” Ludwika Dorna wcale nie żałuję. Przeciwnie – a dobrze mu tak! To on, ów ojciec-założyciel PiS, wykoncypował i przeforsował w sejmie finansowanie partii politycznych ze Skarbu Państwa.

W mordę jeża! A niby dlaczego Gracjan Gęba-Gębarzewski musi się składać na nieswoje alimenty?

Leszek Tomczuk

tomczuk na pasku