środa, 24 kwietnia 2024

borys jaroslawNiedawno w budynku nowo zamkniętego szpitala, w sali jednego z oddziałów znaleziono list w butelce. Właściwie, to w kaftanie. Bo butelka znajdowała się w tym zacnym odzieniu, które jednoznacznie zdradza jaki to był oddział tego nowo zamkniętego szpitala. Poniżej przytaczamy list w całości. Może ktoś pozna, kto mógł być jego autorem.

 

PySiu przezacny


PySiu mój ty kochany. PySiuńku. Takie to pocieszne i budujące, że w ostatnich notowaniach znowu znajdujesz się na pierwszym miejscu polskiej listy przebojów. Twoja wzniosła piosenka wyprzedziła cały gatunek POp. A Czerwone Diabły i Ziemniaki Band ze swoimi przyśpiewkami zostaly daleko z tyłu. Twoja melodia zachwyciła masy słuchaczy. Autor tekstu jest chyba w siódmym... a może nawet i w ósmym niebie. Congratuluję Ci tego doszczętnie.
Zważ jednak na fakt, że na jesień lista przebojów może się zmienić. Ba - na jesień może w ogóle nie być żadnej listy. Zamiast niej może pojawić się turniej jednego wiersza na przykład. Albo jednego talentu. I każdy z wykonawców indywidualnie będzie miał swoich oddanych fanów. Co wtedy stanie się z Tobą PySiu? No? Gówniarze wedle recenzenta Michnika i komedianci wedle recenzenta Belki, o których ostatnio głośno, preferują całkiem inną tonację. Bardziej rockową, bardziej żywiołową i JOWialną. I rzec należy, że spodobało się to publiczności. I podoba się coraz bardziej. Ponadto kochany PySiu, ci niewdzięczni gówniarze w różnym wieku i komedianci, uważają, że w Twoich piosenkach, jak też w piosenkach POpowych, od dawna grajkowie nazbyt fałszują. Głównie we frazowaniu - nie mówiąc już o refrenie. Autorom tekstów natomiast zarzucają poruszanie tematów nie przystających do rzeczywistości, oklepanych, zmanierowanych. Same teksty uznają za nazbyt gołosłowne, co na dłuższą metę - jak twierdzą - jest nudne. Zarzucają też brak własnych pomysłów, a nazbyt wiele coverów. W sposób stanowczy, aczkolwiek JOWialny twierdzą, że czas na zmiany. Co prawda ci gówniarze i komedianci ostatecznie głosowali na Twoją piosenkę mój Ty PySiu. Ale chyba dlatego, że jako miłośnicy ostrzejszego brzmienia nie przepadają nazbyt za muzyką w stylu POp. Wolą bardziej progresję, której w Twojej piosence dostrzegli więcej niż w tym całym - czasami cukierkowym POpie. Ale uważaj - ci gówniarze i komedianci w notowaniach przebojów są coraz wyżej. Ich JOWialna pieśń może okazać się hitem ćwierćwiecza. Jak temu zaradzisz PySiu kochany? Czy w ogóle będziesz w stanie temu zaradzić? Obawiam się... obawiam...
Boziu, ostatnimi nocami miewam takie złe sny. Ubiegłej nocy jak tylko obudziłem się z wielodecybelowym wrzaskiem, od razu pomyślałem o Tobie PySiu. Śniło mi się, że jakiś dyrygent Jarosław grał batutą na bębniu, wybijając rytm do tańca chochoła. Zahipnotyzowana tym przedsięwzięciem publiczność klaskała w takt. Roześmiany dyrygent Jarosław walił tą batutą, i walił w ten bęben coraz mocniej. Aż membrana pękła. W fałszywym rezonansie wszystko ucichło. Wtedy publiczność ocknęła się. Porozglądała się po sobie. W koło. Z nie ukrywanym zdumieniem. I poczęła się rozchodzić. Zaskoczony dyrygent Jarosław chciał publikę zatrzymać. Zaczął obiecywać niesamowite kompozycje, ale ludzie i tak odchodzili. Ostało się tylko kilku zagorzałych i oddanych fanów dyrygenta, oraz jego pomocnicy, którzy objawiali zdębienie równie welkie co mistrz tej upadłej i nieudanej ceremonii...
PySiu... moja Ty mordeczko, tak się obawiam co będzie dalej z Tobą. Z nami. Nie wiem, dlaczego ten sen od razu Ciebie przywiódł mi na myśl. Ale jakoś tak przeczuwam, że to zły znak. Mimo tego, że jesteś na pierwszym miejscu listy przebojów. Może Ty chory jesteś? Wszak bywa, że choremu polepsza się przed śmiercią. Kilka nocy wcześniej miałem inny sen. Zatrważający. Śniło mi się, jak główny śpiewak, dzięki któremu PySiu odniosłeś sukces, udał się do ZOO, by w chwili oddechu pomiędzy występami podziwiać fałniaste twory natury. W pewnym momencie spotyka tam głównego śpiewaka POpowego, takiego oklapniętego trochę. Z jakimś tobołkiem pod pachą. Smętnym wzrokiem oglądał małpiszony czyniące wygibasy za kratami klatki. Gdy spostrzegł nadchodzącego głównego śpiewaka PySiowego, chciał coś powiedzieć, ale zawarczała jogo komórka. Odebrał ją. Chwilę słuchał, podczas gdy jego wzrok zmieniał się ze smętnego w przesmętny, i po chwili wrzasnął:
- Co ?!?!?! kolejna jobietnica ućka? Łapaj ją. Cholera, to już ostatnia! Za jogon! ZA JOGON! ŁAPAJ JĄ! Za jogon!!!... No. Macie ją?....
W międzyczasie zza klatki wychylił się dyrygent Jarosław śmiejąc się wniebogłosy, czym zwrócił uwagę małpiszonów, ktore na ten czas zaprzestały swych wygibasów.
Tymczasem główny śpiewak POpowy dalej krzyczał do komórki:
- Co z tego, że się miota! Trzymajta ją mocno. By nie ućkła znowu... Co?... Jak zdechnie to trudno - wypadek przy pracy. Niejedna jobietnica już zdechła... No to wtłoczcie ją w Internet. Może tam nie zdechnie.
Po chwili zakończył rozmowę telefoniczną. Popatrzył na PySiowego frontmana, na dyrygenta Jarosława, i rzekł:
- Jeszcze nie wszystko stracone. Jeszcze nie wszystko... My jeszcze nie skończyliśmy komponować pieśni wzniosłych. I jeszcze tu, kurwa, wrócimy - na pierwsze miejsce listy przebojów.
Odwrócił się i odszedł.
Wtedy w oczach głównego śpiewaka PySiowego pojawił się strach. Potem przerażenie. Zauważył to dyrygent Jarosław. Poklepał śpiewaka po ramieniu swoją batutą i rzekł:
- Nie przejmuj się przyjacielu. Jobietnice rzeczywiście trudno utrzymać. Szczególnie wtedy, gdy melodia jest łatwe, lekka i przyjemna, a tekst pod publikę. Ale moja w tym rola, żeby tak dyrygować, by wszystkich oczarować. Nawet wtedy, gdy wszystkie jobietnice pourywają się, pouciekają, albo powyzdychają. Bądż posłuszny dyrygentowi, a wszystko jakoś się ułoży. Dam kilka wskazówek moim pomocnikom. A tymczasem ty... A ty... a ty... ty...
Jego głos został zagłuszony momentalnie przybierającą na sile muzyką. I zabrzmiały słowa piosenki:


"A ty całuj mnie - to taka piękna gra
Całuj mnie - ja ci to wszystko dam
Dam ci torby z darami
Auto z alufelgami
Portfel cały wypchany dolarami.
Całuj mnie..." *


Nikt nie wiedzieł skąd ta piosenka nadeszła. Wszyscy zostali zaskoczeni. Nawet dyrygent Jarosław, który aż poczerwieniał - choć podobno nie cirpi koloru czerwonego. Woli czarny.
No i obudziłem się z wielodecybelowym wrzaskiem. Straszny to był sen.
Mój Ty PySiu kochany. Cóże to będzie? Od tylu lat gościsz na krajowych listach przebojów. Od tylu lat Twoje piosenki znajdują się w czołówkach notowań. Zresztą nie tylko Twoje. POpowe też. Czerwonych Diabłów też. I formacji Ziemniak Band. I co? Wiem, że między wami przez te wszystkie lata dochodziło do zatargów i pyskówek, ale wiadomo - kto się czubi, ten się lubi. A teraz? Co? JOWialna nowa fala ma wszystko zaprzepaścić? Tak się obawiam o naszą przyszłość. Cholera już ze słuchaczami. Ważne co będzie z nami!!!! Chyba jeno dom i balkonik. A Palikot będzie zapraszał całą wiarę do swojego ogródka na przyjęcia, co raz chwaląc się świeżo zasianą, i jakże równo rosnącą trawą.

Twój w całości oddany:
(podpis nieczytelny)

 

To już koniec listu. Do chwili obecnej nie udało się znaleźć jego autora. Dodamy jeszcze, że obok butelki z listem, w kaftanie znajdowały się zapisane na karteluszkach notowania europejskiej i rosyjskiej listy przebojów z przełomu maja i czerwca 2015 roku. Na pierwszej dominowały niemieckie piosenki. Na tej drugiej, utwór na szczycie listy nie zmienił się od lat. Tam "Naszaja pa... bieda" w klimatach heavy metalu stylizowanego na utwór marszowy, w wykonaniu Władka P., powoli podbijał też Ukrainę. Na razie na wschodzie. Na razie. Co do europejskiej listy przebojów, zastanowił nas fakt, że na żadnym miejscu nie uplasował się żaden polski utwór. Może tam jest teraz w modzie muzyka alternatywna? Może protest-songi (podobno popularne od jakiegoś czasu w Grecji). Albo kompozycje narodowowyzwoleńcze - jak kilka lat temu w Islandii. Kto to wie?

 

* fragment tekstu utworu "Całuj Mnie" grupy Piersi.

 

borys na panelu