W dzisiejszych czasach popularne jest tak zwane: dwa w jednym. Dlaczego nie - pomyślałem sobie. Idąc więc z duchem czasu, wyobraźmy sobie, że autor niniejszego tekstu nie jestem sobą, ale właśnie takim: dwóch w jednym. A mając poczucie czarnego humoru, już nawet wiem jakich to dwóch będzie w tym jednym. Oto przedstawiam się Państwu: doktor Jekyll i pan Hyde. Do usług jednocześnie.
Więc co? - pytam siebie. Nic - odpowiadam sobie. Można by założyć jakiś szacowny interes. Przecież nie będę siedział bezczynnie. Jaki interes? - pytam siebie. Najlepiej jakiś śmiertelnie poważny - odpowiadam sobie. Bo dzisiaj jedynie takie interesa gwarantują w miarę niezły dochód. A klienteli nie brakuje. I będę mógł w pełni wykorzystać swoje umiejętności. To co - zakład pogrzebowy? - pytam siebie. Nie. Sporo ich - odpowiadam sobie. Produkcja nagrobków? Nie. Też ich sporo. No to co? Produkcja trumien? Też nie. Tu też jest duża konkurencja. To w końcu jest jakiś konkretny pomysł? - pytam siebie. Oczywiście że jest - odpowiadam sobie. Oto on: "Pro Sektor Yum" Przedsiębiorstwo Grzebania w Zmarłych. W skrócie "PSY" PGZ. Nazwa pociągająca. A Linda mógłby być twarzą reklamy firmowej. Będzie to pierwsza tego typu placówka całkowicie prywatna, więc nie będzie się szczędzić na promocji i reklamie. Będzie wszystko - plakaty, ulotki, naklejki, naszywki, koszulki, czapeczki, baloniki. I full innych gadżetów - wszystko dla fanów. Bo nie powinno ich zabraknąć. Może też wejdzie się w sponsoring jakiegoś klubu sportowego. No i działalność rozpocznie się z wielką pompą. Mam już nawet upatrzonego pierwszego klienta. A właściwie klientkę. O! Tak? A ta klientka nie żyje? - pytam siebie. Oczywiście, że nie żyje - odpowiadam sobie. Już od dawna. Z parę lat. Można więc w trupie grzebać do woli. Jak to? Parę lat nie żyje? I nie została pochowana? - pytam siebie nieco zaskoczony. Nie. Nie została pochowana, co faktycznie jest nieco dziwne - odpowiadam sobie. A co ciekawe, to fakt, że do dzisiaj nikt nie robił temu trupowi sekcji zwłok, więc "Pro Sektor Yum" będzie mogło się tym zająć. No masz! A co, zwłoki tej klientki nie rozłożyły się przez te lata? - pytam siebie jeszcze bardziej zdziwiony. Gdzież tam - odpowiadam sobie. Funkcje życiowe dawno ustały, ale parę osób bezwzględnie, i nie przebierając w środkach zapobiega rozkładaniu się tych zwłok. Ale chyba już ledwo dają sobie radę. I trup jak znalazł. I to jakiż zacny! No jaki? Oświeć mnie w końcu - proszę siebie. Oświecę cię - mówię sobie. To najzwyczajniej na świecie zwłoki naszej szanownej Władzy Miasta. Trup leży i tylko szkodzi. Blokuje miejsce jakiemuś żywemu organizmowi. A jakie chore inwestycje robi się, żeby ukazać mieszkańcom pozory życia tego trupa. A wiesz co jest najsmutniejsze w tym wszystkim? - pytam siebie. A to, że mieszkańcy nie są do końca tego świadomi - odpowiadam sobie. Widocznie mają inne zmartwienia, i nie dostrzegają, że nasza Władza Miasta jest martwa. Ale jak zrobi się w końcu sekcję zwłok, taką z prawdziwego zdarzenia - jak w CSI... Pozwól, że ci przerwę - mówię sobie. A te osoby, które od dawna usilnie - chciałoby się rzec po trupach - zapobiegają rozkładaniu się zwłok, nie będą protestować? - pytam siebie. Niech protestują. To zwykłe hieny, które żerują na zwłokach - odpowiadam sobie. Boją się, że jak w końcu zabierze się im sprzed nosa tego trupa, to będzie im grozić powyzdychanie z głodu. Chociaż... może jednak obawiają się czegoś innego. Czego? - pytam siebie ściszając głos. Ano, może boją się, że po sekcji zwłok wyjdzie na jaw, że uprawiali nekrofilię - odpowiadam sobie szeptem. I będzie skandal. Co jak co, ale nekrofilia ze zwłokami Władzy Miasta, to bomba sensacyjna. No. Ale to ich problem. Nie trzeba było pałać chciwą miłością do trupa. Faktycznie. Dewiacyjna chciwość nie zna granic. A jaka medialna jest jak wyjdzie na jaw. To tylko przysporzy reklamy "Pro Sektor Yum". To jak - otworzyć Przedsiębiorstwo Grzebania w Zmarłych? - pytam siebie. Chyba tak - odpowiadam sobie. Tylko, czy w urzędzie będą chcieli zarejestrować taką działalność? Dlaczego nie? Najwyżej podciągnie się wszystko pod jakąś placówkę naukową, albo paranaukową. Najlepiej powiązaną jeszcze z jakimś wymiarem - czwartym, albo sprawiedliwości. W porządku. Tylko trzeba się pospieszyć, i nikomu ani słowa - zastrzegam sobie. Oczywiście Bezwzględnie rozumiem - odpowiadam sobie. Bo jak ta informacja dotrze w niepowołane uszy, czyli do tych, którzy usilnie zapobiegają rozkładowi zwłok, to jeszcze doprowadzą do tego, że martwa Władza Miasta odżyje jako zombi. I wtedy będzie duży problem. Krwawy. Mieszkańcy będą zagrożeni. A i przepadnie pierwszy klient. A właściwie pierwsza klientka "Pro Sektor Yum" Przedsiębiorstwa Grzebania w Zmarłych.