No i stało się - jeden
z obrazów z futurystycznej a surrealistycznej wizji Machulskiego
ziścił się. „Seksmisja" za sprawą gestu powabnej Szwedki
powraca w realu.
Świat idzie naprzód i
coraz więcej w nim miejsca na wolność. Wyemancypowane Europejki
rozpychają się łokciami, często skutecznie, w do niedawna
nieprzyjaznym dla siebie męskim świecie. Dowodem na rzeczoną
skuteczność są choćby dyscypliny sportowe, w których, do
niedawana zarezerwowanych tylko dla płci brzydkiej, panie rywalizują
nawet olimpijsko. Boks, podnoszenie ciężarów czy hokej na lodzie
- oto dyscypliny, w których kobiety biją się niezgorzej od
mężczyzn, a i Polki całkiem nieźle sobie radzą (oprócz, rzecz
jasna, hokeja na lodzie).
Czym innym jest jednak
sport, w którym w wydaniu kobiecym dominują Norweżki, Amerykanki,
Chinki i Niemki, a więc piłka kopana. Co prawda futbol w wydaniu
pań nie jest tak ciekawy, jak inne gry - na przykład tenis czy
siatkówka, ale w sumie jest na co popatrzeć. I, jak się okazało
kilka dni temu, nie tylko podczas samego meczu, ale i w chwilę po
jego zakończeniu.
Oto po ostatnim gwizdku
sędzi ciesząca się ze zwycięstwa swej drużyny Szwedka podbiegła
do wiwatujących kibiców i wymieniła się z jednym z nich
koszulkami. Wprawiła tym gestem w osłupienie niemieckich
komentatorów, którzy stwierdzili drżącym głosem, że „przecież
to oglądają dzieci!" Podziwiam wiarę szacownych Niemców w to,
iż mecz piłki nożnej kobiet interesuje dzieci. Po drugie -
podziwiam ich szczerość, gdyż zakłopotanie z faktu, że kobieta
zdjęła na 10 sekund koszulkę, po czym natychmiast ubrała tę,
którą dostała od kibica, jest jedynie powodem do szerokiego
uśmiechu.
Fakt - sportsmenka nie
zrobiła dla zaspokojenia głodnych oczu niemieckich komentatorów
tyle, ile koleżanka w „Seksmisji" po zakończeniu tamtejszego
meczu - miała bowiem na sobie aerotyczny biustonosz. Fakt -
nawet tym widokiem sprawozdawcy podniecili się chyba bardziej, niż
Maksiu domagający się ripleja po zobaczeniu biustu w pełnej
okazałości. Fakt - różnica jest spora - bohaterowie
Machulskiego mieli być jedynymi facetami w rzeczpospolitej bab,
Niemieccy komentatorzy zaś zechcieli podzielić się swą
dezaprobatą z całą męską bracią. Trzeba jednak uznać, iż
wizja filmowa przynajmniej w pewnym stopniu pokrywa się z rzeczoną
rzeczywistością.
Oczywiście, że wymiana
koszulek pomiędzy piłkarką nożną a kibicem stanowi o wyzwoleniu
kobiet, które nie tylko zajmują się domem i dziećmi, ale
codziennie po kilka godzin ćwiczą na treningach, by potem w opisany
wyżej sposób móc celebrować zwycięstwo. Głos mężczyzn, nie
tylko niemieckich komentatorów, ale także przedstawicieli szeroko
rozumianej braci konserwatywnej, krytykujący gest Szwedki jawi się
jako kolejny manifest antyfeministyczny wynikający z braku zgody na
to, by kobiety coraz skuteczniej zajmowały te społeczne pozycje,
które dotychczas przypisane były płci brzydkiej.
Gest piłkarki nożnej
wywołał całkiem poważną dyskusję, w której konserwatyści
utyskiwali na rzekomy zanik obyczajowości w zachodniej i północnej
Europie i zagrożenie dla tamtejszych społeczności. Konserwatystów
rozmawiających o aborcji, eutanazji, karze śmierci rozumiem - to są
faktycznie ważne sprawy i tu warto dyskutować. Jednakowoż
zwrócenie uwagi na zdejmującą koszulkę, a mająca na sobie
aerotyczny biustonosz, kobietę i budowanie na tym geście
antyfeministycznych sądów jest, w moim przekonaniu, dowodem na
zbliżającą się naturalną śmierć ideologii konserwatywnej.
Jeśli bowiem jej piewcy muszą łapać się tak nieistotnych spraw
dla wszczynania dyskusji o sprawach faktycznie istotnych, to stan
rzeczonej ideologii musi być faktycznie opłakany.
Grzegorz Omelan