niedziela, 24 listopada 2024
gomelanInformuję, iż 20 czerwca 2010 roku skończył się w Polsce postkomunizm - chce się za Szczepkowską powiedzieć po fali antypostkomunistycznych wypowiedzi autorstwa liderów polskiej prawicy.




Okazuje się, że evergreenowe „Jestem berlińczykiem" Johna F. Kennedy'ego także znajduje podatny grunt w nowej polskiej rzeczywistości politycznej. Dziś każdy liczący się na rodzimej scenie polityk chętnie powie „Jestem lewicowcem," nawet, jeśli niegdyś określał największą partię lewicową mianem organizacji przestępczej.

Nowatorskie a, to oczywista oczywistość, zaskakujące zawołanie polskich prawicowców nie ma jednak szans stać się przebojem lata. 4 lipca to czasowa cezura dla jego żywotności, potem wróci proza życia. Nie będzie już Pantadeuszowskich umizgów do elektoratu lewicy gdy walka toczyć się będzie o stanowiska prezydentów miast. Powróci makiawelizm, jakże licujący z wojenną retoryką prawicy.

Trzeba sprawiedliwie stwierdzić, iż pewne talenty naszych prawicowców są godne pozazdroszczenia. Szczególnie, jeśli ma się do czynienia ze sferą uczuć. Oto polska konserwa i liberiada zapałała nagle miłością do rodzimej lewicy i o określeniu „postkomuna" nagle zapomniała. „Podziwiać"! - jak mawia znana brzeska działaczka lewicowa. Bo czyż nie podziwiamy umiejętności tak nagłego wzbudzenia w sobie pozytywnych uczuć pod adresem partii, która co do tej pory wzbudzała odczucia tak pejoratywne, iż wbrew prawu i zdrowemu rozsądkowi starano się ją zdelegalizować?

kuszenie

A zatem wszystko idzie do lamusa - i „organizacja przestępcza," i „duch Stalina unoszący się nad Polską," i „szlak czerwonej dumy klasy robotniczej," i ciąg „PZPR-SdRP-SLD-LiD." Nie będzie już żaden Polak należący do SLD afirmował Poznania, Gdańska, Wujka, stanu wojennego, morderstw na polskich księżach. Nikt z grona SLDowców nie będzie już określany mianem „towarzysza," wszak pożądaną dziś fraternizację interideologiczną osiągnąć można w inny sposób. Młodzi lewicowcy nie będą obwoływani komsomolcami przez pewnego brzeskiego nauczyciela historii.

A co w zamian? Ostatnie kuszenie lewicy, które kwitnie w najlepsze. „Głosujcie na Kaczyńskiego, bo on da najbiedniejszym". Pytam: z czego? „Głosujcie na Komorowskiego, bo on jest świetnie przygotowany". Pytam - z wydrukiem z Wikipedii pod pachą? Wybór, jaki jest, każdy widzi...

Cechą systemu ekonomicznego realnego socjalizmu były plany, najczęściej tzw. „pięciolatki". Jak się właśnie okazuje, polska prawica ma nieco ubożuchniejszą perspektywę czasową - 14 dni. Bo przecież wszystko zaczęło się 20 czerwca, a skończy 4 lipca. Dlatego, parafrazując parafrazę wypowiedzi Joanny Szczepkowskiej sprzed 21 lat, stwierdzić wówczas pozostanie, iż „4 lipca 2010 roku skończył się w Polsce koniec postkomunizmu".

Grzegorz Omelan

omelan na pasku