Aleć poza Wojtusiowym zwycięstwem, który zaliczan był do prawej części gródkowej społeczności, nierozwiązana wciąż pozostawała sprawa przewodzenia miejskim rajcom
O dobrym królu Wojtusiu i inaczej krasnych ludkach
Aleć poza Wojtusiowym zwycięstwem, który zaliczan był do prawej części gródkowej społeczności, nierozwiązana wciąż pozostawała sprawa przewodzenia miejskim rajcom.
O ile wcześniej było odwrotnie, a mianowicie miejscy rajcy zbierali się, koalicyjum jakoweś tworzyli i króla owa koalicyja sama wybierała, tym razem król wybran, a miejskiej radzie, wspomniana wcześniej koalicyja pod przewodnictwem woskowego Januszka zdawała się zapowiadać trudne dni dla dobrego króla Wojtusia, któren swych światłych pomysłów naprawy gródka w miejskiej radzie nie mógłby przepychać, gdyż koalicyjum niedoszłych królów skutecznie mogłoby je zablokować.
Zebrał się więc w sobie dobry król elekt Wojtuś i na spotkanie w swej wodnej wieży nad gródkową rzeką leżącej, gdzie biuro swej spółeczki zarządzającej wspólnotami chatkowymi posiadał, zaprosił i woskowego Januszka i ostatniego przed wybuchem demokracji naczelnika gródka Jana i bodajże Bernarda, co z niejednej partyjnej piekarni chleb pożywał.
Byłem tam i ja, jako ten, co mając w miejskiej radzie głos, jakowąś zgodę z ową antykrólewską opozycją mógł zawrzeć. Byłżeż to też ze strony dobrego króla Wojtusia ukłon w mę stronę, po tym, gdy po iluś beerach w jednej z gródkowych dziupelek dla spragnionych, nie skłoniłem się ku jego ofercie wicekrólestwa nad gródkowymi szkółkami i zauważyłem, że właściwsze mi miejsce widzi mi się na czele miejskich rajców, pośród których jako jedyny miałem zasiąść po raz czwarty. Nadmienić tu należy, że przyjęcie Wojtusiowej propozycji oznaczałoby me rozstanie z rajcami, gdyż zakazuje tego ustawa.
Rozmowy w wieży, choć pod obecność króla elekta prowadzić miałem ja. Zacząłem zatem od omówienia z woskowym Januszkiem najpilniejszych spraw, którymi miejska rada zająć się winna. Uzyskiwaliśmy w tym względzie znaczną zbieżność poglądów, jednak inni obecni coraz bardziej zaczynali się kręcić na krzesełkach.
Nie zdzierżył w końcu Jan i zauważył, że nie przyszli tam po to, by o pracy rajców gaworzyć, jeno po to, by o personaliach ustalenia poczynić. Znaliśmy ze słuchów poczynione wcześniej przez ową koalicyjną opozycję ustalenia w tej sprawie, zatem me propozycje poszły w kierunku częściowego ich zachowania z wkomponowaniem mojej skromnej osoby w to towarzystwo. Zgody na to nie było, a zapytan wprost woskowy Januszek stwierdził, że żadnego ruchu w tył uczynić nie może. Bo trzeba w tym miejscu dodać, że gródkowa demokracja wcale nie na gródkowych ludkach oparta, a na ustaleniach z nadrzędnymi władzami gródkowych partyjek, mieszczącymi się w wojewódzkiej stolicy. A tamte od swych gródkowych towarzyszy wymagają wyborczych sukcesów i ulokowania na gródkowych stołkach jak największej liczby tychże. Rozmowy w wieży na niczem zatem się skończyły.
Wróciwszy do domu, dostrzegając jakże sprzeczna z demokracją taka sterowana z wojewódzkiego miasta, wkurzyłem się i kilka stron przemówionka na sesję rajców napisałem. Następnego dnia w Wielkiej Sali Stropowej gródkowego ratusza wszyscy rajcy się zebrali. Jakżeż pięknie, z nielicznymi wyjątkami w tym i mym, swe rajcowskie ślubowania składali, do Najwyższego się odwołując. Gdy przyszło do wyboru rajcy przeradnego, padły dwie kandydatury. Woskowego Januszka i moja.
Usiłowałem przekonać rywala, by po pierwsze ustąpił mi miejsca, jako Wojtusiowemu kompanionowi w wyborach, czego nie przyjął. Usiłowałem zachęcić go też, by tak jak ja w wyborach przeradnego nie wziął udziału. Aleć i w tej kwestii niewzruszon był. Wygłoszone z kartek, o których wyżej, przemówienie zakończyłem słowami ?Beatko, dziękuję?, mając na myśli tejże udział, jako zawiedzionego członka rady programowej BWS, a równocześnie autorki bajki ?O dobrym królu Maciusiu i inaczej krasnych ludkach?, w obaleniu tegoż króla. Być może niektórzy usłyszeli: ?bardzo dziękuję?. Wywołało burzę oklasków gawiedzi na sali obecnej, ale i część rajców oklaskami je nagrodziła.
Głosowanie jednak było zgodne z wcześniejszymi koalicyjnymi ustaleniami, co jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu do zawartego w przemówieniu stwierdzenia, że w miejskiej radzie nie rządzi demokracja, ale ?podstolikowe układy?. I dało mi to powód do myślenia o tym, jak będzie to wyglądało za cztery latka.
O dalszych losach dobrego króla Wojtusia i inaczej krasnych ludków w następnym
odcineczku, o ile zechcesz pochylić nad nim swe oczęta Czytelniku.
nadworny krasnal skryba
przeradny Ogonek
P.S. Wszystkie podobieństwa do rzeczywistości są zamierzone i celowe i tego zamierzam się 3mać.