piątek, 22 listopada 2024

Nic mi nie wiadomo, jak przebiegał powyborczy wieczór w sztabach innych komitetów. Wiem, z jaką radością witano kolejne dobre wyniki, kandydata na króla, Wojtusia, w jego sztabie.



O dobrym królu Wojtusiu i inaczej krasnych ludkach



Nic mi nie wiadomo, jak przebiegał powyborczy wieczór w sztabach innych komitetów. Wiem, z jaką radością witano kolejne dobre wyniki, kandydata na króla, Wojtusia, w jego sztabie.


 Cieszyli się wszyscy, zwłaszcza, że te liczby pokazywały, że panowanie dobrego króla Macieja się skończyło, gdyż z urn wysypał się na najgorszym w tym wyścigu trzecim miejscu. Najgorszym, bo nie dawało to szans na dogrywkę z brylującym w tej rozgrywce Wojtusiem. Gorzej nieco rysowała się natomiast sytuacja w królewskiej radzie, gdzie poplecznicy Wojtusia zdobyli tylko cztery miejsca, na dodatek tylko jedno z nich przypadło członkowi Wojtusiowej partii, czyli PO. Był to sam Wojtuś, dwa dostali przedstawiciele lokującego się gdzieś pomiędzy PO a PiS, SKL, medycy Wiesława i Aleksander, a jedno przypadło piszącemu te słowa skrybie, wciąż nie chcącemu się upartyjnić. Odchodzący król Maciej zdołał do rady wprowadzić pięciu rajców, doznając przy tym bolesnej porażki w  wyścigu do fotela rajcy ze swą dotychczasową dwórką Irenką. Dostali się też dwaj jego najweselsi dworscy kompanioni: Byciuś i Żebruś oraz Bernard, który z niejednej partyjnej piekarni chleb już pożywał i Jureczek na gródek patrzący z wysokości swojej dziupelki w wieżowcu zbudowanym przy uliczce bez nazwy, ładu, składu i porządku. Cztery fotele rajców obsadzili przedstawiciele TRZB, ze zgodliwym Henrykiem na czele, ostatnim naczelnikiem gródka przed wybuchem demokracji Janem, emanującym siłą spokoju Pawełkiem i Andrzejkiem, swe siły angażującym w pokazywanie gimnazjalistom, gdzie nasz gródek na ziemskim globie ulokowan. Trzy przypadły LPR ze wspólnotowym Zbigniewem, związkowym Dariuszem i nieugiętym w tropieniu przyczyn upadłości gródkowej tłoczni oleju, Eugeniuszem. Drugi w wyborczych szrankach kandydat na króla, woskowy Januszek sam sobie miejsce w fotelu rajcy wywalczył, a z nim także dwórka Nadzieja, zeszytowy Mariuszek, mundurowy Sławek i stroitelnyj Edward.

W swoim sztabie porażkę dobry król Maciuś, nie bez kozery ze swych wyborczych portretów w lewo zerkający, postanowił przekuć na zwycięstwo w wyborach przewodzących rajców. Patrząc ze swej prawicowości w lewo, dostrzegł pięciu rajców SLD, z woskowym Januszkiem na czele, co po zsumowaniu dawało mu już 10 szabelek. Kilka brakujących, by większością niezbędną do wyborów dysponować, dostrzegł w TRZB ze zgodliwym Henrykiem na czele. I zanim kandydat na dobrego króla Wojtusia się postrzegł, porozumienie teoretycznie prawicowego BWS z lewicowym SLD i lewicującym TRZB zawiązano. Efektem tego było przeklejanie dwoistych portretów dobrego króla Maciusia, portretami woskowego Januszka, który do boju w drugiej turze z dobrym Wojtusiem się szykował. I choć dziwne to jednak, biorąc pod uwagę, że sytuowane po prawej stronie komitety teoretyczną przewagę w radzie miały, gdyż z rachunku wynikała ona na stosunek 12 (BWS+POPiS+LPR)do 9(SLD+TRZB), jakoś prawicowego dobrego króla Maciusia to nie mierziło. Nie mierziło go też to, że w zamian za poparcie SLD i TRZB ustąpić musiał w sprawie przeradnego, oddając je przedstawicielowi SLD.

Z drugiej strony i kandydat na króla Wojtuś nie przejawiał w tym czasie chęci do rozmów z pokonanym już definitywnie dobrym królem Maciusiem. Ważniejsze dla niego było, jak w drugiej turze woskowego Januszka pokonać.

Podobnie jak w gródku, sytuacja wyglądała w radzie powiatu, gdzie SLD prym wiodło i gołym okiem było widać, że skończyć się to może usadowieniem na starościnym fotelu dyrektora szkół ekonomicznych, gładkiego Stasia, ostatniego w naszym gródku pierwszego sekretarza PZPR (partii nieboszczki, która padła ofiarą demokratycznej rewolucji w naszej krainie). Wielu rajcom z prawicowym rodowodem się to nie podobało. Postanowili zatem we własnem gronie się spotkać i rozmowy ostatniej szansy przeprowadzić. Jak się one potoczyły i co nastąpiło dalej, dowiesz się Czytelniku z następnego odcineczka bajki, o ile zechcesz mu swe oczęta poświęcić.

nadworny krasnal skryba

przeradny Ogonek

P.S. Wszystkie podobieństwa do rzeczywistości są zamierzone i celowe i tego zamierzam się 3mać.


Komentarze   

 
# LT 2007-01-03 20:50
Nie żartowałeś - piszesz bajki! Czasy takie, że wszystko jest na sprzedaż, także królestwa toteż podejrzewam, że uprawiasz ukryty automarketing (albo jakiś piar tajemny). Nie chcesz aby mi wmówić, że żyję w bajkowej krainie? Kraina rymuje się ze słowem "ruina" i może wyjść na to, że to nie BAJKOWA KRAINA a BYLE JAKA RUINA jest przedmiotem przetargu politycznego. Podobne brzmienie a znaczenie zgoła odmienne. Czekam na trzecią bajkę, narazie nie wiem co knujesz - Skrybo Ogonku.
Trzym się pióra, sorry... klawiszy...
Leszek Tomczuk
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 
 
# Pamela 2007-01-04 21:01
Ogonuś kozak miał być wickiem 4 lata temu, tak wróble ćwierkają, ale sie obowiazku i odpowiedzialnoś ci wystraszył , podwiną ogonek i ostał na uboczu jako zwykły radny, pisał i pisze dalej swoje bzdety:sad:
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 
 
# Dziennikarzyna 2007-01-05 17:29
Druga część.... strasznie trzyma w napięciu...,
.....jaki morał będzie?
A i śmieszna taka! Tylko dla kogo? Być może moje poczucie humoru ma się nijak do pseudo-prześmie wczego humorku przeradnego... No cóż...
A co do układów z lewicą, to z ostatnich (świeżych - zaznaczam!!!) dziejów z brzeskiego Ratusza - gdzieś mówili, gdzieś pisali, że Nadprzwodnicząc y swoją koalicyjkę z lewicą też sobie uknuł... Czyż nie? Może zatem warto o współczesnych rozmowach kuluarowych radnych nam pospólstwu bajeczkę zapodać... A jest o czym opowiadać... jest...
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 

Dodaj komentarz

ogonek na pasku