O dobrym królu Wojtusiu i inaczej krasnych ludkach, ciążek dalszy baśni o dobrym królu Macieju i inaczej krasnych ludkach, czyli czego zawiedzion członek Rady Programowej BWS, obecnie Rednaczelna PPB Beata Zatoń naskrabać nie chciała
Oj, ojoj, ojojoj, otwierało zaspane oczki i łapkami je przecierało słoneczko, gdy niedzielą 27 października AD 2002 nad naszym gródkiem wschodziło.
Otóż ludek gródka pobożny, po cotygodniowych modłach, sznureczkami do urn wyborczych posuwał. Mijali ludziska śmietniki pełne kolorowych afiszy, na których kandydaci na rajców gródkowych, powiatowych i wojewódzkich swe szlachetne oblicza na widok gawiedzi wystawiali. A nowością zupełną były rozpięte między drzewami kolorowe tkaniny, na których nadworni malarze mniej lub bardziej udatnie oblicza kandydatów na gródkowego króla namazali, boć Sejm III RP, na wniosek klubu PO wprowadził bezpośrednią elekcyję królów lokalnych.
Spoglądał więc z wysokości swej, wciąż jeszcze król Maciej, spoglądał wzrokiem podwójnym, gdyż wskutek zapewne trzęsących się rąk malarza, podwójne oblicze króla mu się namalowało. To z tyłu patrzyło śmiało w przód, to z przodu jakoś tak z lekka na lewo zerkało. Jakże inne było oblicze jego groźnego rywala, Januszka, który zdał się na ludek gródka spoglądać woskowym wzrokiem rodem prostu ze słynnego salonu woskowych figur Madame Tussaud. Rywal groźnym zdawał się być, gdyż przez cztery latka Maciejowego panowania nasiadówkom miejskich rajców wiceprzewodził.
Spoglądali i inni: zgodliwy Henryk, babka lancetowata Joanna i samoobronny Andrzejek. Ale największy rozmach, najwięcej tkanych wstęg i afiszy prezentowało oblicze, wcześniej mało znanego, powiatowego rajcy, właściciela spółeczki zarządzającej wspólnotami chatkowymi, Wojciecha. Uśmiechnięta okrąglutka buźka zdawała się wprost przymrużonymi oczkami krzyczeć: ?Mnie wybierzcie, a ja Was Urządzę jak ta lala?, zwłaszcza, że towarzyszyły jej hasełka: ?Urząd to nie prywata, lecz obowiązek? i ?Praca dla wszystkich?.
To ostatnie, w gródku, w którym jeszcze niedawno połową niemal mieszkańców byli wojacy Krasnej Armii, co stało się przyczyną powiedzenia, że gródek z lotu ptaka wygląda jak talerz pierogów: pół ruskich i pół leniwych, przestraszyć wielu elektorów mogło, ale młodym ludziom pod wodzą Grzesia Obwiesia, którzy kampanię Wojtusia prowadzili, spodobać się musiało, bo pracą na różnych spokojnych urzędowych stołeczkach i w gródkowych spółeczkach mamiło.
Samże Wojtuś i jego kamraci w komitywie elektorów POPiS z dodatkiem UW skupieni wiedzieli, że dla spokojnego panowania dobrze by było mieć swych ludków na tronach ziem ościennych, ściśle gródek otaczających. Wystawili więc w ziemi dolinnej jako rywala dla panującego w niej inszego Wojtusia, dyrektora miejscowej szkółki codziennej Andrzejka, znanego ze swych sukcesów w telepatrzydłowej ?Wielkiej Grze?. W ziemi wyżynnej, znakomicie do lotów aeroplanów zdatnej, trzymanej od jej powstania twardą ręką też inszego Andrzejka, rywalem stał się Mariuszek, jak i dolinny Andrzejek, nauczyciel, członek PiS, stowarzyszon nadto w komitywie: ?STOP KORUPCJI?.
Co z tych wyborczych urn się wysypało i jakie były dalsze losy naszego gródka i bohaterów tejże baśni, dowiesz się z kolejnych odcinków do lektury których zaprasza Zawiedzon niechęcią do jej kontynuacji przez bajkopisarkę Nadredaktor PPB Beatę Zatoń.
nadworny krasnal skryba
przeradny Ogonek
P.S. Wszystkie podobieństwa do rzeczywistości są zamierzone i celowe i tego zamierzam się 3mać.
Komentarze
Leszet Tomczuk
Przeradny Ogonek
I nie wiem jeszcze jakich (nie)rządców miał na myśli LT, którzy jakoby by tu nie zaglądali? No bo z komentarza wynika że wszystkich poza autorem "bajki". A ja wiem swoje, że zaglądają tu licznie.
Ostatnio (a może nie tak ostatnio) wśród tych, któzy powinni raczej pisać pojawiła się dziwna i nismaczna jakkolwiek maniera oceniania tekstów tych, którzy piszą, a robić tego wcale nie muszą. No jeszcze gdyby były to oceny konstruktywne, rzeczowe, a nie w kwestii gustu...
Dziękując za "liczne" zaglądanie na nasz portal zapraszam także do moich tekstów, gdzie szanownego polemistę pochwaliłem za wirtualną aktywność (czytaj: "Radny pisze bloga").
W kwestii oceny czyichś tekstów: rozumiem, że mam zasznurować dziób i nad cudzym niedołęstwem literackim milczeć? Cenzura? I to ma być smaczne? Hm... a ja już liczyłem, że wilczki lewicy brzydzą się skompromitowany mi praktykami ojców PRL-u. Studenci do nauki, murarze do kielni, matki do dzieci, a radni? Hm..., zmilczę...
Leszek Tomczuk
Co do mojej "pochwały" to odniosłem się do niej w liście do Pana wysłanym gdzieś przed tygodniem. I podtrzymuję, że jak ktoś mi pisze, że plotę androny to za pochwałę tego nie mam.
Oceniać może każdy, każdego (z komentowaniem wyroków sądów już nie jest tak łatwo) niezależnie czy jest "wilczkiem lewicy brzeskiej" czy "dziennikarzyną ". Krytyczna ocena różni się od wyśmiewania. Poza tym skoro można oceniać czyjeś wynurzenia to można też oceniać ich oceny.
Pozdrawiam
Leszek Tomczuk
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.