sobota, 23 listopada 2024

ogonekandrzejW poprzednim odcinku doszliśmy do momentu, gdy dotychczas w miarę beztroski mieszkaniec dochodzi do wieku, w którym czeka go pierwszy obywatelski obowiązek, obowiązek szkolny. Miasto prowadzi dwa pierwsze poziomy kształcenia i wychowania, czyli szkoły podstawowe i gimnazja.






Szkolnictwo średnie to zadanie własne powiatu. Na początku przemian ustrojowych w latach dziewięćdziesiątych całe szkolnictwo znajdowało się w gestii państwa.

Gdy w 1994 chyba roku byłem w Poznaniu na dorocznym zjeździe Związku Miast Polskich, w zespole do spraw oświaty swoje doświadczenia z prowadzeniem szkolnictwa podstawowego, które wówczas gminy mogły dobrowolnie przejmować od państwa wraz z dodatkowymi finansowymi bonusami, przedstawiała ówczesna, nieżyjąca już dziś prezydent Gdyni Franciszka Cegielska. Stwierdziła, że ona i tamtejsza rada miejska podjęli decyzje o dopłatach rzędu 30 do 40 % rocznie do dotacji otrzymywanych z budżetu państwa, po to by przejętą bazę oświatową unowocześnić, usunąć wieloletnie zaniedbania w utrzymaniu jej stanu technicznego oraz uatrakcyjnić wykonywanie zawodu nauczyciela przez odpowiedni poziom wynagrodzeń, a także zwiększenie ilości dodatkowych ponadprogramowych zajęć.

Pozwoliłem sobie wówczas stwierdzić, że ta reforma, czyli przyjęcie szkół podstawowych przez samorządy powiedzie się, jeśli pracownicy oświaty przestaną być pracownikami państwowymi i staną się samorządowymi, co umożliwi prowadzenie właściwej polityki zatrudnieniowej i płacowej. Tak się nie stało i chyba w 1996 gminy stały się organami prowadzącymi szkolnictwo podstawowe, ale nauczyciele nadal pozostali pracownikami państwowymi. Oczywiście przekazywana przez państwo dotacja okazała się zbyt mała, żeby wszystkie przejęte szkoły utrzymać i pod koniec kadencji burmistrza Marka Sidora doszło do likwidacji szkoły przy Słowiańskiej. Szkoły, która była w miarę nowoczesna i na miarę uczniów podstawówki. Tu dodam, że szkoły nr 1, 3 i 5 mieszczące się w dużo starszych budynkach po pierwsze nie posiadały sal gimnastycznych, a po drugie ich architektura powoduje, że trudno uznać je za przyjazne dla maluchów, rozpoczynających edukację.

Kolejnym ciosem w szkoły podstawowe okazała się reforma oświatowa, wprowadzona za kadencji burmistrza Macieja Stefańskiego. Ponieważ dla tworzonych gimnazjów władze za wymóg uznały posiadanie sal gimnastycznych, oferując nawet pomoc w ich wybudowaniu, to idąc po linii najmniejszego oporu, zdecydowano, że utworzone zostaną w nowszych obiektach, te sale posiadających. W ten sposób z bazy szkół podstawowych wyłączona została 4 przy Oławskiej i 9 przy Monte Cassino, natomiast mimo wyraźnych zaleceń zdecydowano, że w obiekcie 6 przy Poprzecznej powstanie też gimnazjum. Sugerowałem wówczas, żeby spróbować dogadać się z powiatem i nawet kosztem wybudowania przez miasto sali gimnastycznej przy szkole nr 1 lub 3 dokonać zamiany którejś z nich na obiekt II LO przy 1 Maja, w którym można byłoby utworzyć gimnazjum, a szkoła nr 6 byłaby nadal podstawówką.

Przekonanie jednak ówczesnego Zarządu Miasta, nie dość, że w większości z nauczycieli złożonego, to na dodatek z dyrektorem II LO, Dariuszem Byczkowskim, w tej sprawie było niemożliwe. Oddzielenie nastolatków z gimnazjów od maluchów z podstawówki było ważne z zasadniczego powodu, jakim jest skłonność nastolatków do pierwszych kontaktów z różnymi nazwijmy to używkami, a także przemocą wobec słabszych i młodszych. Przez mijające osiem lat kadencji obecnego burmistrza udało mu się wyposażyć w salę gimnastyczną tylko szkołę nr 3, czyli trzeba by chyba wybierać go na jeszcze trzy kadencje, by w ten „luksus” wyposażone zostały szkoły nr 1 i 5.

Jak wygląda finansowanie oświaty, zobaczmy na przykładzie ubiegłego roku. Subwencja oświatowa z budżetu państwa to 17.489.131 zł. Wydatki na szkoły podstawowe i gimnazja to 18.932.868 zł. Nie są to wszystkie wydatki związane z wykonywaniem zadań oświatowych. Ale i tak widać z tych liczb, że bez dofinansowania szkolnictwa z budżetu miasta, jego funkcjonowanie byłoby niemożliwe. I tu pojawiają się dwa problemy.

Pierwszy to ograniczenie wydatków bieżących budżetu miasta do wysokości dochodów bieżących, jakie będzie obowiązywać od przyszłego roku. Spowoduje to, że zaliczane do tej kategorii remonty i konserwacja obiektów szkolnych może zostać ograniczona. Drugi, to fakt, że praktycznie wszystkie obiekty szkół wymagają modernizacji w zakresie dostosowania do standardów energetycznych. Takie prace można było sukcesywnie wykonywać od drugiej połowy pierwszej kadencji burmistrza, gdy stan finansów miasta uległ poprawie. Burmistrz jednak wolał konstruować wielkie programy termomodernizacji wszystkich obiektów, licząc na wielkie dofinansowanie tych robót z programów unijnych. Tu zresztą można wrócić do programu, którego nie było, ograniczania wydatków bieżących miasta, wynikającego z prognozy zadłużenia miasta na lata 2007 i następne.

Pytana podczas posiedzenia komisji budżetu ówczesna skarbnik Dorota Solińska, skąd zmniejszenie wydatków bieżących w latach 2009 – 2010, odpowiedziała, że nastąpi to poprzez obniżkę wydatków na ogrzewanie obiektów samorządowych. Radny Grzegorz Surdyka zauważył wówczas, że tendencje cenowe w energetyce są dokładnie odwrotne i koszty energetyczne będą raczej rosnąć niż maleć. Prowadzone roboty termomodernizacyjne mogłyby oczywiście przynajmniej skutki tego wzrostu ograniczać. Tak się jednak nie stało i dopiero w tym miesiącu został ogłoszony pierwszy przetarg na roboty termomodernizacyjne zespołu szkół przy Poprzecznej.

Gwoli oddania burmistrzowi sprawiedliwości to sukcesem niewątpliwym stało się utworzenie zespołu szkół integracyjnych na bazie szkoły podstawowej przy ulicy Lompy. Małą łyżeczką dziegciu w tej sprawie była długo trwająca procedura dostosowania tego obiektu do potrzeb niepełnosprawnych ruchowo dzieci zarówno poprzez budowę windy jak i modernizację sanitariatów.

Problemem nierozwiązanym pozostaje baza szkolna w południowej części miasta za torami. Tu, żeby sobie trochę wzorem burmistrza pomarzyć przydałaby się przynajmniej jedna, a jeszcze lepiej dwie niewielkie szkoły podstawowe. Jedna w okolicach osiedla przy basenie na Korfantego, druga na osiedlu przy Parku Wolności. Ale to chyba marzenia nieziszczalne i dzieci wciąż wędrować w różny sposób do centrum miasta będą, co kreuje także niekorzystny ruch drogowy.

O następnych problemach społecznych za tydzień.

Andrzej Ogonek

ogonek na pasku