Z wieku dumnego, pełnego idealistycznych wizji, jak to ja potrafię świat i moje miasto na lepsze zmienić, szybko się wychodzi
Niektórym ten czas wydłużają studia, ale ponieważ w Brzegu tylko jedna uczelnia z mało prawdziwego zdarzenia, więc przeciętny brzeżanin po ukończeniu nauk staje przed dylematem, gdzie i komu swój czas sprzedać i za ile, żeby na codzienną strawę, wikt i opierunek starczyło. Jeszcze lepiej, gdyby jakaś nadwyżka się pojawiała, za którą dałoby się kupić, choćby zadłużając się na lat trzydzieści, czy pięćdziesiąt nawet, wymarzone mieszkanie lub wybudować dom, gdy zdarzy się tak, że gdzieś tam w spadku po dziadku został kawałek ziemi i to zakwalifikowanej jeszcze jako budowlana.
I tu zaczynają się prawdziwe schody, bo wg oficjalnych polskich danych aż jedna czwarta absolwentów pracy nie znajduje. Proszę zauważyć, że to liczba co najmniej dwukrotnie wyższa, niż oficjalna krajowa stopa bezrobocia wynosząca wg informacji Powiatowego Urzędu Pracy 11,6 %. W powiecie brzeskim stopa bezrobocia wynosiła natomiast na koniec lipca 18,4 %, z czego można domniemywać, że zapewne i liczba bezrobotnych absolwentów wyższa niż kraju.
Ten problem mógłby być co prawda mniejszy, gdyby zamiast bardzo „równościowego” modelu, który tak samo traktuje bezrobotnego absolwenta jak i absolwentkę obowiązywał w naszym kraju model patriarchalny, czyli nazwijmy to wprost dominacji mężczyzn, którzy dzięki dobrym zarobkom mogą zapewnić byt nie tylko sobie, ale także swoim kobietom i potomstwu. Ale co ja tu gadam, co ja gadam, zaraz szowinistą męskim okrzyczany zostanę. Jednak relikty takiego modelu wbrew pozorom w Polsce wciąż trwają, jak choćby w górniczych rodzinach na Górnym Śląsku, czy niektórych rodzinach obrońców granic. Tego na poziomie miasta zmienić się jednak nie da i wspominam o tym tylko dla pokazania, jak bardzo waży na dniu dzisiejszym wprowadzony w poprzednim ustroju model pełnego zatrudnienia.
Obecnie państwo wydaje przy całej jego budżetowej mizerii sporo pieniędzy na wprowadzanie „za rączkę” absolwentów na rynek pracy. A to staże różnego rodzaju, a to szkolenia, których o dziwo nie można było przeprowadzić, gdy absolwent był absolwentem in spe. Pytanie tylko, czy służy to rzeczywiście klientowi systemu, jakim ów bezrobotny jest, czy też różnego rodzaju pracodawcom, włącznie z samorządowym, gminnym też, który za budżetowe pieniądze ma na jakiś okres pracownika. Gdy pieniądze budżetowe się kończą, to i miłość pracodawcy do tego pracownika też.
Przestaje być potrzebny, bo za chwilę zjawi się kolejny „bezpłatny”. Generalnie można powiedzieć, że taki model wprowadzania absolwentów na rynek pracy jest kosztowny i mało skuteczny. Z tym, że to znów nie zadanie gminy, by to zmieniać. Jednak w jej zakresie kompetencji są inne rozwiązania, które wspierają niekoniecznie absolwenta jako pracownika, ale absolwenta jako przedsiębiorcę. Jedną z takich form są funkcjonujące na Zachodzie od dawna, a w Polsce od pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych inkubatory przedsiębiorczości. Podczas kampanii wyborczej 2002 roku w programie burmistrza było wpisane oprócz słynnego już „Praca przede wszystkim” utworzenie takiego inkubatora w Brzegu.
Spółka BTBS przygotowała dokumentację techniczną dla budynku, użytkowanego wcześniej przez Agromet przy ulicy Kombatantów. Kosztów tej dokumentacji miasto spółce nie zwróciło, chyba, że uznać za zwrot wieloletnie umarzanie przez burmistrza tej spółce podatku od nieruchomości. Faktem jest, że do budżetu miasta takiego zadania burmistrz nie wprowadzał, mimo że w Regionalnym Programie Operacyjnym pieniądze na dofinansowanie powstawania takich przedsięwzięć się znajdują. Możemy więc przeczytać w wojewódzkiej prasie i są to wiadomości z ostatnich miesięcy, że takie inkubatory powstaną w Strzelcach Opolskich, a także w Prudniku.
Podczas dyskusji na ostatniej sesji Rady Miejskiej na temat bezrobocia, Irena Mazurkiewicz mówiąc o inkubatorze nazwała go inkubatorem przestępczości, czym wywołała śmiech u wszystkich obecnych. Pozwoliłem sobie jednak na stwierdzenie, że przypadkiem dotknęła sedna sprawy. Bezrobocie to bowiem inkubator przestępczości. Dlatego dziwny jest upór burmistrza w tej sprawie. Skoro potrafi, nawet używając nieparlamentarnego języka, mówić o duchu „Fryzjera” unoszącym się nad Zarządem Województwa (czyli człowieka oskarżanego o przewodzenie mafii piłkarskiej, ustawiającej lub jak też się mówi drukującej piłkarskie mecze) walczyć o pieniądze na moim zdaniem nieprzydatną miastu budowę stadionu piłkarskiego, to czemu nie próbuje tego w sprawie inkubatora przedsiębiorczości. Bo przecież nie mogę założyć, że zależy mu na rozwoju w Brzegu przestępczości, choć mogę tu się mylić, co jest oczywistą oczywistością, cytując klasyka.
Bezrobotni, zwłaszcza przy obecnej polityce państwa, w której nawet nie jedna czwarta z nich otrzymuje zasiłek to prawdziwa „społeczna bomba”, bo po prostu to znacznie mniejszy rynek dla towarów i usług, to narastające problemy powodowane ich zadłużeniami wobec różnych podmiotów, ale szczególnie tych, które świadczą usługi komunalne (mieszkania, media, odpady komunalne). To także problem tak zwanego społecznego wykluczenia potęgowany przez nachalną propagandę wdrukowującą w mózgi jej odbiorców, że wartościowym obywatelem jest tylko ten co jest piękny, młody i szczęśliwy.
I tyle o problemach społecznych związanych z ludźmi w wieku produkcyjnym. Za tydzień o kolejnej grupie, znów wbrew propagandzie znacznie mniej szczęśliwej.
Andrzej Ogonek