piątek, 19 kwietnia 2024
img_7586Dowód na istnienie Boga - powiedział raz mój kolega Dariusz, stary praktyk, wskazując ruchem głowy urodziwą, apetyczną, jak Afrodyta Kallipygos (Pięknotyła), Niewiastę, kobiecą do granic perwersji, pogodzoną z każdym odruchem, każdym drgnieniem swej kobiecej duszy i kobiecego ciała. Mruknąłem z uznaniem. Gdyby wieczność mogła przybrać kształt, przybrałaby właśnie taki. Zamiast groby sobie kopać, zachciało nam się, starcom, Księgi Bałwochwalcze układać.





Chwilę wcześniej ci sami starcy zastanawiali się, czy istnieje miłość. Wyszła nam z tego całkiem zgrabna heglowska triada. Kolega Dariusz zaryzykował tezę, że miłości nie ma, że jest to piękna idea, ale mrzonka, o czym każdy przekonuje się prędzej czy później. Ja, epigon romantyzmu, wybitny teoretyk, też zaryzykowałem i odpowiedziałem antytezą, że miłość jest, istnieje realnie, w rzeczywistości, i ja jednak wierzę w miłość, tak jak wierzę... w każdą wielką Fikcję. Następnie zgodziliśmy się, że miłość jest wtedy, kiedy jej nie ma. „Nie ma nieba ni ziemi, otchłani ni piekła./ Jest tylko Beatrycze. I właśnie jej nie ma" - powiada Mistrz Dante do Poety w wierszu Lechonia. Ot, i synteza naszych masculinocentrycznych rozważań, uchwycenie bez uchwycenia - czegoś, co majaczyło mgliście na obrzeżach naszego myślenia. Rozważań masculinocentrycznych (wojujące feministki powiedziałyby: szowinistycznych), bo miłość, jako temat istotny, wielki temat godny wielkiej literatury, istnieje dla nas, facetów, wyłącznie pod postacią miłości mężczyzny do kobiety, nigdy odwrotnie. Miłość to Kobieta. Temat miłości to temat Kobiety.

8-marcaKobieta, rzecz jasna, nie jest dowodem na istnienie Boga, tak jak nic nim nie jest, choć mój kolega, w którego poglądach miesza się starczy cynizm z młodzieńczym poszukiwaniem sensu, miał prawo w uniesieniu taką myśl zamanifestować. Ale z tym Bogiem coś jest na rzeczy. Do pojęcia Boga zbliża Kobietę to, iż wielkie są oczekiwania zbawcze w stosunku do Niej... Albowiem Kobieta jest sędzią sprawiedliwym. Za dobro wynagradza, a za zło karze. Jej wyroki, zarówno te oparte na intuicji, jak i te oparte na doświadczeniu, są nieomylne. Dzięki temu niegodziwców swoją obojętnością strąca w otchłań rozpaczy, a szlachetnych i dobrych względami swoimi wynosi na wyżyny szczęścia i powodzenia. Czy ktoś ma co do tego jakieś wątpliwości?!

Kobieta to motor wszelkiego działania. Pisze się, aby jej zaimponować. Rzeźbi się sylwetkę, aby jej zaimponować. Dla niej mężczyzna goli się pod pachami. Dla niej, jeśli mu każe, morduje śpiącego króla Duncana. Miara sukcesu mężczyzny albo miara jego klęski. Wielki indywidualny i zbiorowy obowiązek. Dla Niej walczy się z przeciwnościami życia, walczy się w Jej obronie, jak King Kong z trzema tyranozaurami naraz, za pomocą jednej ręki, w drugiej trzymając Piękną, bo walcząc dla Niej, nie wolno Jej z ręki wypuszczać.

Ta Nadistota, to piękne i ożywiające złudzenie nieśmiertelności, to jednocześnie, jak stwierdza bohater Czarodziejskiej góry, „istota z wody i z białka, której przeznaczeniem jest anatomia grobu". Skądinąd bardzo dobrze, że z wody i białka, a nie z plastiku. W plastiku trudno byłoby znaleźć owo źródło witaminy M, najważniejszego komponentu w składzie chemicznym szczęścia.

Mistrz paradoksu Oskar Wilde określił tę Istotę jako Sfinksa bez tajemnicy. I to jest właśnie, moim nieskromnym zdaniem, Wielka Tajemnica.

Adam Boberski

boberski na pasku