piątek, 22 listopada 2024
adam_boberskiW sztuce Ionesco mąż i żona kłócą się o przynależność gatunkową żółwia i ślimaka. Żona twierdzi, że żółw i ślimak to jedno i to samo zwierzę. Mąż jest przeciwnego zdania. Ale szokujące jest to, że argumenty żony nie wydają się wcale mniej przekonujące od argumentów męża.




Jeśli ktoś nie widział na oczy ślimaka ani żółwia i nic nie wie na ich temat, mógłby wpaść w niemałą konsternację. Tak czasem wyglądają spory polityków. Polityka to trudny zawód i skomplikowany. I jak nic potrzebuje duchowego wsparcia. Najlepiej z Nieba.

Nie ma Dnia Polityka w żadnym kalendarzu. Od niedawna politycy mają swego świętego patrona w osobie Tomasza More'a, aby oświecał im polityczną drogę swym szlachetnym przykładem, ale o Dniu Polityka nie słyszałem. Nie ma takiego dnia pewnie dlatego, że każdy dzień jest dniem polityka: jedni politycy ani na chwilę nie dają o sobie zapomnieć, a drugim, którzy chcą, aby o nich zapomniano, dziennikarze nie chcą na ten luksus pozwolić. (Chyba że są to małe miasteczka, powiaty, i ich lokalni politycy, ojcowie miasteczek i powiatów, i lokalni dziennikarze - ci sobie pozwalają, nawzajem, na wiele.) Ale czy słusznie, że nie ma takiego dnia? Każdy zawód, górnik, policjant, śmieciarz, nauczyciel, ma swój dzień, ma swoje święto, okazję do wręczania kwiatów i przypinania medali do wypiętych dumnie piersi. Czy polityk to ktoś aż tak gorszy? Że czasem łudzi ludzi... Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem... w tego trochę jednak kozła ofiarnego, trochę może ofiarę, jak teściowa, satyrycznych stereotypów. Są chyba tylko dwie profesje w ten sposób pokrzywdzone, negatywnie wyróżnione, którym odmówiono dnia do świętowania: zawód polityka i najstarszy zawód świata. A ja bym chciał nieśmiało zaproponować, aby Dzień Polityka jednak ustanowić i aby przypadał on 26 marca, na świętego Dyzmy albo Dyzmasa, i aby święty Dyzmas albo Dyzma, czyli Dobry Łotr, Święty Łotr, stał się drugim, obok Morusa, a - dla mnie - ważniejszym, lepiej się do tej roli nadającym, patronem polityków. Święty Dyzma, co prawda, ma już swoich podopiecznych, tych - jak nietrudno zgadnąć - co są na bakier z prawem, ale i polityków, tę Lafontaine'ową menażerię ludzkich przywar i słabości, okraszoną gdzieniegdzie zaletami, przyjmie pod swe skrzydła.

Polityk to zawód podwyższonego ryzyka moralnego. Dlatego Dobry Łotr, ten oksymoron, pasuje tu, jak ulał. Łotr, ale Dobry. I wszystko jasne. Dla każdego droga otwarta do nieba, jeśli okaże skruchę. Ta ewangeliczna łatwość wybaczania grzesznikom! Równa łatwości, z jaką potępia się faryzeuszy-wykształciuchów! To faworyzowanie „zagubionych owiec"! Zdumiewające połączenie surowości z wyrozumiałością! Łaska Pańska na pstrym koniu jeździ i nigdy nie wiadomo, za co i kiedy nas zbawią lub skażą na potępienie.

Polityk musi być człowiekiem niczym nie zmąconego optymizmu. Musi wierzyć, że będzie dobrze. Przynajmniej jemu. A jeśli jemu, to może i innym trochę skapnie. Dlatego Święty Łotr, który na krzyżu uwierzył, że Chrystus jest Bogiem, to szczyt optymizmu. W zamian otrzymał obietnicę zbawienia jeszcze tego samego dnia. Drugi łotr, ten zły, dostał figę z makiem, bo tam, na Golgocie, wykazał się tylko trzeźwym realizmem.

Dlaczego Dyzma, a nie Morus na pierwszym miejscu? Tomasz More to taki Książę Niezłomny - przeciwieństwo Księcia Machiavellego. Morus to patron, który odnosi się bardziej do tego, co być powinno, patron-ideał; Dyzmas - odnosi się bardziej do tego, co jest. Politykom potrzebny jest taki „realny", przyziemny, obciążony grzechami, a mimo to zbawiony, patron. Jeden z nich. Patron odzwierciedlający sprzeczności ich zawodu.

Adam Boberski

boberski na pasku