niedziela, 24 listopada 2024

Sample ImageKilka uwag o spójności tudzież niespójności literackich światów - czyli zagajenie przed kolejnym, planowanym na styczeń, spotkaniem dyskusyjnym z cyklu SIC ET NON, z okazji 120. rocznicy urodzin Tolkiena. W role prowadzących, jak zawsze, wcielą się: "powszechnie znany" Radosław Wiśniewski, "niewątpliwie utalentowany" Krystian Ławreniuk i "na poły legendarny" Adam Boberski.


Jak się powiedziało A, to trzeba powiedzieć B. Na tym polega spójność literackiego świata, tak zwanego świata przedstawionego. Jeśli nie ma tej logicznej konsekwencji, następują pęknięcia, konstrukcja sypie się, kruszy i rozpada.



J. R. R. Tolkien, pisząc Hobbita, Władcę Pierścieni i Silmarillion, stworzył nową odmianę literatury - fantasy, która jest jakby urealistycznioną baśnią. Nawiasem mówiąc, w pewnym sensie realistyczne są światy przedstawione nie tylko dzieł tradycyjnie zaliczanych do nurtu realistycznego, ale w ogóle wszystkich wielkich dzieł literatury, nie wyłączając fantastyki, baśni. Alicja w Krainie Czarów jest oparta na realizmie marzenia sennego. Kubuś Puchatek to realizm psychiki małego chłopca, dziecięcych zabaw, rozmów z pluszowymi zwierzakami. Świat Śródziemia natomiast, świat tej uwiarygodnionej baśni, ukazany przez mistrza Tolkiena z epickim rozmachem, z wielką dbałością o sugestywny konkret, o realistyczny szczegół, posiada koloryt europejskiego średniowiecza, epoki rycerskiej, tyle że jest to średniowiecze nasycone magią ("magia i miecz") i ufantastycznione obecnością istot i stworów wywodzących się z mitologii ludów Północy oraz z fantazji autora, co daje tolkienowsko-pogański melanż, złożony z elementów celtyckich, staroangielskich, starogermańskich, fińskich, na modłę arturiańską przekształconych, w brawurowej narracji ujętych. Założeniem była kompletność tego świata, tętniącego życiem w jego wszelkich przejawach, świata, którego bohaterowie są "prawdziwi", z krwi i kości, nie eteryczni, oprócz tego, że machają mieczami, to jedzą i piją, zwłaszcza hobbici, brudzą się, pocą i chorują, mają także poczucie humoru i wiedzą, co to ironia, przeżywają konflikty swojej epoki, najpierw słuchając opowieści, potem stając się ich częścią. Zatem kompletność jak w realistycznej, epickiej, historycznej powieści o czasach średniowiecza. Ale założenie to nie zostało w pełni zrealizowane. Powiedziano tylko A. Nie powiedziano B. W świecie przedstawionym Władcy Pierścieni zieje olbrzymia wyrwa. Zarówno hobbici, ludzie, jak i elfy, krasnoludy, wszystkie bez wyjątku istoty zamieszkujące Śródziemie - wielki kontynent, który ma swoją bogatą historię i dokładną geografię, i jako taki spełnia warunek epickiej powieści historycznej - są pozbawione uczuć religijnych. Ani paciorka rano czy wieczorem, ani domowych larów i penatów i darów im składanych, hobbit szczególnie wydaje się postacią anachroniczną, pełnokrwistą, ale nie z tej epoki, nie z tej "bajki"; to nasz współczesny, przeniesiony ze zlaicyzowanego, konsumpcyjnego świata do świata niby średniowiecznego. W Śródziemiu nie napotykamy żadnej religii, nie ma tam świątyń poświęconych bogom, ich przeróżnym wcieleniom. A wiemy skądinąd, że wszystkie cywilizacje rozwijały się wokół kultów religijnych, które rodziły się, rozprzestrzeniały, konkurowały z innymi kultami, ewoluowały i umierały; zwłaszcza zaś średniowiecze, którego trylogia Tolkiena jest przecież jakimś naśladownictwem, nacechowane było religijnością, przejawiającą się w rozmaity sposób. A baśń? - ktoś zapyta. Tam też nie ma religii. Tak, bowiem konwencja baśniowa nie implikuje konieczności wprowadzenia tego elementu. Nie zostało powiedziane A... Baśń, jako świat uproszczony z założenia, zredukowany do najpotrzebniejszych elementów, ze względu na swe konwencjonalne "za górami, za lasami, za siedmioma rzekami", czyli "Nigdzie" albo "Wszędzie", "dawno, dawno temu", czyli "Nigdy" albo "Zawsze", jest kompletna bez tego, kompletna w swej ascetycznej formie, wystarczającej do tego, by unieść epicko wątłą historię i płynące z niej przesłanie.

 

Sample Image

 

Tolkien napisał więc powieść, mimo kunsztu językowego i stylistycznego, podrzędną, którą Lem określił bardzo trafnie - wyrażając w jednym uznanie i krytykę - jako arcydzieło literatury eskapistycznej. Co prawda Władca Pierścieni zawiera uniwersalne przesłanie moralne. Pierścień bowiem symbolizuje taką moc, która zniewala i niszczy tego, kto w swej naiwności uważa się za jej posiadacza, taką władzę, której należy się wyrzec dla własnego dobra i dobra świata. Kto potrafi wyrzec się takiej władzy, jest prawdziwym władcą - panuje nad sobą. Tylko pytanie: czy potrzebne było aż konstruowanie osobnego olbrzymiego świata, aż taki gigantyzm epicki, aby tę prawdę objawić? Jakież to marnotrawstwo pisarskiej inteligencji i energii!



Tolkien swym dziełem powołał zarazem do istnienia skazany na podrzędność gatunek. Udowadnia to literacka produkcja fantasy, poza jednym wyjątkiem - powieścią Ursuli K. Le Guin Czarnoksiężnik z Archipelagu, wyżej przez Lema stawianą niż Władca Pierścieni, która wyjście poza getto literatury fantasy zawdzięcza swej epickiej poetyckości. Może inaczej być nie mogło, i może nawet Tolkien zdawał sobie sprawę, tworząc nowy literacki świat, z jego ograniczeń, wynikających z reguł nim rządzących, z jego immanentnej niedojrzałości. Jakże więc tabunom naśladowców profesora Tolkiena, nie dorastającym do pięt ojcu założycielowi uniwersum fantasy, ma się udać, jeżeli samemu mistrzowi się nie udało wznieść tej literatury na wyżyny, tak by mogła tam mierzyć się z poważnymi problemami, bo być może jest to zadanie niewykonalne i owa niespójność, o której tutaj mowa, jest nieusuwalnym elementem konstrukcji świata fantasy? Sytuacja jest paradoksalna i bez wyjścia. Świat, który miał być kompletny, a nie jest, rozpada się. Ten świat, aby być kompletny, pełnowymiarowy i spójny, potrzebuje religii, która to religia w świecie magii, występującej ?realnie" i na porządku dziennym, bez wzbudzania czyjegokolwiek zdziwienia, zaskoczenia, jest nie do przyjęcia, i gdyby ją chcieć wprowadzić, zburzyłaby ten świat, zanimby powstał... A może jednak by nie zburzyła? Może już takie nieeskapistyczne światy fantasy, którym nieobce są problemy natury metafizycznej i egzystencjalnej, i inne istotne problemy naszej, pomiędzy przeszłością a przyszłością rozciągniętej, rzeczywistości, zostały gdzieś pobudowane, tylko że ja nic o tym nie wiem?

Adam Boberski

 

boberski na pasku