czwartek, 21 listopada 2024
adam_boberskiWszystkie narody mają swoje kompleksy. Nawet Brytyjczycy - już choćby z tego względu, że utracili imperium. My imperium nie stworzyliśmy, choć byliśmy o krok - jak Gołota od zdobycia mistrzostwa świata w wadze ciężkiej - i to jest jeden z naszych kompleksów. Ale wszystko to jest nic w porównaniu z kompleksami, jakie mają Ukraińcy.



W jednej ze swoich książek Ryszard Kapuściński pisze, że każdy pokrzywdzony przez historię naród ma w swej historii jakieś chwile świetności, które wspomina z dumą, dzięki czemu zachowuje psychiczną równowagę. Nie inaczej jest z Ukraińcami, którym niezbyt poszczęściło się w historii, o czym powinniśmy pamiętać my, Polacy, lubiący tak utyskiwać na zły los, który rzekomo na nas szczególnie się uwziął, a przecież w porównaniu z Ukraińcami moglibyśmy się uważać za w czepku urodzonych. Ukraińcy jednak nie mogliby dzisiaj istnieć jako suwerenny naród, gdyby nie znajdowali w swej przeszłości takich momentów potęgi i chwały, które napawałyby ich otuchą i do których mogliby się odwoływać budując swoją przyszłość. Takim okresem świetności dla Ukraińców jest Ruś Kijowska w czasach panowania trzech wybitnych władców: Włodzimierza Wielkiego, Jarosława Mądrego i Włodzimierza Monomacha, którzy nosili tytuł wielkiego księcia i dążyli do skupiania władzy nad całością Rusi, nad jej poszczególnymi dzielnicami, w swoim ręku.

kiev_2008

Za ich panowania Ruś Kijowska przyjęła chrześcijaństwo od Bizancjum, poszerzała swój terytorialny stan posiadania, przyłączając do jednego organizmu państwowego sąsiednie księstwa ruskie, rozwijała się cywilizacyjnie, staczała zwycięskie boje z Bizancjum i z Połowcami, stawała się silnym i wpływowym państwem europejskim. Z okresem tym identyfikuje się również świadomość narodowa i państwowa Rosjan, którzy widzą w nim początki historii prawosławnej Rosji (nieprzypadkowo „czapka Monomacha" była symbolem władzy carskiej), a niektórzy także znajdują uzasadnienie dla uważania Ukrainy za nierozerwalną część Rosji. Wtedy też datują się pierwsze kontakty Polski i Rusi, na ogół poprawne, choć nie brakło, zwyczajnych w dziejach państw, zbrojnych interwencji w wewnętrzne sprawy sąsiadów, czy to będą wyprawy Bolesława Chrobrego i Bolesława Śmiałego na Kijów, czy zaangażowanie Jarosława Mądrego w Polsce po stronie Kazimierza Odnowiciela, ale były to właśnie interwencje w sporach dynastycznych, kiedy to władca Polski czy Rusi, w sytuacji zamętu i walki o władzę u sąsiada, przedsiębrał wyprawę, aby poprzeć swego kandydata na tron, natomiast nie były to wojny mające na celu podbicie drugiego państwa. Świetny rozwój średniowiecznej Rusi Kijowskiej powstrzymało z jednej strony rozbicie dzielnicowe, ciągłe walki skłóconych książąt, z drugiej - w o wiele większym, katastrofalnym stopniu - inwazja Mongołów, którzy spustoszyli Ruś w pierwszych najazdach, a następnie, osiedliwszy się, jako Złota Orda, na obszarze nadczarnomorskim, ponawiali łupieżcze wyprawy i nakładali upokarzające haracze... Ale zostawmy te odległe czasy.

okladkaChwile świetności przeżywa współczesna literatura ukraińska. Twórczość poetów i prozaików z rocznika 60. i 70. jest w Polsce znana i ceniona, i zwykle od Polski zaczyna się jej międzynarodowa sława, która miejmy nadzieję zostanie wkrótce przypieczętowana pierwszą w literaturze ukraińskiej Nagrodą Nobla. Czy dostanie ją Jurij Andruchowycz? Większość na niego stawia. Zobaczymy. Ale może będzie to któryś z autorów publikowanych w najnowszym numerze wydawanego w Brzegu pisma literackiego „Red."? Wiktor Neborak, Oksana Zabużko, Serhij Żadan - to czołówka ukraińskich autorów współczesnych, którzy w swoim kraju cieszą się wielkim poważaniem jako autorytety moralne. Ludzie liczą się z ich zdaniem - to dobrze wróży na przyszłość. Są w 13. numerze „Red.a" jeszcze inni, nieco młodsi, świetnie się zapowiadający autorzy: Wano Krüger, Petro Jacenko, Jurij Izdryk, Tania Malarczuk, Iwan Łuczuk, Dmytro Łazutkin, Rostysław Melnykiw, Ołeh Kocarew. Spora dawka znakomitej poezji i prozy, eseistyki, krytyki i dyskusji o literaturze, świetne przekłady, są jeszcze poeci serbscy, no i oczywiście nasi, dużo naszych - 136 stron profesjonalnego, o ogólnopolskim zasięgu, pisma literackiego „Red." (plus dołączony do niego tomik wierszy Jakuba Winiarskiego - ale to osobna i trochę drażliwa kwestia).

Utwory Ukraińców są bardzo osobiste i bardzo zaangażowane. Problemy osobiste są zawsze ważniejsze od problemów ogólnych. Sytuacja się komplikuje, kiedy problemem osobistym staje się problem ogólny. Kiedy czarna dziura gdzieś we wszechświecie jest dla nas tak samo ważna jak cisnący but. Kiedy Ukraina porusza w człowieku wiele strun, z których większość z samą Ukrainą nie ma bezpośredniego związku. Jest to ten rodzaj zaangażowania w sprawy ogólne, który wydobywa to, co najbardziej osobiste w człowieku. Ukraińskim poetom udało się w ich epickich wierszach z Ukrainy uczynić temat uniwersalny, który jest ciekawy i ważny nie tylko dla Ukraińca. Mnie to przypomina największe arcydzieło poezji polskiej, a może i światowej - Ustęp kończący Dziady, w którym Mickiewicz jako pierwszy, zanim poszli tą drogą wielcy pisarze rosyjscy, uczynił z Rosji problem intelektualny i nadał mu artystycznie doskonałą formę, pokazując zarazem, ile w osobistym przeżyciu może się zmieścić spraw dotyczących innych ludzi i całej krainy.

kiev_chmielnicki_2008

Zatem czytajcie brzeżanie! Jeśli chcecie się dowiedzieć, o czym rozmawiają postacie z ulicznych reklamowych bilbordów we fragmencie powieści Petra Jacenko Ludziki, albo co się wydarzyło w pewnym ukraińskim upiornym bloku mieszkalnym, którego dach upodobali sobie samokatrupcy, we fragmencie prozy Jurija Izdryka Piąte piętro, albo kogo i dlaczego ścigają na rowerach marki Ukraina biesy w wierszu Serhija Żadana Ukraina dla Ukraińców, oraz poznać wiele innych historii, kupujcie „Red.a" i czytajcie! Niech wreszcie brzeżanie dowiedzą się, z czego Brzeg najbardziej słynie. Brzeg nie ma posła w parlamencie i pewnie długo mieć nie będzie. Ma za to prestiżowe pismo literackie, tworzone przez autorów i redaktorów, których jedyną zapłatą jest satysfakcja własna i czytelników. Niech to natchnie lokalnych polityków poczuciem właściwej hierarchii.

Adam Boberski

boberski na pasku