piątek, 29 marca 2024

wisniewski radi2Niezwykle dociekliwe pytania. Czy można na nie odpowiedzieć?

 

Czy Władimir Putin wolałby dostać Pokojową Nagrodę Nobla, czy Pokojową Nagrodę Konfucjusza, za krzewienie pokoju w zgodzie z filozofią Wielkich Chin?

I czy kiedy odbierał Nagrodę Konfucjusza w 2011 roku miał już plan pokojowy dla Ukrainy, mimo że nie wywołał jeszcze wojny z Ukrainą? Czy Władmir Putin rzeczywiście powiedział, że obecna sytuacja na Ukrainie przypomina mu sytuację z II Wojny Światowej? Czy przypomina mu z książek czy własnego doświadczenia? A jeżeli z własnego doświadczenia, to czy Władimir Putin jest nieśmiertelny? A może jest wieczny? A może Władimir Putin jest wampirem? A może nie jest wieczny, ale być może uosabia coś wiecznego? Albo chociażby długowiecznego?
Na przykład jedną, wieczną duszę narodu rosyjskiego? Tylko czy coś takiego istnieje? A jeżeli taka dusza istnieje, to gdzie była wieczna dusza rosyjska, kiedy Rosji nie było, bo jeszcze nic nie było? Czy Władimir Putin wie, co to znaczy ?odwieczność"? Bo kiedy zabierał Krym Ukrainie, to mówił, że Krym był odwiecznie rosyjski, a przecież Rosja Carska podbiła go w XVIII wieku, a wcześniej byli tam Tatarzy, a jeszcze wcześniej byli tam Grecy, Ormianie, Chazarowie, Turcy, Połowcy, Sarmaci, Scytowie, Kimeryjczycy Taurowie, Alanowie i Goci. Szczególnie ciekawi są ci ostatni, bo to protoplaści Niemców. Podobno. Ale jeżeli wieczność zaczyna się w końcu XVIII wieku, to może Warszawa zajęta przez carskie wojska w 1794 też jest odwiecznie rosyjska? Może w ogóle każde miejsce, gdzie postała noga rosyjskiego żołnierza jest odwiecznie rosyjskie i tylko w ten sposób może doświadczyć odwieczności, poprzez podbój tego, co nieodwieczne przez odwieczność? Czy Władimir Putin jest najpełniejszą ludzką realizacją odwieczne rosyjskiej duszy?

 

erekcja narodu
Czy tylko dlatego, że popiera go chwilowo dziewięćdziesiąt procent Rosjan? A ilu Niemców popierało chwilowo Hitlera? A ilu Chińczyków popierało chwilowo Mao Tse Tunga? A ilu Czang Kaj-szeka? Co prawda Niemcy popierali za pieniądze i obietnicę lebensraumu na wschodzie, a Rosjanie popierają za potężny wzwód narodowej wspólnoty. Czy Władimir Putin czuje się sprawcą tego wzwodu?
Czy sam miewa wzwody? I kiedy je miewa? Czy wtedy, kiedy przemawia wśród rozentuzjazmowanego tłumu? Bo Hitler wtedy podobno miewał. A Bonaparte to miewał wzwody, kiedy wysyłał do ataku gwardię. Czy może Putin sam jest chodzącą erekcją narodu i służy do tego, by uświadamiać wszystkich w ich rosyjskości? Bo kiedy zapytać kobiety na ulicach Moskwy, za co one popierają prezydenta Putina, to one chichoczą i nie potrafią powiedzieć, za co. To znaczy, że jakby trochę były zakochane, zauroczone. To wtedy się wie, że się jest za, ale się nie wie dlaczego. A czy Władimir Putin jest gotów odpowiedzieć wzwodem na ten zbiorowy afekt rosyjskich kobiet, czy tylko tych, które nie są matkami żołnierzy i nie należą do Komitetów Matek Żołnierzy Rosji? Czy Władimir Putin grywa w gry komputerowe? I czy nie mylą mu się one z rzeczywistością? A jeżeli tak, to może jednak na satelitarnych zdjęciach z Ukrainy prawdziwe rosyjskie wojska, ale które weszły przez pomyłkę, bo Władimirowi Putinowi wydawało się, że gra w Panzer Generala III (pamiętam pierwsze spotkanie z Wojtkiem Borosem, żona montowała mu głośniki, żeby fajniej się grało w Panzer Generala, podczas gdy on przewijał Julię, ich córkę)? Może Władimir Putin naprawdę grał Panzer Generala III i tylko pomyliły mu się panele administratora? Czy Władimir Putin nie mówił też, że Rosjanie i Ukraińcy to w zasadzie jeden naród i nie powinni do siebie strzelać. Ale czy Ukraińcy o tym wiedzą, że są w zasadzie Rosjanami? I które jeszcze narody są Rosjanami? I czy o tym wiedzą? A jeżeli nie wiedzą, to czy kiedyś się dowiedzą? I w jaki sposób ta Dobra Nowina będzie im ogłoszona? Czy tak jak Jezus Chrystus Putin zdobędzie się na kazanie na górze? I jaka to będzie góra? Czy może będzie podobny Hernana Cortesa na ulicach Choluli? Albo krzyżowców po zdobyciu Jerozolimy? Albo Armii Kalifatu Irakui Lewantu po zdobyciu Mosulu? Czy każdy jest nieuświadomionym Rosjaninem? A jeżeli temu zaprzecza ? to może należy go leczyć? Tak jak matki rosyjskich żołnierzy z Komitetu Matek Żołnierzy Rosji? I czy tworzy się już specjalne szpitale w których leczy się nieuświadomionych Rosjan na brak poczucia rosyjskości, tak jak w dawnych czasach przeciwników Związku Radzieckiego leczyło się z paranoi rewolucyjnej? A jeżeli jednak Ukraińcy jeszcze nie rozumieją, że są narodem rosyjskim, to czy wolno do nich strzelać? I komu wolno do nich strzelać? W jakiej ilości trzeba ich odstrzelić? Czy lepiej jest żyć w duchowym kalectwie będąc nieuświadomionym Rosjaninem, czy jednak zginąć? I czy 298 pasażerów lotu Malaysia Airlines MH17 też było nieświadomymi Rosjanami, którzy o tym nie wiedzieli i dlatego musieli zginąć? I czy to nie jest ciekawy zbieg okoliczności, że zginęli ludzie lecący na urlop zestrzeleni przez obsługę składającą się z rosyjskich żołnierzy będących na urlopie? Bo przecież w końcu, ktoś przyznał, że są rosyjscy żołnierze na Ukrainie, ale ochotniczo i w ramach urlopów. Chociaż jutro się okaże, że byli, są i będą, bo Ukraina była odwiecznie rosyjska. A jeżeli to nie była to rakieta systemu ?Buk" to kto zestrzelił ten samolot? I kto zestrzelił KAL007 nad Kamczatką? Czy się coś mówiło o KAL007 wtedy w firmie, czyli w KGB? Czy opowiadało się w firmie dowcipy? Bo to musi być bardzo zabawne. A jeżeli MH17 nie został zestrzelony nad Ukrainą przez tak zwanych separatystów, tylko to był samolot pełen spreparowanych, sztucznych trupów, udających prawdziwe zwłoki Holendrów, Australijczyków i Brytyjczyków lecących na urlop, to może katastrofa polskiego Tu-154 z prezydentem Kaczyńskim nie była taką sobie katastrofą? W Gruzji nikt nie wierzy w to, że Lech Kaczyński zginął w wypadku lotniczym i wiedzą swoje o Rosji, Rosjanach i Putinie. Tam mówią, że wy nie znacie Putina, on jest pamiętliwy chociaż nierychliwy. Ale Polacy i Gruzini dogadują się tylko po rosyjsku. Więc może coś jest na rzeczy z tą nieuświadomioną rosyjskością? Może jednak tam w Smoleńsku, w urodziny Wojtka Borosa była sztuczna mgła, bomba helowa, inny samolot, kosmici, agenci, małe zielone ludziki, Antoni Maciarewicz, gnomy, trolle i skrzaty, a może była nawet ta cholerna brzoza, ale naprawdę zasadził ją Stalin do spółki z Mołotowem, bo jasno widział co będzie grane w urodziny polskiego poety Wojtka Borosa? A skoro tak, to może jednak to Niemcy strzelali w Katyniu? A może Polscy oficerowie odjechali z obozów na nartach biegowych Justyny Kowalczyk i już nikt, nigdy ich nie widział, bo nie byli w stanie się zatrzymać? Tak jak nikt nigdy nie widział więcej pradziadka Franciszka i nikt nie wie, gdzie jest jego grób. I jak nikt nie wie jak wyglądała większość ofiar Hołodmoru na Ukrainie, bo nie było jeszcze telewizji. Nikt nie wie jakie mieli oczy, nie zna ich ostatnich słów i ostatniej woli. Nikt nic nie wiedział, a ten co wiedział to nie powiedział. Ale skoro tak, to kto zabił Garetha Jonesa, który za własne pieniądze pojechał do Moskwy, wsiadł w zwykły pociąg do Charkowa i zobaczył i napisał prawdę o głodowej śmierci sześciu milionów Ukraińców? Czy to nie pora, żeby powstał pomnik Garetha Jonesa w Kijowie? Dlaczego Gareth Jones nie ma do tej pory pomnika? I dlaczego nie dostał, chociażby pośmiertnie Nagrody Pulitzera, a Durant dostał? Albo chociaż Nagrody Pokojowej Konfucjusza? Przecież nikogo nie zabił i starał się dotrzeć do prawdy, chociażby strasznej. A jeżeli jednak był Hołodmor na Ukrainie, to czy powinno dziwić, że armie sowieckie formowane na Ukrainie 10 lat później znikały z map sztabowych w pierwszym zetknięciu z Wehrmachtem? Czyżby dezercje? Czy już wtedy było coś nie tak ze świadomością obowiązku wobec Stalina i Rodiny u Ukraińców? Skoro była mowa o Stalinie, czy to prawda, że dziadek Władimira Putina był kucharzem samego Josifa Wissarionowicza Stalina, a wcześniej Rasputina i Lenina? Co opowiadał dziadek małemu Wołodii o swojej pracy? Którego z pracodawców lubił najbardziej? I czy to miało wpływ na życiowe wybory młodego Wołodii? Czy to prawda, że nauczyciele ze szkoły widzieli w nim, albo agenta bezpieki, albo kandydata na bandytę? I czy czasem nareszcie nie doszło do urzeczywistnienia obu wizji? I czy to prawda, że w kiedy nie był jeszcze prąciem całej Rosji, a tylko merem miasta, wyszedł trzaskając drzwiami z oficjalnej uroczystości tylko dlatego, że premier Łotwy powiedziała, że miło jest spotkać się w rodzinie wolnych narodów po 70 latach sowieckiej okupacji? Czy to znaczy, że Armia Czerwona nie okupuje, nie gwałci i nie morduje i Władimir Putin może to potwierdzić, lub temu zaprzeczyć? Czyli że to nie była jednak okupacja? Czy to było tylko uświadamianie Łotyszom, że jednak w głębi duszy są Rosjanami? A przecież Związek Radziecki nie miał być emanacją rosyjskiego imperium, tylko czym innym. Tak mówią na mieście koledzy lewacy. Czy będzie wojna? Czy może już jest wojna? To niemożliwe. Nikt w to nie uwierzy. Przecież wojny nie robi się latem.

 

wisniewski na pasku