Jest takie okrutne, podświadome oczekiwanie, że jeżeli jakiś człowiek w jednej dziedzinie okaże geniusz, to będzie ów geniusz promieniował na inne dziedziny życia i niezmiennie chronił przed głupotą oraz przypadkowością sądów i myśli.
Oto i Günther Grass wypowiedział się w sprawie Izraela, jego sił zbrojnych, polityki zagranicznej rzekomym wierszem, który można przeczytać tutaj wraz z tłumaczeniem np. tutaj. Zrobiła się mała afera, dyskusja czy Grassowi nie odebrać Nobla i czy on jest antysemitą czy też nie. Odpowiedź - w nawiązaniu do anegdoty o Newtonie - jest prosta. Grass Nobla dostał w dziedzinie literatury m.in. za „Blaszany Bębenek", „Wróżby kumaka", „Idąc rakiem", „Moje stulecie" i wiele innych wypowiedzi stricte literackich a nie za biografię, urodę oblicza, rześki oddech czy polityczne poglądy i wiedzę o świecie. Te ma prawo mieć głupie, ignoranckie albo zgoła żadne. Szkoda, że się z tym afiszuje w tonie literatury wypowiadającej się w imieniu polityki i do tego jeszcze - jak można sądzić z tłumaczenia - marnym wierszem. Ale tylko tyle. Ma prawo zachować się głupio lub nierozumnie i wcale nie unieważnia to jego wcześniejszych dokonań, podobnie jak przymusowe wcielenie do SS w wieku kilkunastu lat nie przekreśla napisanych dobrych książek a jedynie kręcenie wokół tego jakby się było małym chłopcem wydaje się nieco groteskowe.
Wiersz zaś jest marny, nawet jak na Grassa, który trochę wierszy napisał, chociażby z tego powodu, że jest wypowiedzią deklaratywną, jednoznaczną i nie posiada żadnej z cech, jakiej można by oczekiwać od mowy wiązanej. Brak mu wizji, metafory, skrótu, syntezy (np. poprzez trafny obraz). Nie wiadomo też czy poprzez skrótową formę czy ze szczerej ignorancji tekst prześlizguje się nad złożonymi zagadnieniami polityki, techniki i nauki jednozdaniowo kreśląc jakiś szkic grubą kreską. Można by zapytać, dlaczego ostrze wymierzone zostaje w Izrael a nie Pakistan, Indie, Chiny, Koreę Północną czy RPA, które też mają broń jądrową. Albo zapytać o samo sedno - dlaczego samo posiadanie broni jądrowej przez jakieś państwo ma zwiększać lub zmniejszać bezpieczeństwo świata a nie wieloletnia praktyka współistnienia tego państwa na arenie międzynarodowej - tego też w wierszu się nie tłumaczy ani nie wyjaśnia. Przypomina mi się tutaj lektura książki Martina van Crevelda "Zmienne oblicze wojny - od Marny do Iraku". Podejście Crevelda pozbawione jest bojaźni i respektu dla utwierdzonych norm i ocen poszczególnych zdarzeń i procesów historycznych. Niektóre tezy Crevelda brzmią wręcz heretycko, na przykład ta, że proliferacja broni atomowej przyczynia się do wzrostu (a nie spadku) przewidywalności, a zatem i bezpieczeństwa danego państwa a dowodzi tego na przykładzie Indii i Pakistanu a także Izraela (tak, tak Panie Grass), które prowadzą o wiele bardziej wstrzemięźliwa politykę angażowania się w otwarte konflikty zbrojne niż w czasie gdy broni atomowej nie posiadały.
No właśnie a na koniec jedna z moich ulubionych anegdot, zasłyszana od Bartka Dobroczyńskiego (obecnie dr hab.) na zajęciach wstępnych z metodologii. Historyjka opowiada o tym jak geniusz mieszka w jednym ciele z idiotą. Otóż - powtarzam za dr hab. Dobroczyńskim - Izaak Newton lubił koty i był geniuszem swoich czasów. A że lubił koty, to miał ich podobno wiele w domu i one były różne - duże i małe i średnie. I Izaak Newton zrobił dla kotów drzwiczki z blachy zamykane i otwierane na sprężynę we właściwych drzwiach swojego domu. Ale że kotki były różne a on był geniuszem, to zrobił duże drzwi dla dużych kotków i małe dla małych...
Radosław Wiśniewski