czwartek, 21 listopada 2024

antena kotTo jest rzeczywiście zabawne, patrzyć na tych kolesi, którym się wydaje, że wahadło się odbiło i teraz oni są na barykadach. A tak nie jest. To widać.

 

 

 

 

 

"Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie."

(A taki Jeden, tam gdzieś na wzgórzu to mówił)

 

 

 

 

Na tych wszystkich śmiesznych proteścikach, pikietach raczej widać, że jak śpiewała niezapomniana grupa, nomen, omen

Trzeci Oddech Kaczuchy

 

- "wódz a za wodzem - nic".

 

No może trochę więcej, niż nic, ale jak na wezwania do obrony i barykad - słabiutko to wygląda. Nie ma wyobrażonego ludu, który by ruszył na odsiecz. Trochę pomęczonych twarzy, więcej flag niż ludzi i groteskowy transparent żądający prawdy o Smoleńsku.

 

No, żądajcie - mieli osiem lat i komisję, brali za to kasę, ich pytajcie o parówki i pękające puszki, a dojdziecie.

 

Spodziewałbym się sto tysięcy na znak tych milionów, które bez wątpienia głosowały na rozpadającą się klikę władzy.

 

Nie, no sarkazm.

 

Nie spodziewałbym się, ponieważ nigdy na te wezwanie na ulice nie odpowiadało więcej niż najmocniejszy aktyw ściśle okołopartyjny. Żaden wielki ludowy ruch wokół partii, które chciałyby być ludowymi, czy może raczej narodowo-ludowymi - się nie wytworzył.

 

Na tych wszystkich pikietach wczoraj to nie było tyle ludzi co na pierwszy kodzie na placu Solnym we Wrocławiu w grudniu 2015 roku.

 

Zatem to jedno, co sprawia mi sporo radości. To, że są tak głośni i groteskowo skurczeni, samotni, zdezorientowani, że bez przywilejów władzy nie mają wiele do zaproponowania.

 

Trochę wrzasku, trochę min - to wszystko.

 

A lud w sporej części, lud, nie obywatele, popierali ich za skuteczność, za to, że robią coś niby za lud, żeby ten lud nie musiał nigdzie dupy ruszać a dostał, co mu się należy. No bo się należy i chuj.

 

I jak ta skuteczność wycieka, to podejrzewam, że i partyjki się podzielą i ten lud w części się zacznie odwracać. Lud słabych carów nie lubi, lud słabych carów ukatrupia.

 

Co innego obywatele, ci bywają nie mniej kapryśni, ale rzadko ukatrupiają.

 

Drugie co raduje serce i duszę to, że widać po ich buziach, że nie rozumieją. To wahadło nie odbiło w drugą stronę. Moim zdaniem - a mogę się mylić - to wahadło nigdzie nie odbija, bo to by znaczyło, że kiedyś wróci i przyda im znowu władzy i przywilejów, ale tak nie będzie. Ich w zasadzie już nie ma, z tego chaosu zjep czy tam pis już się raczej nie podniesie.

 

To początek końca. Tylko ci których to dotyczy jeszcze nie wszyscy to wiedzą.

 

Może pojawi się jakaś nowa emanacja populistycznej prawicy, ale moim zdaniem ta obecna jest silnie schyłkowa. Żadne wahadło nigdzie ich nie zawiedzie. Bo jak wahadło zacznie wracać to ich już nie będzie.

 

Po trzecie niesłychanie bawi mnie tępota ludzi, którzy wprowadzając swego czasu mnóstwo bełkotliwych przepisów na rympał, pod konkretne sytuacje, ludzi i machloje - nie wpadli na pomysł, że nawet wadliwy przepis, może zadziałać kiedyś w sposób nieoczekiwany, w tym przeciwko nim. I oto się dzieje. Miecz ma dwa ostrza i jak wyście odmierzali, tak wam teraz będzie odmierzane.

 

Szkoda, że z tego ma małe szanse narodzić się refleksja, że aby państwo mogło spełniać swoje funkcje, w tym służebne wobec obywateli - potrzeba by było takich przepisów i takiego obyczaju prawnego, aby takie hucpy i smuty jak ostatnie osiem lat - nie mogły mieć miejsca.

 

A teraz czwarte i najciekawsze.

 

Na marginesie bowiem zauważyłem w sobie, w sercu swojem i umyśle jak bardzo patrzę na ten cyrk jak na zoo, albo jak na cyrk właśnie. Ze znudzeniem i niechęcią.

 

Z niechęcią bo nie lubię ani cyrku ani zoo.

Ze znudzeniem, bo odkryłem, że

przez osiem ostatnich lat

całkowicie zmieniłem sposób organizacji strumienia informacji jakiego potrzebuję aby mnie zasilał.

 

Telewizja jest incydentalnym dodatkiem. A jeżeli już to sprofilowana, pod moje potrzeby. Oglądam na przykład dokumenty na Planete, wiem, bardzo francuski to kanał, ale nie tną tych dokumentów reklamami. Podobnie oglądamy czasem a czasem słuchamy Mezzo. Czasem jakieś National Geographic, czasem BBC.

 

Oduczyłem się oglądać polskiej telewizji, a kiedy już nam się trafi, to odpycham ją z rozdrażnieniem. Ani TVP ani TVN ani Polsat.

 

Z radia po zaoraniu przez pis PR3 zostało mi Radio Nowy Świat, jestem patronem, dobrze mi z tym.

 

Zostało w RNŚ trochę ducha Trójki, jest trochę publicystyki, jest taka szkoła mówienia do słuchacza, żeby się nie narzucać przesadnie, można posłuchać, ale człowiek nie czuje się agresywnie nagabywany i nie ma też zadęcia w poczucie urażonej lepszości. Tak to kolega kiedyś nazwał wyjaśniając czemu nie był w stanie słuchać wielu programów dawnej Trójki.

 

Zostaje internet i gazety. Ale papierowe gazety to czytam branżowe - lotnictwo, kosmonautyka, literatura, militaria, historia, marynistka.

 

Z tygodników opinii jeden i to ze zwłoką jak inni przeczytają, to pobieram sobie taki papierowy plik - za 3, czasem 4 tygodnie.

 

To piękne doświadczenie czytanie tygodnika Polityka po miesiącu na przykład. Piękne bo okazuje się, że około 80% jego zawartości po miesiącu nie ma już żadnej wagi. Zostaje 20% i najczęściej nie jest to mierzwa aktualności ale artykuły poświęcone nauce, historii, kulturze, czasem jakiś wywiad, bardziej ogólna analiza międzynarodowa.

 

Zatem jest tak - pracuję w hurtowni niskich prądów, sprzedaję anteny i przewody do telewizji, ale prawie w ogóle jej nie oglądam, w każdym razie tej krajowej.

 

Myślę - chociaż nie mam pewności - że ludzi, którzy przebudowali swoje nawyki żywieniowe w kwestii dostępu do informacji jest więcej.

 

To zapewne wyjaśnia dlaczego mając w łapie osiem czy ile tam ich jest programów telewizji rządowej - partia wodza przesrała wybory.

 

Ba i to nawet manipulując terminami wyłączenia sygnału kodowanego w DVB-T na DVB-T2. Wszystkie telewizje poza rządową musiały przejść na nowy standard ponad rok temu.

 

Rządowa przypadkiem dopiero sama se ustaliła że to będzie grudzień tego roku, po wyborach.

 

No i tak przypadkiem wyłączenia starego kodowania nastąpiły 15 i 19 grudnia, więcej sprzedajemy teraz dekoderów, trochę zarabiamy przed świętami, a po stronie pis i jego zwolenników dodatkowa konsternacja.

 

Pewnie nie wiedzą czy te wyłączenia i kłopoty z sygnałem to z powodu dekodera, anteny czy naprawdę ktoś wzywa na barykady.

 

No ktoś nie dopilnował. Chyba Sasin.

 

Zresztą jakby wzywał - i tak by ten elektorat na te barykady nie poszedł. jak ja znam ten elektorat, a jak wspomniałem 11 lat pracuję w hurtowni i mam styk z narodem - to i ten elektorat chętnie napluje ci pod nogi, poskarży się sprzedawcy w sklepie na tych chujów i złodziei u władzy, ale na barykady nie pójdzie.

 

A po co.

Niech inni idą, jak im zależy.

 

Jak nic się zgadzam.

 

Miłego odbioru.

 

 

AAA Wisniewski

 

 

 

 

wisniewski na pasku