Brzeg to miasto miłości i młodości, miejsce otwarte i gościnne. Nie trzeba więc się dziwić, że na rogatkach stoi billboard przedstawiający podcienia krużganek ?Śląskiego Wawelu? z napisem: Nareszcie Brzeg.
Gwoli sprawiedliwości przypominam, że owo oryginalne zawołanie pochodzi z czasów, kiedy ojcem miasta był Maciej Armin Stefański. Powitanie zachęca wędrowców do zboczenia z trasy i zatrzymania się u nas choćby na krótki popas. Wracając codziennie do domu wyczekuję momentu, kiedy Nareszcie Brzeg swój ujrzę, gdzie czeka wypoczynek po całodniowym zarobkowaniu w innym mieście.
Każdego ranka, wyjeżdżając za chlebem, niczym dziecko cieszę się z faktu, że specjaliści od promocji nie poustawiali tablic pożegnalnych w stylu: Gościu, niepotrzebnie od Brzegu odpływasz; albo: Nie przybiłeś do Brzegu ? żałuj ? weź się i utop. Trywializuję i wulgaryzuję, przyznaję, ale nic innego do głowy mi nie przychodzi, wszystko przez ten żal związany z codziennym opuszczaniem ukochanego miasta. Na szczęście pod wieczór zawsze tutaj wracam, o czym już wspomniałem. Nareszcie Brzeg jest hasłem na tyle nośnym, że zaproponowane przeze mnie chwyty anty/reklamowe (wiem, trochę poniżej pasa) są zupełnie bez sensu.
Piszę te słowa w chwili szczególnej. Już w ostatnim dniu marca ma do nas zawitać sam prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Zależy mi na tym by pan premier poczuł się tutaj jak w domu, by przywitalne zawołanie nie zostało przezeń odczytane, jako pusty, marketingowy slogan. Jest to o tyle istotne, że zapraszającym jest starosta, szef lokalnego PiS-u, ex burmistrz za którego kadencji Nareszcie Brzeg się zrodził.
Wizyta znamienitego gościa w prowincjonalnym mieście będzie nie lada gratką. Z poziomu szarego człowieka, kogoś ciekawego świata i zarazem bezpartyjnego, kto wielkich ludzi zna tylko z telewizora, zapowiadana wizyta jest wydarzeniem nadzwyczajnym. Zaryzykuję tezę, że to niesamowita atrakcja, swoiste misterium o ludycznym charakterze. W średniowieczu wjazd do miasta kogoś nietuzinkowego (połykacza ognia, sztukmistrza) obwieszczały tarabany. Księcia lub inną szlachetną osobę zapowiadały z kolei tryumfalne fanfary. W dobie współczesnej jest to już niepotrzebne, mamy Internet ? sprytne narzędzie do natychmiastowej komunikacji. Tam od paru dni trąbi się i wali w bębny, obwieszczając owo historyczne wydarzenie.
Chcąc godnie powitać gościa poddałem się autorekolekcjom. W celu zbudowania wewnętrznego ładu i właściwego nastroju prześledziłem niektóre portale i? przeraziłem się! Najmłodszy z nich (www.brzeg24.pl) pomieścił kilkadziesiąt komentarzy o wydźwięku niekoniecznie wobec pana prezesa przychylnych. Blisko 80% głosów jest na nie. Po ich lekturze odniosłem wrażenie, że ten i ów wpisywał się popijając piwko, albo w przerwie pomiędzy oglądaniem wiadomo-jakiego-filmiku.
Dla higieny umysłowej natychmiast przeklikałem się do Internetowego Serwisu Informacyjnego Prawa i Sprawiedliwości (www.pis.org.pl), gdzie wczytałem się w komentarze tam zawieszone. Uff, odetchnąłem. Grubo ponad 90 procent wypowiedzi sprzyja prezesowi. Dowiadujemy się, że to człowiek niezwykły, samo dobro, nie traci entuzjazmu ani wiary w rychłe zwycięstwo. Znakomicie diagnozuje sytuację polityczną kraju, Europy i całego świata. Będąc w toku długiego tour po Polsce nie okazuje zmęczenia, przeciwnie, jest żwawy i energiczny. Szkoda ? relacjonuję komentarze internautów ? jedynie, że w danym miejscu przebywa tak krótko i nie zdąży odpowiedzieć na wszystkie pytania. Ten i ów martwi się, że sala nie była do końca wypełniona, jak choćby ostatnio w Częstochowie, gdzie na spotkanie z prezesem zjawili się ludzie raczej wiekowi.
Jestem przekonany, że w Brzegu będzie inaczej, przeciwnie aniżeli wieszczy młodzieżowy portal. Lider brzeskiego PiS-u mógłby przywitać gościa następująco: Melduję panie prezesie, że miasto Brzeg realizuję politykę partii w stu procentach. U nas panuje porządek. Nie zauważam żadnych podziałów politycznych. Od skrajnej lewicy po radykalną prawicę radni wszystkich szczebli samorządowych żyją w zgodzie i tak samo głosują. Nikt nie musi ogłaszać dyscypliny partyjnej. Panuje atmosfera idealna, pełna harmonia, dokładnie taka, do jakiej dążycie, pan, panie prezesie, ze swoim Bratem.
Od siebie, gdyby dano mi szansę witania gościa, dodałbym jeszcze: Tutaj żaden chłop z drugim chłopem ślubu nie weźmie, a Erika Steinbach na tytuł Honorowej Brzeżanki liczyć nie może. Nawet, gdyby hojnie sypnęła euro na tak potrzebną przeprawę przez Odrę, gdzie za jakieś kilkanaście lat z hakiem, kiedy inwestycja wreszcie dobiegnie finału, można będzie ustawić kolejny billboard z powitaniem: Nareszcie Brzeg.
- Już dziś, panie prezesie, wiemy czyje imię ten most powinien rozsławiać ? dopowie echo wypełnionej po brzegi Sali Stropowej.