piątek, 10 maja 2024
leszektomczuk_08Tęsknię za opowieściami brzeskiego przyrodnika Marka Stajszczyka, z czasów, kiedy pisywaliśmy w tej samej gazecie. Marek ostatnimi laty zamilkł i nic mi nie wiadomo, czy uwił sobie gniazdo w jakiejś przytulnej redakcji.
 

 

glowa_sepa

 

Zawsze o nim myślę obserwując ptaki wędrujące gdzieś hen, za widnokrąg. Nikt nie może wtedy objaśnić kto/co - dokąd/po co frunie. Kacze klucze widuję niemal codziennie, bez względu na porę roku, szczególnie o poranku, kiedy ?migruję? do roboty za kruszynami chleba, w blaszanym pudełku na czterech kołach, po ludzku uskrzydlony i niby wolny, jak ptak, niby... Wtedy nie wiem: czy ptaki powracają, czy wręcz przeciwnie. Dla mnie, ornitologicznego profana z nie do końca stępioną wrażliwością, loty owe są odlotowe, w sensie zadziwienia, czyli dziecięcego rozdziawienia dzioba.

Niedawno, tuż po wyjeździe ze Skarbiszowa, zaobserwowałem rzecz niesamowitą. Z południowego zachodu na północny wschód, od horyzontu po horyzont, niebo było wypełnione niezliczonymi kluczami ptactwa. Chwila była niezwykła, trwała i trwała, a ja gapiłem się oniemiały. Tysiące ptaków w jednym momencie dokądś leciało, w karnych szykach, w niewyobrażalnej podniebnej tyralierze, po wielokroć powtarzanej.

Znawca awifauny, rzeczony Marek Stajszczyk, z łatwością opisałby zjawisko. Dowiedziałbym się pewnie, że właśnie migrują kaczki: Anas platyrhynchos wespół z Anas qnerquedula, czy też zwyczajna Anas crecca. A może to w ogóle nie były kaczki, może zwiastujący wypłatę becikowego bocian biały (Ciconia ciconia)? Amator w okularach, a więc ja, niechybnie musi pomylić trznadla z jemiołuszką. Zwłaszcza ktoś obsesyjnie myślący o owych ?anasach?, zagnieżdżonych w politycznej przestrzeni i nie zamierzających w ogóle odfruwać. Choćby na Madagaskar, gdzie cieplutko i mnóstwo pożywnego robactwa.

I w ten oto sposób łagodnie sfrunęliśmy do politycznego gniazda, raz po raz kalanego przez rodzime sępy udające skrzydlate anioły. Z zażenowaniem przyjąłem informację o skierowaniu przez łódzką Prokuraturę Okręgową aktu oskarżenia w sprawie seksafery, przeciwko Andrzejowi Lepperowi, który odpowie za żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym od działaczek partii. Andrzej L., jako ten malowany ptak, fruwa po wolności tylko dlatego, że zastawił młockarnię i zdeponował paszport.

Seksafera medialnie zajechana jest na maxa i nie ma sensu tematu rozwałkowywać. Piszę o tym z jednego tylko powodu. Partia prawa i sprawiedliwa wyniósłszy ptaszka A. L. na gniazdo niezwykle wysoko ulokowane, posadowiła go tuż obok genialnego Kaczora (jak się okazało jesienią ? nielota), który przy obsadzaniu posad rządowych zastosował tylko dla siebie zrozumiały klucz kompetencyjno-kadrowy. Otóż ta partia, w przygnębiającym dla Polski momencie, kiedy niedawnemu wicepremierowi grozi kryminał za polityczną obyczajówkę, zwołuje kongres:  "Polska inteligencja a życie publiczne po wyborach 2007".
Na kongresie przemówił prof. Ryszard Legutko - filozof: "W ciągu ostatnich dwóch lat doszło do swoistej uzurpacji słowa ?inteligencja? i faktycznie pewna część tego środowiska uznała się za jedynych i wyłącznych przedstawicieli tego środowiska inteligencji polskiej i zakrzyczała - mówiąc brutalnie - resztę. Zakrzyczani już mieli dość i postanowili się spotkać", /?/ konferencja jest "początkiem czegoś, co można by nazwać długofalowym projektem namysłu nad Rzeczpospolitą".

Ludzie, trzymajcie mnie! Inteligencja ostrzegająca przed lepperyzacją i zmoherowieniem życia publicznego była bez racji i zakrzykiwała? inteligencję. Uff? Dla mnie to argumentacja odleciana! Prawdziwy lot nad kukułczym gniazdem.

Inteligenckie zastępy PiS są przerzedzone. Warto więc pamiętać o Stanisławie Łyżwińskim, który w więzieniu pisze książkę. Po uniewinnieniu literat ?Stasiuk?, a więc intelektualista, może wrócić na salony.

Marku Stajszczyku, prześwietny znawco opierzonej awifauny ? objaśnij, proszę: dokąd/po co te orły i kaczory wzlatują, czy jest to lot w przestworza intelektu, czy tylko daremne kłapanie dziobami?

tomczuk na pasku