sobota, 23 listopada 2024
leszektomczuk_08Donald Tusk zbiera cięgi za próbę flancowania miłości do polityki. Jego wrogowie, usposobieni miłosiernie i całuśni panowie: Brudziński, Karski, Kamiński (chuda dziewczynka), Szczygło & Co. pieją unisono rapując refren o oczekiwanych cudach
 

 

star-burm400

 

Obiektem kpin jest nawet to, że szef rządu jest wysportowany i aktywnie wypoczywa. A mnie to nie razi. Wolę premiera wyluzowanego i uśmiechniętego od naburmuszonego aroganta. Cieszę się, że szusuje po śniegu, nieźle gra w futbol i potrafi samodzielnie prowadzić samochód. Wszystko to dowodzi, że nie jest niedojdą, którą trzeba wozić, niczym skarb narodowy, w obstawie pod długimi lufami. Krytykowanie polityka za podejmowanie dialogu z Rosją to dopiero kuriozum. Żenadą i skandalem jest brak rozmowy i obrażanie się na kogoś za to, że jest potężny i wszechmocny. Ktoś taki musi być niedoukiem, pewnie nigdy nie oglądał globusa, na którym mógłby zlokalizować plamkę Polski i porównać ów punkcik z bezkresem najbliższego sąsiada.
Poznałem wielu Rosjan, starych i młodych, biednych i bogatych, mądrych i głupich i nie doznałem uszczerbku na zdrowiu, ani na honorze. Powtórzę wołami: NIKT nie zrobił mi krzywdy. Przeciwnie. Byłem bardzo dobrze traktowany. Tak jest! Spytacie ? jakim cudem? Sprawa jest banalna. W relacjach z Rosjanami jestem sobą, nie szpanuję jakiejś przewagi i? uśmiecham się. Proste? Jak świński ogon, wciąż tam niepożądany z powodów ?fito-sanitarnych?.

Aha, rzecz najważniejsza, kontaktując się z nimi wystrzegam się jednego, unikam jak zarazy, kogo/czego? ? polityków i polityki. I to cała tajemnica mojego otwarcia na ludzi żyjących w tym fascynującym kraju. Zastanawiam się w czym jesteśmy od Rosjan lepsi. Trudno byłoby mi rzecz uzasadnić. Wiem, że nie dorastamy im w jednym: w otwarciu na drugiego człowieka i w bezinteresownej gościnności. Ględzę, wiem, powtarzam truizmy.

A może nasi politycy ? kombinuję sobie ? są doskonalsi od tamtejszych? A gdzież tam! I tam i tu ta sama ? przepraszam za wyrażenie ? zgraja. Nieżyczliwość, zastraszanie, wygrażanie, podejrzliwość, opluwanie, złodziejstwo społecznego grosza, bezkarność, opluskwianie przeciwników politycznych, ignorowanie elektoratu zaraz po wyborach, efekciarstwo, obłuda, hurrapatriotyzm, pazerność, molestowanie słabszych, wydumane fobie, itd., uff?, mógłbym wymieniać te okropieństwa aż do zaklikania na śmierć laptopa. Ale skończę, jestem litościwy, szkoda maszyny.

Rosyjscy politycy są tak samo zakompleksieni, jak i nadwiślańskie orły oraz pozostałe ptactwo. Dowodem jest choćby proklamowanie narodowego święta Rosji w dniu 4 listopada, na pamiątkę wygnania Polaków z Kremla po rocznej okupacji (rok 1612, czasy króla III Wazy). Uważam, że nie powinniśmy się oburzać. Dla Polaków to nie ujma, przeciwnie, powód do chwały. Wszak ani Napoleon, ani Hitler tak daleko nie zaszli. (Czemu ty Hitlerze wciąż po Moskwą stoisz/Czy na Włocha czekasz, czy się Ruska boisz?/Na Włocha nie czekam, Ruska się nie boję/Dupa mi przymarzła więc pod Moskwą stoję?).

Póki co akurat ten dzień jest najważniejszym świętem Rosji a nasze ?męże? stanu uprawiają narodową tromtadrację, zamiast dziękować za darmowe kreowanie reputacji kraju, który miał odwagę postraszyć niedźwiedzia.

Wiem, że wywołam zdziwienie, może zszokuję, albo wręcz niektórych rozbawię, tym, o czym teraz napiszę i co wiąże się z powyższym zdjęciem. Panowie: Maciej Stafański i Wojciech Huczyński, nie tak dawno temu stali po przeciwnych stronach barykady, byli, dyplomatycznie rzecz ujmując, politycznymi przeciwnikami. Teraz widujemy ich razem i jakoś z żadnego z nich nie wyłazi genetyczna nienawiść. Nieważne kto z PiS, a kto z PO, obaj panowie potrafią się do siebie uśmiechać. Tak po ludzku. Oto Donaldowa The Power of Love (potęga miłości). I proszę nie brać mnie za jakiegoś cynika. Pisząc o uczuciach, jestem niczym dziecko, wiem, że w miłości ściema się nie obroni, choć ciemność niekiedy ułatwia zbliżenie.


tomczuk na pasku