wtorek, 14 maja 2024

leszektomczuk– Zdecydowałam się kandydować, bo kocham Polskę – oświadczyła Nelly Arnold-Rokita na konwencji wyborczej PiS w Rzeszowie. Każdy szary wyborca wie wreszcie, że głosować iść trzeba, tym bardziej, że jest na kogo. Hasło wyborcze mojego pomysłu: Wybierzmy Miłość! – jest seksowne i podprogowo oddziałuje na świadomość.

 

 

milosc

 

Pani Nelly mieszka w Polsce już długo. Językiem Osieckiej i Miłosza operuje niczym uzdolniona Zuluska, która mowy polskiej uczyła się na kursach wieczorowych od himalajskiego polonisty na Kajmanach, w co czwartą sobotę, w klasie bez światła i pod dachem z liści bambusa i często przebywała poza szkołą – bynajmniej nie na wagarach, jako ambitna dyżurna była wysyłana moczyć w Morzu Karaibskim gąbkę do wycierania tablicy i chodziła po kredę do pisania polskich słówek, którą musiała wydłubywać z kredowych skał.

Czuję, że ta zdolna polityczka jest zdolna do wszystkiego, choćby do zdemolowania monopolu kobiet lewicy na sprawy kobiece. Choć w pałacu prezydenckim pracuje parę godzin już poleciała za Atlantyk nawracać amerykańskie sufrażystki, czarne lesbijki i komunistki. Któryś z redaktorów na zapytanie, czy Nelly Rokita jest skarbem PiS-u – celnie spuentował: Jacy piraci, taki skarb.

Miłość, kochanie i polityka. Tak jest. Nic o kasie, o tych kilkunastu tysiącach poselskich apanaży. Ja myślę, że jak kocha się na zabój, to kasa jest nieważna. Miłość za pieniądze? Byłoby to dziwne i niemoralne. Startowanie w wyborach z pobudek miłosnych to nowość. Jako człowiek z nie do końca stępioną wrażliwością nie mam wyjścia, będę głosować na tych, którzy kochają, bo wiem, że miłość wszystko zwycięża. Mówiąc przewrotnie: miłość morduje wszelkie dziadostwo.

Żal, że brzescy radni, mający jakiś wpływ na moje życie, nie prowadzili kampanii wyborczej á la Nelly i nie uprawiali miłosnej propagandy. Dopiero czułbym się dokochany, pomyśleć: 21 gorących serc w Radzie Miasta i drugie serdeczne „oczko” w Radzie Powiatu Brzeskiego!

Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina (śpiewa klasyk), pragną wsparcia i zrozumienia. A jeśli dochodzi do tego miłość – może być baśniowo. Precz z kiełbasą wyborczą, won z kupowaniem głosów za jabola. Wybierzmy Miłość! Chociaż nie. Miłość miłością, ale dobrze kiedy prócz pęta kiełbasy ta flaszeczka jednak jest, zwłaszcza pod jesień, niechby w weekend, tak jak za gościnnym Bugiem, gdzie wódka smaczna, co na swoim organizmie wypróbował kandydat LiD na premiera (Olek, ty mordo nasza), który przyznaje iż zaryzykował sobą i swoim zdrowiem. Na Ukrainie wódka tania i skolko ugodno. Nie tak, jak w Skandynawii, gdzie sklepy z alkoholem policzyć idzie na palcach, gorzałka niehumanitarnie droga a mimo wszystko prawie wszyscy piją, nie tyle z niemiłości, co z braku słońca.

 

wyrwaneserce

 

Słoneczko wzeszło za to w siedmiotysięcznym Niemodlinie, gdzie fotel burmistrza po zmarłym Stanisławie Chalimoniuku objął Mirosław Stankiewicz, były wiceburmistrz brzeski, któremu w Brzegu uniemożliwiono walkę o najwyższy urząd. Ktoś ustawił polityczną szachownicę w taki sposób, że ten pewniak spaliwszy mosty w przedbiegach (pamiętny falstart na łamach „Kuriera Brzeskiego” z odrealnionym zdjęciem kandydata) musiał poszukać zajęcia gdzie indziej. Stankiewicz zdołał wygrać wybory po niespełna 40 dniowym pełnieniu obowiązków burmistrza, jako tymczasowy zarządca z nominacji wojewody. Zdobył zaufanie mieszkańców Niemodlina, obiecując w kampanii wyborczej, jak napisał „KB” – „działanie oraz że będzie dbał o interesy gminy bez żadnych układów towarzyskich i biznesowych”. Nic mi nie wiadomo, czy Zwycięzca z Brzegu kierował się do miasta Niemodlina uczuciem. Ryzykuję tezę, że to jednak małżeństwo z rozsądku. Cóż wymagać, absztyfikant jeszcze niestary a Niemodlin, skądinąd sympatyczne miasteczko, wywodzi się z X wieku.

Moi przyjaciele z Niemodlina dopytują, kto zacz ów Mirosław Stankiewicz, wszak to mój ziomek. Wybrali, a nie wiedzą kogo? Inny przejaw miłości, czyli lokalny patriotyzm nie pozwala mi na powiedzenie czegoś złego. Przeciwnie, życząc niemodlinianom dobrze (bo wszyscy Polacy…), wychwalam ojca ich miasta, że to wypasiony urzędnik, pachnący nowością burmistrz miejscowości zlokalizowanej nad Ścinawą Niemodlińską, otoczonej Borami Niemodlińskimi, pełnymi borowików, saren i dzików.

Niestety, nie potrafię jednak znaleźć odpowiedzi na pytanie o przynależność partyjną, czy Mirosław Stankiewicz to aby kolega Nelly Rokitowej? Ona żywiołowa miłośnica, on wyważony pragmatyk. A to przecież dwie niepodobne do siebie partie. Zwycięstwo w Niemodlinie to istny blitzkrieg, co dowodzi, że Stankiewicz nie jest ciamciaramcią z PO. Cóż, może Niemodlin wybrał bezpartyjnego fachowca?

 

tomczuk na pasku