Po jednostronnym zerwaniu przez starostwo kontaktów z naszym portalem coś jakby drgnęło. Może to skutek kadrowych roszad - zachodzę w głowę - właśnie inny człowiek zluzował dotychczasowego rzecznika prasowego.
Nowy przed swoim nazwiskiem postawił dwie literki: P.O. (a fuj!). Oczywiście nie chodzi o partię będącą w politycznym obsuwie, a pełnienie obowiązków rzecznika w gabinecie trójkadencyjnego starosty.
Otrzymaliśmy kuriozalny materiał zatytułowany „komunikat prasowy” z dwoma załącznikami, a są to wyroki: Sądu Okręgowego w Opolu Sygn. akt I C 386/13/BK oraz Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu Sygn. akt I ACa 244/15. Korespondencji nie publikujemy w trosce o nasze serwery (i zawiasy odpowiedzialne za ziewanie), które takich treści mogłyby nie udźwignąć. Całość jest dostępna na oficjalnej stronie starostwa - TUTAJ.
Względy humanitarne nakazywałyby nie znęcać się nad młodym człowiekiem wypisujacym tak piramidalne bzdury. Rzeczony «komunikat» uznaję za nieudolną próbę zaklajstrowania koszmarnej wtopy starostwa, które przegrało proces z Januszem Jakubowem - mieszkańcem powiatu, bezpodstawnie posądzonym o naruszenie dóbr.
Nie pochyliłybym się nad bieda-korespondencją, gdyby «komunikat prasowy», w którym moje personalia wymienia się we wszystkich przypadkach, nie zawisł na witrynie opłacanej z naszych podatków.
Uznaję to za hiperskandal!
Oto niby poważny szczebel administracji państwowej bierze się za bary z pojedynczym obywatelem zadającym niewygodne pytania - CZYTAJ. Spanikowany urząd wykorzystuje forum utrzymywane przez społeczeństwo i bez żenady publikuje tam niezdrowe nonsensy.
Mamy powtórkę z rozrywki, jaką fundował brzeżanom poprzedni administrator miasta dla którego witryna www.brzeg.pl była prywatnym folwarkiem i bez obciachu zaśmiecał ją skandalicznymi połajankami.
A tak przy okazji: obecny burmistrz wciąż tych śmieci nie posprzątał...
Starostwo uważałem za szczebel bardziej rozsądny, a tu: totalne rozczarowanie. Starosta wzuł rozdeptane, jakby nieswoje, buciory, nijak pasujące do smokingu, który zdobią patriotyczne znaczki, medaliki i mniej lub bardziej zasłużone ordery.
P.O. rzecznika zarzuca mi naruszenie etyki dziennikarskiej, czepia się (niczym pijany słupa) komentarza pod inkryminowanym tekstem i odgrywa rolę mentora obcyndalającego... felietonistę. Gdyby dysponował ociupiną wiedzy, albo zechciał to i owo zgłębić (wystarczy poklikać i wygooglować), toby wiedział, że z felietonistą się nie dyskutuje. Oczywiście, można polemizować, ale potrzebne są sensowne argumenty.
Szanowny Panie Starosto! Robicie młodemu człowiekowi krzywdę. Jeśli nawet to on jest autorem tego kleksa (powątpiewam) wina za kompromitację leży po waszej stronie. Naprawdę wstyd.
Szanowni politycy - nie zastraszajcie nas! Brzeg to nie Białoruś ani inny Putinoland. Mamy prawo pytać: dlaczego odstawiacie sądowe pieniactwo czerpiąc z publicznej kasy?!
Młody pan P.O. o tym w ogóle się nie zająknął. Pojechał po autorytecie sądu i przewiózł się po mnie, czyli do woli sobie ulżył. Dla mnie wielkie rozczarowanie: biedak się obnażył, jakby był pozbawiony miłosierdzia, a przecież jest kościelnym aktywistą.
O jaki honor, panowie samorządowcy, walczycie? Nie godzę się na taki heroizm. Proszę się nie wygłupiać. Tyle.
Pieniactwo sądowe starostwa drogo nas kosztuje. Są to kwoty niebagatelne. Radny Krzysztof Puszczewicz uzyskał oficjalną odpowiedź, że dotąd wyasygnowano nieco ponad 12 000 złotych. Pismo podpisał najbardziej honorowy z honorowych. Red. Jarosław Staśkiewicz z NTO obronę honoru z kolei „wycenił” na 22 000 zł. Zaś zawsze dobrze poinformowane wiewiórki doniosły nam, że podatnicy powiatu brzeskiego popłynęli na dużo większą sumę, prawie… 27 000 złotych! Kto tak ogromne pieniądze wyrzuca w kanał chorych ambicji?
Panie P.O. - o tym był mój felieton, trybisz pan?
Na koniec kwestia „ciemnego ludu” i imputowanie mi, że lekceważę wyborców, obywateli, mieszkańców powiatu brzeskiego.
Panie P.O. - znowuż odsyłam do nauki. Toż to sławetny bon mot waszego propagandysty - złotoustego Jacka Kurskiego. Nie spodobało się? No cóż, należy czytać ze zrozumieniem.
Z uwagi na fakt, że «komunikat prasowy» w generalnej wymowie jest szczeniacko bezczelny, a moje nazwisko posłużyło za leitmotiv prymitywnej połajanki, skończę felieton ad personam.
Wojciecha Komarzyńskiego dotąd oceniałem, jako jednostkę pozytywną, człowieka wnoszącego do samorządu ozdrowieńczą nutę. Coś jednak stało się przy naszym ostatnim spotkaniu, a było to na jakimś parkingu. Zmotoryzowany Wojciech pięknie się ukłonił (spotkaliśmy się już po publikacji felietonu „Kasacja honoru”), pochylił się wyjątkowo czołobitnie i gdyby nie gustowny kask na głowie, z pewnością rozbiłby o krawężnik czoło.