Z Leszkiem Tomczukiem o wspaniałym człowieku i BIS-owaniu rozmawia Tomczuk Leszek
TOMCZUK LESZEK: Jak się pan z tym czuje, że jest pan tak wspaniały?
LESZEK TOMCZUK: - Wspaniale!
Jestem podniecony zaszczytem, że zgodził się pan na ten wywiad.
- Po to ciebie wziąłem żebyś robił ze mną wywiady, za to przecież płacę. A dlaczego zwracasz się do mnie z małej litery? Nie poniżaj mnie tu!
Sorry Panie Szefie, od teraz tylko będą Wielkie, czy na zgodę mogę pocałować życiodajną dłoń?
- No, dobra... masz, całuj. Jak w ?Ojcu chrzestnym". Chłe, chłe, chłe...
Sytuacja jest niezręczna, trochę lizusostwem trąci, zaczną podejrzewać, że zamiast profesjonalnym rzecznikiem zostałem klakierem.
- Społeczeństwo czeka na informacje, nawet kosztem ludzkich ofiar. Dookoła pleni się kłamstwo, a ja w tym mieście robię za kapłana prawdy. Jestem przecież szeryfem samorządowej satrapii. Już tyle lat!
Mógłby Pan Szeryf z prawdą do radia pójść...
- Nie, w ?Bez ogródek" mnie nie chcą, przestraszyli się, zauważyli, że zawyżam poziom. Red. Beata młodych cieniasów woli, a takich, jak ja wspaniałych, już nie zaprasza. Wypominają też niewdzięcznicy, że jeżdżąc do radia pobieram niesłuszne diety. A ja do Opola zasuwałem własnym autem, bieżniki i głos zdzierałem! Tyle mądrości opolanom ofiarowałem, ja prawie że wrocławianin. Takie poświęcenie! I co? Niedocenienie.
Może Szef poda ich do sądu?
- Powiem bez ogródek: wszystkie audycje beze mnie to nudy na pudy. Mnie nie ma i niczego nie ma. Jak u Kononowicza. Mnie zabraknie i niczego nie będzie. Nawet dowód sądowy, czyli ul. Reja zostanie sfałszowany. To nadaje się do trybunału.
Coś jest na rzeczy Ukochany Łaskawco, bo ja radia bez Pana głosu nie słucham, ja wszędzie, gdzie Pan.
- Za to ci płacę, za chodzenie za mną krok w krok z notesikiem, jak za przywódcą Korei Północnej. W każdym momencie mogę wpaść na wspaniały koncept.
Jedynie nasza prawda się liczy, prawda?
- Naród musi znać prawdę, że wszyscy to durnie, że wszyscy kłamią i że wszyscy są pazerni. Tylko ja jestem inny, chodząca prawda. BIS - boskość i sprawiedliwość.
Depozytariusz prawdy umoszczonej w uczciwości i skromności. I jeszcze Wasz Majest zna się na wszystkim, prawda Wodzu?
- Jeśli ktoś ze mną się nie zgadza z torbami pójdzie!
Och tak! Yes, yes, yes!!! Znowu się podnieciłem. Czy mogę raz jeszcze ucałować rączkę?
- Chłe, chłe, chłe!
Może ten wywiad zaniesiemy do sztabu na dworcu?
- Koniecznie! I portret mój niech dadzą, taki na którym jestem podobny do Kim Dzon Una, kiedy jeszcze nie kulał. Mam być na zdjęciu zdrowy i pucułowaty, z przenikliwym spojrzeniem wybiegającym w świetlaną przyszłość. I niech wykadrują żeby łysiny nie było. Niezatapialny. Niezniszczalny. Niezastąpiony. Trzy x NIE.
I prawda ma z Tej Twarzy emanować. Prawda Wodzu Wspaniały?
- Tak. Wspaniały. Trafniejszego określenia nie ma i powtórzę wielkimi literami na BIS - WSPANIAŁY.
Na zakończenie jeszcze jeden BIS, plisss... chcę musnąć ustami...
- No, dobra. Już opuszczam spodnie.
Dziękuję za wywiad. Było wspaniale.