wtorek, 26 listopada 2024
czerwonyNiebawem ukaże się płyta Silvio Berlusconiego z jego balladami - podała Ansa. Album "Il vero amore" (Prawdziwa miłość) to kolejny owoc współpracy Berlusconiego z pieśniarzem Mariano Apicellą. Znowu z ziemi włoskiej idzie przykład, jak zwyciężać mamy...



Wreszcie jakieś pocieszenie dla polityków zdeptanych, którzy odchodzą w cień. Przed politycznym skonaniem Jarosław Kaczyński mógłby raz jeszcze odstawić melorecytację Mazurka Dąbrowskiego, nagrać toto w jakimś patriotycznym studio, a Polacy mieliby hit tysiąclecia. Dlaczego po jedynce aż 3 zera? To oczywista oczywistość: PiS miał trwać, trwać i trwać... A tu figa: jak ma trwać (urwał jego mać), kiedy pan Zero pociągnął za sobą kolejne dwa?

Myślę, że ustępujący szef rządu włoskiego, człowiek poważny inaczej, w cywilu prasowy magnat, może służyć za wzór do naśladowania niektórym brzeżanom, zwłaszcza - pożal się Boże - dziennikarzom i wydawcom, których publiczna aktywność ociera się o berlusconizm. Bynajmniej nie idzie mi o jakieś bunga bunga, bo osoby, które mam na myśli są na tyle szpetne, że nie mieszczą się w zainteresowaniu tancerek brzucha. Ażeby nieszczęście było do kwadratu są biedaczkami z debetem w banku, nieszczęśnikami pozbawionymi zdolności kredytowych nawet w Providencie, czyli u pożyczkodawcy przychylnego wszystkim złaknionym codziennego browara, a którzy nie są już w stanie zaimprowizować gminnej orgii. 


Obiecywałem już, że facetami oślinionymi nie będę się zajmował, ale nie, jak ten skończony nałóg, znowu nie wytrzymałem... Wstyd mi, uwierzcie, plissss...

Na dowód, że naprawdę się staram skoncentruję mój laser (a jak!) tylko na jednym z nich. Tenże mocno się doprasza, by go klawiaturką sponiewierać, bo dziennikarskie sado-maso uwielbia pasjami. Jego najwierniejszy druh i pracodawca, a więc boss-dobrodziej, ostatnio przycupnął i przestał się ścierać na internetowych forach. Jako, że ludzki ze mnie felietonista stwierdzam, że brzydal uczciwie zaharował na brak mojego zainteresowania, a więc dzisiaj o nim cicho-sza. (I niech tak trzyma...).

Dlaczego upajam się czyjąś katastrofą finansową? Powód jest błahy i w ogóle nie pasuje do mojego anielskiego charakteru. Od paru tygodni jeden z „dyskutantów" pod moimi tekstami bezustannie grzebie w nieswoich kieszeniach, domaga się transparentności cudzej świnki-skarbonki i czyni to z gracją podręcznikowego chama. Nie będę ściemniał i napiszę wprost: upierdliwie żąda tłumaczenia się z czego finansuję swoje podróże. Niczym Zorro działa, a jakże, w masce: wcześniej, jako „MP", teraz „Zablokowany". Cały brzeski kosmos już wie, że to Mark Pleplowski, szwarcbohater, któremu poświęciłem parę "balladowych" strof. Osobnik bez trudu rozpoznawalny w kręgach ludzi w mundurach, z uwzględnieniem zapadłego pod ziemią ORMO.
Patologiczny zazdrośnik Mark Pleplowski musi mieć na pieńku z Providentem, że tak męczy bułę z moimi (od)dochodami. Nie potrafię smaczniej tego wytłumaczyć.

Oddam dwa strzały w kierunku Pleplowskiego, tylko dwa, żal przecież śliny, że nie wspomnę o klawiaturze. W tym miejscu zaapeluję. Trollu „Zablokowany" vel „MP", czy - jak ktoś cię celnie nazwał - zakMEBLOwany, przymknij się internetowy kłapaczu. Chcesz dyskutować? Nazwij się odważniaku po imieniu i nazwisku, ot choćby, jako Obywatel Miasta Brzeg Marek Popowski. Wtedy będzie git! Rżniesz głupa pod nickami i poza totalnym obsuwem nic z tego nie wynika. Opamiętaj się dziennikarski chuliganie, nie jesteś przecież ANONIMOWY.

Ufff. Tyle pokrętnego kazania. Dalej już wyłącznie konkretne konkrety.

sloneczko

Tenże Mark Pleplowski - moralizator, pouczacz, kaznodzieja o temperamencie stetryczałego i przez to wrednego proboszcza - zaliczył ostatnio dwie ostre wpadki. Karygodne, straszne, kompromitujące i... brak przymiotników do zbudowania rzeczywistej dramaturgii. Okazał się „kłamcą, ściemniaczem i oszustem". Żeby nie było do czego się przyczepić, oznajmiam: to są zarchiwizowane cytaty z internetowych forów, panie sądowy kwerulancie MP! Ale od siebie dodam całkiem ciepły epitet: Mark Pleplowski jest nędznym naciągaczem na mieniu miejskim.

Wpadka 1. „Instrukcja: Jak zabić pieszego?!" Ociekające ludzką juchą wypracowanie Pleplowskiego zawiera następującą pikantność /cytuję/:
Takie, niezmotoryzowane osobniki należy bezwzględnie z ruchu eliminować! To co, że mają rodziny, przyjaciół i dzieci. Trzask-prask i po krzyku. Warto zaznaczyć, że oprócz zabitych, są jeszcze setki osób rannych. Ofiary piątkowej rzezi mają porozbijane głowy, oberwane kończyny, zmasakrowane twarze lub poprzetrącane kręgosłupy. Tylko część z nich w przyszłości, po miesiącach męki na szpitalnym łóżku, wróci do normalnego życia. W kraju, w którym od stuleci szanuje się bliźniego swego, jest to niedopuszczalne. Aby ulżyć doli ofiar wypadków samochodowych należałoby, podczas np. szkoleń kierowców, uczyć ich - jak kropnąć pieszego tak, aby się zbytnio nie męczył. Jeśli widzimy, że za chwilę potrącimy kogoś na pasach, to skręćmy trochę kierownicą i środkiem zderzaka zdrowo... buch takiego klienta po nogach. Jeśli na przystanek, na którym stoją piesi, wpadamy ze zbyt małą prędkością, to nie ciśnijmy pedału hamulca, tylko gazu i po strachu.

Jak ten spanikowany panikarz pytam: napisał to jakiś Drakula, czy indywiduum przejawiające „Prawdziwą miłość" (Il vero amore) do ludzkich dramatów? Tylko dlaczego Pleplowski obwinia rząd ZAKŁAMUJĄC policyjne statystyki? Z brudnego palucha wyssał tabun trupów by wzmocnić swoje żałosne wywody. Dno.

Wpadka 2. Drogowskaz „Meble". Prawdziwą miłością miłujący praworządność człowiek, który maniacko poniewiera Krzysztofa Puszczewicza za faksymile wykorzystane w kampanii wyborczej, bezczelnie łamie gminne prawo. Wyprowadził się z Brzegu ze swoim „salonem", a salonową działalność wciąż promuje! Na gruncie miejskim stoi reklama tego biznesu. Oto corpus delicti (stan z 16 listopada 2011 r.).

pleplemeble

Pleplowski - czuj się odkMEBLOwany i tłumacz się! Albo, nie. Nagraj płytę ze swoimi balladami, może ktoś się zlituje i to kupi. I nie ściemniaj, że Wład Palownik, syn hospodara wołoskiego, sam się wyżywi...
lt_2

tomczuk na pasku