poniedziałek, 25 listopada 2024
lt-2Chlapnięcie prezesa o Ślązakach=Niemcach to - kombinuję na swój rozumek - skrót myślowy w kontekście oczywistej oczywistości. Z góry już wiem, że zaraz znajdą się gorliwi "tłumacze" przekładający z języka kaczyńskiego na polski. Chciał dobrze, ale źle go zrozumiano!



Karbowy PiS-u - poseł Marek Suski natychmiast zaprowadzi zamordyzm i czerpiąc z niewyczerpanych pokładów genetycznego patriotyzmu przypilnuje, ażeby broń Panie Boże nikt nie wychylił się z nadinterpretacją genialnych myśli pryncypała. PiS, jak jeden mąż i żona, w zestawieniu z resztą świata, przesłanie przywódcy przecież pojęło. Więc o co chodzi? Prezes nigdy nie fałszuje, nawet kiedy czarne nazywa białym, albo cudnie melorecytuje Mazurka Dąbrowskiego, konkurując z artystami mającymi "drewniane uszy". Wszystko co bałaknie (i zabeczy) uchodzi za śliczne belcanto.

Nie lubię dr Marka Migalskiego, ale tym razem muszę z nim się zgodzić. Prezes na Śląsku staje się personą non grata i zapraszanie go na naszą ziemię odbywa się na ryzyko zapraszanego. Wódz PiS-u trącił strunę najczulszą. Moje korzenie wywodzą się z Kresów i mimo to uważam się za syna Tej Ziemi, a więc jestem Ślązakiem i Polakiem jednocześnie oraz patriotą na dokładkę!!! Niech nikt w moim mózgu nie drąży i nie określa parametrów mojej polskości!

W przeciwieństwie do p. Joanny Kluzik-Rostkowskiej prezesowych przeprosin nie potrzebuję. Spotkałem niewiele osób, którym nie zamierzam podawać ręki i bardzo mi smutno, że doszła kolejna. Nie znajduję argumentów do przekonywania kogoś, kto uważa, że nie żyje w wolnej Polsce lecz w kondominium rosyjsko-niemieckim.
Od zawsze zastanawiam się na jakiej glebie wyrastają tak zachwaszczone poglądy. Historia zna wielu ludzi krzywdzonych, bitych, prześladowanych, którzy mimo wszystko nie zgorzknieli i potrafią się... uśmiechać? Sprowadzam rzecz do śmiechu ze znaczkiem zapytania, bo kiedy słyszy się takie brednie ręce opadają do samiutkiej ziemi.
Dla mnie prezes jest już stracony. Indywidualna katastrofa. Biedaczek. No, brak określeń... Tak może rzeźbić człowiek, który w swoim życiu nigdzie nie był i nic nie widział. Skoro człowiek (tchórzliwy - należy podkreślić) czegoś nie zna to się „nieznanego" boi.

ksenofob"To upokarzające, że muszę dzisiaj udowadniać panu, że przez to, że czuję się Ślązaczką, nie jestem jednocześnie zwolennikiem zakamuflowanej opcji niemieckiej. Nie pozbawi mnie pan prawa do nazywania się Polką i do nazywania się Ślązaczką" - oświadczyła p. Joanna Kluzik-Rostkowska.
"Pana słowa uważam za oburzające i świadczące o całkowitym niezrozumieniu specyfiki tej ziemi, z której się wywodzę. Historia Śląska była bardzo skomplikowana i bolesna dla mieszkańców tych terenów, zaś pana opinie świadczą przede wszystkim o pana ignorancji oraz o tym, że nie otrząsnął się pan jeszcze ze związków z Romanem Giertychem" - dodała.

Chore poglądy prezesa podszyte są strachem - to już ustaliliśmy. Myślę, że tylko ludzie mali (bynajmniej nie chodzi o żałosny wzrost) utrzymują się zawsze na swoim poziomie. A jeśli czegoś nie znam lub - co jeszcze gorsze - poznać nie chcę, to kim jestem? Ignorantem! I w ten sposób rozwikłaliśmy dylemat. Ignorancja jest matką bezczelności.
Tragedia.

Post scriptum: Tekścik powyższy dedykuję biedaczkom brzeskim, coby nie czuli się sierotami i nie pomyśleli, że cierpię wyłącznie przez nich.
lt_2

tomczuk na pasku