niedziela, 24 listopada 2024
lt09Brzeg jest zaniedbany okropnie. Nie ma gdzie organizować imprez – amfiteatr w rozpadzie, BCK za małe na większe imprezy. Zostaje dziedziniec zamku, też trochę mały. Nie ma jednak się czym martwić na zasadzie, że są gorsi.


- Wróciłem po 21 dniowym pobycie z Sopotu – pisze na portalu brzeg.com.pl. internauta o nicku „Ja”. - Tam też to samo co w Brzegu: brud, krzywe chodniki, molo spróchniałe. Opera Leśna zamknięta, nie wiem w jakim jest stanie, lecz dojazd i dojście opłakane. Panie Burmistrzu głowa do góry inni są gorsi – pociesza „Ja”, któremu wtóruję… ja, czyli niżej podpisany.

Nadmorski Sopot? Hm…, ależ stamtąd pochodzą pan prezydent z obecnym premierem, czyli w dzisiejszej Polsce superważni oficjele. Przy każdej sposobności politycy owi chlubią się tym, że są znad morza. W kontekście przytoczonej wypowiedzi wywodzą się z takiej samej biedy, jak my wszyscy. A więc rządzą nami ludziska zaprawione w pokonywaniu nierówności chodnikowych, dziarsko omijający kałuże i dostrzegający piękno tego świata w rozpadzie, próchnie, złuszczeniu, osuwisku, zawaleniu, ruinie i niedokończeniu... Sami swoi, tacy jak my biedaczkowie i dlatego powinniśmy wyzbyć się kompleksów.

Dlaczego zatem brzeski światek polityczny nie zawalczy o najwyższe stołki, zwłaszcza, że nasze miasteczko dorównuje w biedzie aglomeracji, w której rozkwitł bukiet tak wybitnych mężów stanu? Przy okazji brukselskich wyborów i wiążącą się z tym wydarzeniem Wielką Narodową Eurołapanką (WNE) moje pytanie zaczyna mieć sens.

sepwlocie

Na Parlament Europejski wódz PiS rzuca najwierniejszych z wiernych: p. Jolantę Szczypińską, p. Tadeusza Cymańskiego, p. Jacka Kurskiego i p. Pawła Kowala nie bacząc, że w klubie poselskim zrobi się wyrwa. Nadzieja w tym, że doły partyjne nie są gorsze od wymienionych gwiazd. Ich wartość wyraża się choćby w tym, że wciąż mają w oczach ten charakterystyczny błysk, w duszy żarzy się rewolucyjny żar, a ich twarze jeszcze się nie zgrały.

Znam sposób na zapełnienie luki po tych, którzy już do Brukseli odfruną. Prezes mógłby zagospodarować przychylnych mu publicystów: Piotra Semkę, Rafała Ziemkiewicza i Bronisława Wildsteina (każdy z panów byłby doskonały w roli rzecznika prasowego, nie sposób ich zagadać i są sympatyczni inaczej). A kto zasiądzie w sejmowym fotelu po Jolancie Szczypińskiej, tuż obok pana prezesa? Mam! – świetna będzie pani z pieprzykiem, red. Joanna Lichocka. Na mównicy sejmowej krasomowcę T. Cymańskiego z powodzeniem mógłby zastąpić showman Janek Pospieszalski – redaktor-kontrabasista.

Przed tygodniem zająłem się europerspektywą p. Rycha Czarneckiego, który po zmianie partyjnego upierzenia miał odfrunąć z Dolnośląskiego w przeciwległy zakątek naszej pięknej ojczyzny. Wczesnowiosenne ptaszki ćwierkały, że pociągnie listę warmińsko-mazurską. Niestety, na codziennej konferencji prasowej prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński zamknął jałowe dyskusje między władzami partii a partyjnymi dołami. Okręgu składającego się z województw podlaskiego i warmińsko-mazurskiego nie odda najnowszemu nabytkowi partii, eurodeputowanemu Ryszardowi Czarneckiemu.

- Nie ma z nami nic wspólnego, wystartuje z naszych list, a potem znów się przefarbuje – grzmieli niegodzący się na taką kandydaturę działacze z obu województw. Prezes w końcu zmienił zdanie i wrocławianina zamienił na... gdańszczanina. Liderem listy ugrupowania został znany z ostrego języka i kontrowersyjnych wypowiedzi Jacek Kurski, jeden z głównych propagandzistów PiS – doniosła prasa.

- To świetny kandydat, który doskonale będzie reprezentował w Brukseli interesy obu województw – powiedział Jerzy Szmit, szef struktur PiS w Olsztynie. W Białymstoku zapanowała wstrzemięźliwa radość. Nie wiadomo, co na to białostocczanin Krzysztof Kononowicz i jego wrocławskie alter ego – Ryszard Czarnecki. Pewnie troszkę posmutnieli.

bocki

Głowa do góry! A nuż prócz kaczej gromady dojrzymy na niebie poszarpany klucz żurawi? Pogapmy się na wiosenne niebo, to takie romantyczne. O o o… tam…, wysoko… w migrujące ptactwo zaplątał się orzeł przedni (łac. Aquila chrysaetos) albo jakiś szary sokół (ang. Gray falcon). Oto już przysiada na Podkarpaciu gdańszczanin Marian Krzaklewski i wije sobie eurogniazdo z pomarańczowymi balonikami PO. W Łodzi lub Gdańsku zamierza wylądować - zasłużony futbolista Włodzimierz Smolarek. - "Chcę spróbować czegoś nowego" – tak tłumaczy swoją decyzję o zaangażowaniu się w politykę. Na razie nie wie jeszcze, z którego okręgu miałby wystartować, wie za to, że chce reprezentować SdPl, której oferuje biegłą znajomość trzech języków obcych, obycie z wieloma krajami europejskimi i szereg znajomości przydatnych w pracy europarlamentarzysty. – Uch, ty w mordę kopany – klną zazdrośnicy biorący udział w WNE.

A w naszym szaroburym Brzegu też już wiosna, boćki zakołowały na rynkiem i… zawróciły. Daleko nie odfrunęły, jak co roku wesolutko klekoczą w Łosiowie, Różynie, Olszance i Skarbimierzu.

Leszek Tomczuk

tomczuk na pasku