Ciebie. A może do Ciebie. W każdym razie nie do wszystkich - żeby nikt mnie źle nie zrozumiał. Nie do wszystkich. Ale do Ciebie.
Chaos jest moim przyjacielem. Nie obawiam się więc Ciebie, ani Tobie podobnych. Wiem coś, czego Ty nie wiesz, więc możesz się mnie obawiać. A większość ludzi wie o czymś, o czym tylko wydaje Ci się, że nie wiedzą. Ale wiedzą. I ich też możesz się obawiać. Bo w końcu Ci to wytkną. Spójrz na to z pełną świadomością. Wiem, że to trudne dla Ciebie. Ale postaraj się. Powiedz to sobie głośno - "Przyjdzie dzień, w którym zaczną mi to wytykać - być może już dzisiaj". Powtarzaj sobie to często. I ze zrozumieniem. Nie tak jak odmawiasz modlitwę, klepiąc ją bezmyślnie co tydzień w kościele. Ale w pełni świadomie. Jak już zrozumiesz sens tych słów, przekonasz się w jakim koszmarze żyjesz. Bo Ty jeszcze o tym chyba nie wiesz. Chyba nie jesteś świadomy, że Twoja egzystencja jest jak zły sen, który tylko wydaje się ekscytujący. Obudź się, a zobaczysz, że Twoje życie wcale nie jest ekscytujące, godne pochwały, czy chociażby podziwu. Przepełnione egocentryzmem, pokrętną walką by przepchnąć to, co może przynieść Ci jakieś korzyści, no i dobre imię. Dokładnie w tej kolejności. Wcielasz się więc w rolę ciężko spełniającego swoje zadania i określone cele, które głównie Ty sobie stawiasz. Nie inni. Ty. Innym wmawiasz, że to ich cele, ich oczekiwania. Ale oni wiedzą. Dobrze wiedzą, że to przecież Twoje cele. I między innymi właśnie to Ci wytkną. Robisz dobrą minę realizując te cele i bywasz zatroskany, jeśli ktoś czy coś stoi Ci na przeszkodzie. I co więcej - z pełną obłudą wmawiasz innym, że ktoś czy coś stoi na przeszkodzie w realizacji ich celów, ich oczekiwań. Widzisz jak lawirujesz? Kombinujesz nie gardząc kłamstwem, manipulacją, udawaniem. Będąc jednocześnie narażonym na krytykę - słuszną przecież. Oraz zniewagę. I uważasz, że to Twoje życie jest ekscytujące? A może godne pochwały, pozazdroszczenia? Może jeszcze powiesz, że normalne? To jest normalne, żeby tak oszukiwać - jawnie oszukiwać? I to jeszcze tych, którzy ci zaufali?. Wiesz przynajmniej kto Ci zafundował takie pranie mózgu? Zastanawiałeś się nad tym? To takie dwie istotki, takie dwie pewne siostrzyczki. Nie, nie z twojej rodziny. Ale znasz je. Nawet bardzo dobrze. Choć do znajomości jednej z nich nie przyznajesz się. Ani przed sobą, tym bardziej przed innymi. Wiesz o jakie siostry chodzi? No, nie udawaj. Przynajmniej teraz. Tak Ci to już weszło w krew? Zapewniam Cię - możesz nie przyznawać się, ale i tak wyraźnie widać, że są Ci bardzo bliskie. Obie. I wszyscy widzą, że trzymasz z nimi sztamę. Nawet Twoi przyjaciele, którzy nie chcieliby tego widzieć. Ale widzą. Jeszcze nie wiesz o co chodzi? To Ci pomogę. Dwie siostrzyczki - Chciwość i Polityka. To ich imiona. Kochasz je. Prawda? I to jak bardzo, jak namiętnie! To dla nich zdradziłeś swoje dawne ideały, uczciwość. Dla nich oszukałeś i nadal oszukujesz tylu ludzi. Krzywdząc ich w ten sposób. Dla nich zdradziłeś swoje dobre imię i więcej - zbrukałeś nazwisko swego ojca. Ale nie myślisz o tym. Prawda? Tu Cię mam. Twój dramat polega na tym, że ty tego nie widzisz. A inni owszem. Bardzo wyraźnie. Chciwość i Polityka w związku lesbijskim i Ty pomiędzy nimi. Pełna perwersja. I to na publicznym forum. W biały dzień. Tak, tak - do Ciebie mówię. Nie do wszystkich. Ale do Ciebie, który rządzisz, który decydujesz. Do Ciebie, który wydajesz opinie szerszej publiczności, który informujesz ją. Do Ciebie, który masz wpływy, który pniesz się na szczyt. Do Ciebie, który jesteś liderem jakiegoś ugrupowania. Do Ciebie, który mógłby okazać prawdziwą miłość do bliźnich, i uczciwie zrobić wiele dobrego, ale swoje serce oddałeś Chciwości i Polityce. I wszystko jedno z jakiej miejscowości jesteś. Z Warszawy, Poznania, z Brzegu nad Odrą...