sobota, 23 listopada 2024

j.horezgaPrzez wiele lat komunistyczna propaganda karmiła nas obrazem hiszpańskiej wojny domowej, w której po "słusznej" stronie stały siły czerwonych republikanów, a Zło wcielało się w dowodzony przez generała Franco, obóz przeciwny.

 

 

(Z cyklu "Dygresje na kłączach")

 

"Ten film to klerofaszystkowska, prawacka propaganda"
Użytkownik portalu FilmWeb

"Uchwyciliśmy Kościół za gardło i zrobimy wszystko, by go zdusić"
(A. Tejeda, minister spraw wewnętrznych za czasów Plutarcho Callesa)

 

   

 Pierwszy z dwojga otwierających niniejszy materiał cytatów, pochodzi z komentarzy Internautów do metryki filmu "There be Dragons" ("Gdy budzą się demony", reż. Roland Joffe), opublikowanej na portalu FilmWeb. Niestety, nie dano nam możliwości obejrzenia filmu na polskich ekranach i wyrobienia własnej oceny - dystrybutor w ostatniej chwili odwołał premierę, powołując się na tzw. "kwestie biznesowe". Te niejasne okoliczności stały się zresztą kolejną okazją do paranoidalnego uzewnętrznienia antyklerykalnych fobii. Naczelni bolszewicy naszego powiatu ogłosili wszem i wobec, że oto "demony nie zasnęły i doprowadziły do odwołania premiery filmu o katolickiej mafii Opus Dei". Trudno jednak uwierzyć w ingerencję środowisk "klerykalnych", zważywszy na dotychczasowe dokonania reżysera. Joffe ma na koncie wstrząsający i wyróżniony szeregiem nagród dramat "Pola Śmierci" (opowiadający światu o komunistycznych zbrodniach Czerwonych Khmerów w Kambodży), czy też przejmującą "Misję" z Robertem de Niro. Sądzić raczej należy, że komuś nie przypadła do gustu treść obrazu, który przedstawia kulisy wybuchu wojny domowej w Hiszpanii w roku 1936. Jak się dowiadujemy z materiałów dostępnych w sieci, akcja toczy się wokół postaci kanonizowanego przez Jana Pawła II - Josemarii Escriva, założyciela Opus Dei.


- Chciałem opowiedzieć o tym, co to znaczy być człowiekiem, czym są miłość i przebaczenie - mówi Roland Joffe. To także film o podjęciu kluczowego dla naszego życia wyboru. Dawni koledzy z seminarium, Josemaria i Manolo (postać fikcyjna), w chwili wybuchu wojny domowej w 1936 r. stają po dwóch stronach barykady.

     Przez wiele lat komunistyczna propaganda karmiła nas obrazem hiszpańskiej wojny domowej, w której po "słusznej" stronie stały siły czerwonych republikanów, a Zło wcielało się w dowodzony przez generała Franco, obóz przeciwny. "Gdy budzą się demony" jest daleki od tej retoryki, co zapewne musiało nie spodobać się części poprawnych politycznie środowisk.
     Widać to dobrze m.in. we wstrząsającej scenie egzekucji księdza czy obrazie brutalnego potraktowania w metrze samego Escrivy, którego z opresji ratuje motorniczy - pisze na portalu wPolityce.pl Łukasz Adamski. - Scena szyderstwa z duchownego, plucia na niego, szturchania z pewnością spodobałaby się "młodym wykształconym spod krzyża" na Krakowskim Przedmieściu. Na ekranie widać te same "argumenty" i taką samą nienawiść w oczach, którą widzieliśmy na filmie duetu Stankiewicz-Pospieszalski. Ta scena przypomina, że w Hiszpanii również zaczęło się od prostego szyderstwa z czarnych.
     Brzmi znajomo. Niestety, do tej pory polski dystrybutor nie odważył się nawet na wprowadzenie filmu do obiegu na płytach DVD. Wielka szkoda, bowiem taki głos może być znakomitym materiałem poglądowym w dyskusji o budowaniu nowoczesnej i tolerancyjnej Europy przez młodych demokratów, pod "arcytolerancyjnymi" transparentami, głoszącymi pogardę dla "milionów moherów".


     Nieco więcej szczęścia miał najdroższy w dziejach kinematografii meksykańskiej obraz "Cristiada", opowiadający o zupełnie nieznanym u nas jeszcze do niedawna epizodzie historii. Dystrybucji podjęła się mała firma FT Films, znana dotychczas chyba tylko z wprowadzenia na polskie ekrany obrazu "5 Dni Wojny" (epizodycznie podkreślającego rolę śp. Prezydenta Kaczyńskiego w czasie interwencji wojsk Federacji Rosyjskiej w Gruzji).


     "Cristiada" jest historią zrywu meksykańskich chłopów, którzy w 1926 roku wystąpili zbrojnie przeciw rządom socjalisty i masona Plutarco Callesa. Prezydent Calles w pewnym momencie swoich rządów ogłosił krucjatę przeciwko kościołowi i Katolikom. Rozpoczęło się systematyczne rugowanie instytucji katolickich z życia publicznego. Szkoły i kościoły bezwzględnie zamykano, księży poddano obowiązkowej rejestracji, katolików prześladowano. Z czasem represje przybrały charakter brutalnych pacyfikacji i eksterminacji. Doprowadziło to najpierw do protestów, a ostatecznie do wybuchu krwawej wojny domowej, w której zginęło około 100 tys. ludzi.


     Bohaterem filmu jest ateista i mason, generał Enrique Gorostieta - wojskowy w stanie spoczynku. Wzbraniający się pierwotnie przed przystąpieniem do walki o sprawę, "która nie jest jego", staje ostatecznie po stronie Cristeros (Chrystusowców), jak nazwali się powstańcy. Zamienia "bandę" prześladowanych za wiarę buntowników w siłę zdolną do regularnych bitew i zwycięstw. Siłę stającą do walki z zawołaniem "Viva Cristo Rey!" - "Niech żyje Chrystus Król!".
Według dostępnych źródeł taki okrzyk wzniósł 14 sierpnia 1926 r., na chwilę przed rozstrzelaniem przez federeales, ksiądz Luis Batiz Sainz. Przedśmiertelne wezwanie pochwyciły następnie tysiące Meksykanów i eksklamacja przeszła do historii jako pozdrowienie katolickich kontrrewolucjonistów meksykańskich.


Oba wspomniane filmy znakomicie wpisują się w powolny proces odkłamywania historii i przypominania światu o zbrodniach popełnionych w imię postępu i walki z "katolickim ciemnogrodem", rozpoczętych już rzezią Wandei w czasie Rewolucji Francuskiej. Oba traktują o konsekwencjach fanatycznego wzniecania nienawiści. Opowiadają o tym, czym może stać się znowu nasza rzeczywistość, jeśli w porę nie powstrzyma się kampanii agresji i pogardy dla ludzi hołdujących tradycji i wyniesionej z domu rodzinnego religii. Wszędzie, gdzie pojawiała się retoryka wyzwolenia ciemnych mas od religijnego "opium dla ludu", pogarda przeradzała się agresję, w prześladowania i następnie w najbardziej brutalne, najbardziej masowe i najbardziej krwawe, masowe mordy. Liczba zamęczonych i zgładzonych przez komunistycznych "wyzwolicieli ludu" wielokrotnie przewyższa ilość ofiar brunatnego socjalizmu (nazizmu). Rosja, Polska, Chiny, Korea, Wietnam, Kambodża, Meksyk, zmasakrowana Wandea, wojna domowa w Hiszpanii, Kuba, Ameryka Południowa, kraje Afryki - wszędzie tam pojawienie się "dobrodziejstwa" komunistycznych wyzwolicieli mas pracujących, przyniosło najpierw prześladowania, a w konsekwencji najbardziej krwawe reżimy w dziejach ludzkości. Oba obrazy przypominają też światu, że chrześcijanin i owszem, nadstawia drugi policzek, ale nie są mu też obce zwykłe, ludzkie namiętności. Linia dzieląca dobro od zła jest czerwona i do tego bardzo cienka. Nie każdego stać na odwagę i pełne pokory przebaczenie katom, jak postąpiły potomkinie hetmańskiego rodu Chodkiewiczów, zamęczone przez bolszewików sowieckich w 1918 roku. Nie każdy z nas potrafi przełamać strach przed egzekucją i odmawiając różaniec, przebaczyć oprawcom, wzorem błogosławionego Michała Augustyna Pro - meksykańskiego zakonnika rozstrzelanego przez fedearales podczas Cristiady. Człowiek ostatecznie ma dwa i tylko dwa policzki. Nie jest to optymistyczna refleksja, bowiem trzeciego nie nadstawi. A przecież nie wszyscy jesteśmy Chrystusami.

     

Jacek "Franco" Horęzga
     (kwiecień 2013)

 

kombinacja cristiada wer1

 

Stawiam taką tezę bazując na własnym doświadczeniu - w latach 90. XX wieku prowadziłem nasze brzeskie kino "Słońce" i na własnej skórze doświadczałem niespodziewanych zmian repertuarowych.
Historyczna postać Callesa, oprócz, wspólnego dla obu filmów wątku antykatolickich rzezi, jest drugim czynnikiem wiążącym "Cristiadę" z "Gdy budzą się demony". Calles urodził się w Meksyku jako potomek sefardyjskich Żydów, wygnanych z Hiszpanii w 1492. Natomiast kontrowersyjna dyktatura gen. Franco, jakkolwiek w 1941 r. przygotowała na żądanie Himmlera listę wszystkich "swoich" 6000 Żydów, do końca wojny prowadziła politykę nie wydalania ich ze swojego terytorium. Nadto dekret państwowy z 1924 (przywracający prawa obywatelskie właśnie potomkom sefardyjskich wygnańców), umożliwił ucieczkę przez Pireneje wielu Żydom z terenów okupowanych przez nazistów, do frankistowskiej Hiszpanii.

 

Komentarze   

 
# nieco starszy 2013-04-09 15:10
" Żaden człowiek nie jest samotną wyspą; każdy stanowi ułamek kontynentu, część lądu (...) śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Dlatego nigdy nie pytaj, komu bije dzwon; bije on tobie."


Autor motta: John Donne, Medytacja XVII
Autor dzieła: Ernest Hemingway, Komu bije dzwon


Tak, ni stąd ni zowąd , przyszło mi to na myśl...
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 
 
# Waldek 2013-04-09 22:10
I tak oto dowiedzieliśmy się kto jest dziadkiem autora felietonu Jacka "Franco" Horęzgi. To przecież wnuk samego generała wcielającego w Hiszpanii samo Dobro.
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 
 
# Walery 2013-04-09 23:44
Niewiele osób ma odwagę pisać o tematach, które dziś nie koniecznie są zgodne z obowiązującą poprawnością polityczną. Dobrze, że Jacek pisze o faktach, które tak naprawdę zna bardzo wąska grupa ludzi. Dziś jest moda na lewactwo i inne wywrotowe trendy, których zadaniem jest niszczyć wielowiekową chrześcijańską tradycje.
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 
 
# Walerka 2013-04-10 09:28
A to lewacka łobuzeria, jak można tak niszczyć wielowiekową chrześcijańską tradycję. Wróć kochana inkwizycjo, na to lewactwo potrzebne są tylko stosy.
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 
 
# Inkwizytor 2013-04-10 09:37
Albo taki lewak Galileusz, nawet nasz umiłowany JPII zmuszonym był mu ustąpić niszcząc wielowiekową tradycję chrześcijańską.
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 
 
# Waldek 2013-04-10 09:47
A może wnuk Franko rzekł by coś na temat "pieszczot" stosowanych przez wojskowych w Chile i Argentynie. Oni też działali według wielowiekowej tradycji chrześcijańskie j i mieli bardzo mocne wsparcie "dygnitarzy" kościoła.
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 
 
# Autor 2013-04-10 13:40
To dziwne. Próbowałem zwrócić uwagę na to, że agresja budzi agresję, a w ostatecznym rozrachunku nie ma zwycięzców. W sumie warto wspomnieć, że wg dostępnych źródeł, prezydent Calles ŚWIADOMIE sprowokował katolików, aby mieć pretekst do brutalnego ich się pozbycia.
Nie zauważyłem też w powyższym tekście jakiejś specjalnej czołobitności przed generalissimuse m Franco i juntami Ameryki Południowej. Raczej napisałem coś takiego, że wszędzie, gdzie pojawiła się bolszewicka retoryka walki z kościołem, prędzej czy później dochodziło do rzezi i powstania krwawych reżimów.
Pamięci moich ŚP Dziaków proszę nie szargać. Jeśli Bóg da, na pewno o nich ktoś napisze. Już wkrótce.
Warto też wspomnieć, że Republika Hiszpańska dołożyła się do 17 września 1939, oddając stalinowskim sowietom większość swoich rezerw złota, jeśli już o tamtych czasach.
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 
 
# Gen Gorostieta 2013-04-10 21:47
Krótki materiał o Cristiadzie:

telewizjarepublika.pl/.../
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 
 
# Zenek 2013-04-11 22:52
Walercia poczytaj sobie trochą o inkwizycji, to może się dowiesz, że sądy inkwizycyjne były dużo łagodniejsze niż ówczesne sądy powszechne. Każdy przestępca jak tylko miał wybór, od razu wybierał sąd inkwizycyjny. Po drugie ostatnio nawet hiszpańscy lewacy przyznali, że te miliony skazanych na śmierć przez inkwizycje , to można sobie wsadzić między bajki.
Natomiast Inkwizytor niech sobie zaglądnie do Biblii a dowie się, że tam zawarta jest informacja o kulistości ziemi. Niestety w tamtych czasach, niewielu potrafiło czytać ze zrozumieniem. A szkoda bo wtedy Galileusza nie trzeba byłoby później rehabilitować.
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 
 
# Cristo Rey 2013-05-31 21:24
Na szczęście nie wszyscy jesteśmy Horęzgami!
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 
 
# Jacek Horęzga 2013-05-31 21:46
Ja też się z tego powodu niezmiernie cieszę :).
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 
 
# Cristo Rey 2013-06-01 14:05
Jak nagi w pokrzywach!
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 
 
# Jacek F Horęzga 2013-06-01 14:17
Boli ten film bolszewików, oj boli... :).
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 
 
# Jarosław J. Boryś 2013-06-01 17:54
No cóż, jednym z najgorszych zjawisk jest to, kiedy ktoś chce na siłę "naprawiać" świat kosztem kogoś innego w imię wyższych wartości, czy jakichś idei. I wszystko jedno kto wtedy przeciw komu się zwróci - komuch przeciw chrześcijaninow i, katolik przeciw protestantowi, faszysta przeciw żydowi, islamista przeciw niewiernemu, biały przeciw czarnemu, czy też Hutu przeciw Tutsi. Zawsze kończy się to eksterminacją, ludobójstwem, tragedią. Cała historia ludzkości jest tego przykładem. A wszystko w imię czegoś "ponad", z wykorzystaniem prania mózgu w większym czy mniejszym stopniu. Ten sam mechanizm czyni jednego człowieka świętym, a innego terrorystą samobójcą - obaj działają w tzw. WIERZE, że robią coś wielkiego i dobrego w imię właśnie tego "ponad" - w imię Boga, Allacha, postępu, jakiejś ideologii. Dzieje się tak, ponieważ niewielu stara się poznać i zrozumieć - większość jedynie ocenia i powodowana taką czy inną (wbitą do głowy) "wyższą racją", próbuje "naprawiać" innych, świat, etc.
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 
 
# Frantiszek 2014-08-13 17:17
Historia lubi się powtarzać: redakcja.mpolska24.pl/.../...
Odpowiedz | Odpowiedz z cytatem | Cytować
 

Dodaj komentarz

horezga na pasku