Dukaj rzuca naród Polski w kolejną krucjatę powstańczą. Rzecz dzieje się w świecie alternatywnej rzeczywistości, w której wojnę polsko-bolszewicką zakończyła klęska ledwo co odrodzonego Państwa Polskiego.
Bez Żyda ,,sie nida" - Fikcje narodowe
(z cyklu "Science-fiction wg Łotra")
Xavras Wyżryn się coraz bardziej aktualizuje, co jest dosyć upiorne, zważywszy kierunek rozwoju tej wizji.
Jacek Dukaj
"Xavras Wyżryn i inne fikcje narodowe" - taki tytuł nosi zbiór nowel Jacka Dukaja, niekwestionowanego następcy Stanisława Lema. Sam tomik nie należy co prawda do nowalijek umieszczanych zwyczajowo w przekrojowych rubrykach różnych pism pod szyldem nowości wydawniczych, ale bez wątpienia warto poświęcić kilka godzin na jego lekturę. Zwłaszcza, że autor z właściwą sobie erudycją penetruje zakamarki Duszy Polskiej, drążąc przestrzeń tożsamości uwikłanej w romantyczną tradycję literackich wieszczów, demony antysemityzmu i porozbiorowo-okupacyjne traumy Polaków. Nie czyni jednak tego z etnocentrycznej pozycji stereotypowego szlachcica na zagrodzie, ale wpisuje swoje narracje w zagmatwaną sieć odwołań do wydarzeń wydawałoby się odległych czy to w czasie, czy w przestrzeni od naszego podwórka.
W tytułowym opowiadaniu Dukaj rzuca naród Polski w kolejną krucjatę powstańczą. Rzecz dzieje się w świecie alternatywnej rzeczywistości, w której wojnę polsko-bolszewicką zakończyła klęska ledwo co odrodzonego Państwa Polskiego. W kilkadziesiąt lat później nie ma miejsca na kult Piłsudskiego. Ten jawi się w świadomości jako szaleniec, który pchnął naród na zatracenie. Trwa ogólnonarodowy zryw przeciwko bolszewickiemu okupantowi. Partyzancka Armia Wyzwolenia Polski sponiewierana i maltretowana przez sowiecką machinę wojenną, prowadzi bezwzględną rozgrywkę z najeźdźcą, realizując misternie utkaną strategię. Wydarzenia śledzimy w punktu widzenia wysłanego przez Amerykę reportera wojennego. Otrzymał on zadanie dotarcia do na poły mitycznego przywódcy rebelii ? Xavrasa, który zgodził się sprzedać sieci telewizyjnej WCN swój wizerunek w zamian za sporą sumę, mającą zasilić wojenny budżet Polaków. Sceną działań jest Europejska Strefa Wojenna, rozciągająca się na Europę Środkowo-Wschodnią i Bałkany. Ian Smith, wędrując wraz z rebeliantami w poszukiwaniu Xavrasa, relacjonuje codzienność rebelianckiej eskapady, targany sprzecznymi emocjami i wątpliwościami. Granica między bohaterstwem a terroryzmem jest tutaj bardzo niewyraźna. Cel "uświęca" bezwzględność oraz graniczącą z sadyzmem brutalność, ale nawet wszechobecna nędza, śmierć i cierpienie wydają się niedostatecznym usprawiedliwieniem dla niektórych poczynań partyzantów. Tym bardziej, że niedorzeczna pogłoska o zamiarach nuklearnego rajdu na Moskwę zaczyna w miarę rozwoju narracji przybierać coraz realniejsze kształty. Podobnie jak Xavras, który wyłania się z konspiracyjnej mgły, aby już do samego końca wędrować razem ze Smithem do celu, wyrastając przy okazji na ikonę światowej popkultury, wzorem samego Ernesto Che Guevary.
Dukaj zbudował ten świat w oparciu o medialne doniesienia z frontów walk narodowo-wyzwoleńczych. Niby mamy tutaj do czynienia z wariacją na temat "co by było, gdyby Polacy...", ale obraz nie przebierającego w środkach narodu walczącego o przetrwanie, jawi się jako coś bardzo dobrze znajomego. Z głębin świadomości przedzierają się reminiscencje krwawych zmagań w Wietnamie, Korei, Afganistanie, w rozpadającej się Jugosławi i przede wszystkim obrazy świętej wojny Czeczenów z Federacją Rosyjską. Wydaje się, że autor pisząc "Xavrasa..." w latach 90. XX wieku, próbował przełamać monopol mediów na tworzenie ocen moralnych i chciał sprowokować czytelnika do refleksji nad terroryzmem z pozycji obserwatora uczestniczącego. W której rozstrzeliwujący zakładników "terrorysta" przestaje być egzotycznym "turbanem" z dalekiego kraju i nabiera cech rodaka. Sąsiada. Członka najbliższej rodziny. A być może i samego czytelnika. Tworząc "Xavrasa..." Dukaj miał 22 lata, a wydarzenia w Biesłaniu, czy też atak na World Trade Center 11 września były wtedy jeszcze pieśnią przyszłości.
Z kolei "Sprawa Rudryka Z" przybiera formę zapisu fikcyjnego procesu dyktatora i zbrodniarza - Rudryka Zlatko z Macedonii. To traktat filozoficzno-etyczny, zakorzeniony w kartezjańskim dualizmie duszy i ciała. Czerpiący nadto pełnymi garściami z Lema i Kafki oraz z dobrze znanych fantastom problemów tożsamości klonów. Czy bowiem wierna kopia człowieka, z pedantycznie odtworzoną świadomością i pamięcią, może odpowiadać za czyny, które popełniła tożsamość przed zaszczepieniem jej w nieskalane zbrodnią ciało?
W "Przyjacielu prawdy. Dialog idei" trafiamy na sprzeczkę wykształconego małżeństwa, której osią jest kwestia umocowania Żydów na arenie dziejowej i w strukturze społecznej. Kłótnia nie przypomina w żaden sposób karczemnych awantur, jakie urządzają sobie rodziny zniszczone przez alkoholizm. Racjonalne dowody i wyliczenia poddane zostają próbie argumentacji rodem z poprawnej politycznie humanistyki. Oto dysputa twardo umocowana w "Dialogach" Platona, zbudowana z kwiecistych wywodów i przypowiastek, egzemplifikujących przedstawiane racje. W tle trwa poszukiwanie supergenu, który miał obdarzyć Żydów uzdolnieniami wykraczającymi w wielu dziedzinach ponad przeciętność. Nieco zabawnie Dukaj odnosi się tutaj do freudowskich koncepcji totemicznych o supersamcu alfa, który jako najsilniejszy osobnik zdominował pierwotną hordę na tyle, że jako jedyny mógł zaspokajać popęd seksualny z samicami. Żartobliwą zapewne była również scena z kloszardem paradującym w koszulce z podobiznami Che Guevery, Osamy Bin Ladena i Andrzeja Leppera z napisem "Oni żyją!". Nieco mniej zabawnie robi się jednak, kiedy dzisiejszy czytelnik porówna datę premiery opowiadania z datami śmierci dwóch ostatnich person.
Ostatnia z nowel jest najbardziej intrygująca. Tytuł "Gotyk" nie mówi zbyt wiele i nie odsyła przecież czytelnika do... kanonicznego dramatu Juliusza Słowackiego "Kordian". Bo Dukaj pozwolił sobie na dokończenie opowieści o nieudanym spisku na życie cara, która u Słowackiego urywała się w momencie wyprowadzenia Kordiana przed pluton egzekucyjny. W "Gotyku" nad stygnącym jeszcze trupem Kordiana zbierają się spiskowcy, aby za pomocą alchemicznych formuł wydobyć z nieboszczyka kilka odpowiedzi. Upiorne przesłuchanie kończy się jednak dość szybko, a spiskowcy uruchamiają plan awaryjny. Wykorzystując kabalistyczne formuły i wiedzę, powołują do "życia" swego rodzaju Golema, który ma dokonać tego, co nie udało się Kordianowi.
Przypomnieć chyba warto, że zgodnie z tradycją żydowską Golem był tworzony przez rabinów w celu obrony Narodu Wybranego przed niebezpieczeństwem. Wydaje się, że Dukaj nieco przewrotnie wskazuje na mądrość żydowską, bez której raczej nie ma co myśleć o wolnej Polsce.
Krótko mówiąc: bez Żyda "sie nida!".
I tym optymistycznym akcentem kończymy dzisiejsze rozważania.
Dobranoc Państwu!
Samiec Alfa zapładniał wszystkie samice w plemieniu, nie dopuszczając jednocześnie do spółkowania słabszych samców. Taki stan rzeczy doprowadził do tego, że kolejne pokolenie było w gruncie rzeczy rodzeństwem. U Freuda młode pokolenie buntuje się, zabija samca-alfa i gromadnie zjada jego resztki. I oczywiście wyzwala tłumiony przez lata popęd seksualny w kazirodczych siłą rzeczy orgiach. Freud uważał mit o Edypie i kompleks Edypa za "wspomnienie" tamtego wydarzenia.