czwartek, 21 listopada 2024
gomelanRzecz to niesłychana – „żaden z dotychczasowych burmistrzów nie potrafił rozwiązać problemu brakujących na ulicach śmietników.” Tak wypowiada się jeden z bohaterów niedawnego artykułu Jarosława Staśkiewicza w NTO






Konstatacja co najmniej banalna, skoro autor niniejszego tekstu już  4 lata temu sygnalizował istnienie tego problemu na łamach Gazety Brzeskiej, a w zeszłym miesiącu dołożył kolejne 3 grosze tu, na www.brzeg.com.pl w felietonie „Szeremetowo i śmietnikowo,” którego tytuł jest zresztą w 50% dziełem wszechobecnego Dziennikarzyny, za którego wkład niniejszym dziękuję.

 Czy konstatacja jest rzeczywiście banalna, czy nie, jest ze wszech miar prawdziwa i jak wszyscy brzeżanie oczekuję, że w końcu znajdzie się ktoś, kto tę sprawę poprowadzi do zadowalającego końca. Nie chce mi się wierzyć, by burmistrz Wojciech Huczyński nie był w stanie tego załatwić, skoro w trakcie kampanii wyborczej tak się chwalił sukcesami swej pierwszej kadencji. Czy postawienie kilkudziesięciu śmietników jest doprawdy trudniejszym zadaniem dla samorządowca od np. oddłużenia miasta?

 I tak komentatorzy na miejskim portalu jednogłośnie zgodzili się, iż śmietników jest za mało. Gdy jednak podano wiadomość, że zostanie przeprowadzone badanie świadomości ekologicznej brzeżan, niektórzy odnieśli się do tego negatywnie. Fakt – ja też wolałbym, by odpowiedzialne służby po prostu postawiły śmietniki tam, gdzie ich nie ma, a nie bawiły się w jakąś socjologię i inną biurokrację. Zresztą dość drogą – za przeprowadzenie badania opartego na kilkunastu banalnych pytaniach, które każdy średnio świadomy nie-ekolog byłby w stanie sam stworzyć, firma z Częstochowy zainkasuje 20000zł. Rozumiem, że oddłużony Brzeg na to stać.

 Mam też nadzieję, że nasz miejski skarbczyk wytrzyma zapowiadaną na kilkadziesiąt milionów inwestycję na otwartym basenie. Rzecz jasna, większość z tej kasy da Europa i nasuwa mi się taka o to refleksja - brzeska władza ma więcej szczęścia niż własnej inicjatywy, jeśli chodzi o basenowe pieniądze. I te na otwarty, i te na kryty. Już kilkadziesiąt lat temu nasi dziadkowie i rodzice byli opodatkowani, gdy władza chciała uraczyć ich krytą pływalnią, wybudowaną w miejscu dzisiejszej hali sportowej Publicznego Gimnazjum nr 1 (patrona złośliwie nie wymienię, gdyż trudno przytoczyć nazwisko człowieka, który, mając wiele niewątpliwych zasług, założył obóz odosobnienia dla przeciwników politycznych. Ciekawe, czy nauczyciele tej szkoły mówią swym uczniom również i o tym?). Oczywiście, na basen kryty społeczność brzeska czekała ponad ćwierć wieku, niektórzy z tych seniorów, którzy wyłożyli na to swoje pieniądze, nie doczekali.

 Brzeski skarb zatem zbytnio nie ucierpiał i przed inwestycją w basen kryty, jak i nie zubożeje zbytnio teraz, gdy w końcu nastąpić ma modernizacja basenu przy ul. Korfantego. A doprawdy obiekt ten ma wszelkie szanse stać się basenem na miarę europejską.

 Odnowienie go nie załatwi jednak wszystkich problemów naszego miasta, ale jest częścią pewnej wizji, którą, przy dużym nakładzie pracy, można zrealizować w ciągu kilku najbliższych lat. Chcemy przyciągnąć więcej turystów? Zbudujmy nowy hotel (błagam tylko, nie na miejscu skweru przy ul. Jagiełły!), zakończmy budowę pływalni (basen olimpijski), otwórzmy kino z prawdziwego zdarzenia, wymyślmy coś atrakcyjnego na lotnisku i może być całkiem dobrze.

 Być może trzeba było powstania stowarzyszenia „Fajny Brzeg,” by to wszystko jakoś ruszyło? Działania „pozarządowe” mogą być rzeczywiście skuteczne, a skupienie pod jednym, projektem tylu podmiotów rodzi wielkie nadzieje. Byleby władza chciała dopomóc.
  
 Skąd we mnie tyle optymizmu? Bo mimo wszystko wierzę, że coś się da zrobić, ulepszyć, poprawić. Pewnie dlatego, że jestem brzeżaninem z urodzenia, a moi Rodzice wschodniakami – kombinacja dość powszechna w naszym mieście. Nie zamierzam także wyjeżdżać, choć wielu, dziwiąc się, zadaje pytanie: „Ty, anglista, jeszcze nie w Irlandii”? Jeszcze nie i w przyszłości też raczej nie. Wolę Brzeg. Mam żonę łodziankę i Ona żyje ze mną tutaj, na prowincji. Coś jest w naszym mieście, co każe mi zostać. I pisać felietony na www.brzeg.com.pl , co jest przyjemnością samą w sobie.
  

omelan na pasku