Minęło właśnie dwa miesiące, odkąd mamy nowego burmistrza po 12 latach budowania nam pomyślności przez poprzednika. I gdyby ten wynik wyborów jak w wielu miastach polegał na nieznacznej przewadze nowego nad starym, można byłoby uznać, że stary nie był uważany za całkiem złego.
Moim okiem
Ale jego przepadek już w pierwszej turze głosowania wskazuje wyraźnie, że większość brzeżan oczekiwała zmiany jak kania dżdżu. Jednak w głowie po tych dwóch miesiącach kiełkuje co najmniej niepewność, czy to zmiana, której większość nas oczekiwała.
Przez ten czas zarejestrowałem kilka sygnałów, mogących świadczyć o tym, że owszem niby nowego mamy, a myszką on trąci. Pierwszy już podczas drugiej sesji nowej Rady Miejskiej, gdy nowy wszedł dokładnie w buty starego, nie protestując, gdy nowa przewodnicząca RM zaproponowała, by zarabiał dokładnie tyle samo co poprzednik, któremu zarzucano przecież, że zarabia tyle co prezydent Wrocławia. I nie tylko do nowego moje pretensje, ale też do nowych radnych, z których żaden w głosowaniu tej decyzji przeciwny nie był. Podobnie zresztą jak w przypadku innej decyzji podczas tej sesji na wniosek nowego podjętej, by miasto w zgromadzeniu EKOGOKU, związku komunalnego będącego większościowym udziałowcem spółki śmieciowej w Gaci, reprezentowały dwie urzędniczki z Urzędu Miasta. Tu tylko zauważę, że do kompetencji zgromadzenia należy wybór zarządu związku EKOGOK, który z kolei ma decydujący wpływ na wybór rady nadzorczej spółki z Gaci, w której do dzisiaj funkcjonuje stary wspólnie z kolejną ?znaną" urzędniczką UM. Dodam tu także, że Biuletyn Informacji Publicznej tegoż związku wciąż w stanie niezmiennym od 2011 roku. Czyli o tym, kto jest w zarządzie związku, kto jest przewodniczącym zgromadzenia, kto w komisji rewizyjnej doczytać się w sieci nie sposób. Na marginesie tej sieciowej sielanki dodam, że podobnie jest z obecnością w sieci nagrań sesji Rady Miejskiej, gdzie tak jak było za starego ostatnia sesja RM miała miejsce 25 kwietnia 2014 roku.
Trzeci podczas sesji następnej, gdy nowy apelował do nowych radnych o 100 dni spokoju. Kto pamięta, co w naszej historii oznacza 90 dni spokoju o jakie apelował nieżyjący już generał w ciemnych okularach w 1981 roku, tę moją niechęć może zrozumie, choć też jest to oczywiste wobec głoszonej przez nowego w kampanii wyborczej konieczności zmian. Zmiany ze swej istoty spokój naruszać muszą, jeśli mają być rzeczywiste a nie pozorne.
Czwarty to jednomyślność nowego i nowych radnych przy uchwalaniu budżetu miasta na 2015 rok i nadany temu medialny rozgłos, że oznacza to dobrą współpracę obu organów miejskiej władzy. Po pierwsze jednak to front jedności narodu mieliśmy za czasów wspomnianego wyżej generała w okularach, a po wtóre można uznać, że stary dobry budżet przygotował. To po co było go zmieniać?
Piątym sygnałem, budzącym moje wątpliwości, to lansowanie się nowego w lokalnych mediach poprzez nic w końcu nie znaczące bez finansowych rozstrzygnięć hasła typu: nasza przyszłość to ?Zielonka", dbajmy o zabytki, zlikwidujmy strefę płatnego parkowania. I choć od Nowego Roku dotychczasowa ?tuba burmistrza" nie zawiera oficjalnej miejskiej strony, która potrzebna chociażby do publikacji niektórych dokumentów, to zauważyć można całą stronę poświęconą działalności Brzeskiego Centrum Kultury (pieniądze zamiast z UM płyną do ?tuby" z BCK?), a w ostatnim numerze wywiad z nowym, z którego jednak nic konkretnego nie wynika. Chyba, że konkretem jest to, że na zmiany mamy poczekać. A gdy nadejdą to myszką trącić nie będą?
Andrzej Ogonek