czwartek, 21 listopada 2024

wisniewski radi2Ta pierwsza chwila, tuż przed kontrolą paszportową, kiedy za bramkami widać już tłum czekających na przylot.

 

 

 

 

GRUZJA 2014

 

Ocenianie wyglądu lotniska, pasa startowego, schodków. Próba wnioskowania, co Ciebie czeka, chociaż z grubsza wiadomo co, bo widziałeś zdjęcia i to one Cię przekonały do przylotu. Droga z lotniska do Kutaisi. Nieczynne stacje benzynowe z potrzaskanymi szybami, wyrwanymi ? lub przeciwnie ? porzuconymi dystrybutorami benzyny; na poboczu w okolicach warsztatów samochodowych liczne wraki, pogięte ramy i karoserie samochodowe, wydawałoby się krajobraz po katastrofie, obrzeża złomowiska. Ale szybko okaże się, że to nieprawda. Jeżeli istnieje coś takiego jak zbiorowy charakter społeczności kształtowany przez przekazywane w rodzinnych opowieściach i przez rodzinne biblioteki dzieje; kształtowany przez warunki atmosferyczne, rytmy słońca, deszczy, zimy i lata. Jeżeli powiadam to wszystko jakoś istnieje, to naczelną zasadą organizującą życie tych ludzi wydaje się życie, witalność. I to, co się bierze za skrawki katastrofy, w gruncie rzeczy może być śladem raczej życia, potężnego, podnoszącego się z każdego upadku, z każdej katastrofy. Ten lud, nawet ze szczątków katastrofy drogowej wyklepie jeszcze samochód, który komuś posłuży. To wszystko nie pomyślało się w drodze z lotniska do Kutaisi, to się zaledwie przeczuło. Pozory bywają mylące. Bieda, bieda. Tak się mówi na wszystko. Nieuchronne skojarzenia z tym, co się poznało, zobaczyło wcześniej. No właśnie ? czy widzi się to, co już się kiedyś widziało, czy jednak ciągle od nowa ? to jedna z wątpliwości milczącego turysty, który wie, że jest zaledwie turystą, jednym z tysięcy ludzi zbierających w ramki pejzaże, kolekcjonujących wrażenia i doznania, ale który już niczego nie odkrywa, bowiem to, co było do odkrycia, zostało odkryte dawno temu. Są ludzie, ale Ci nie dają się odkrywać tak łatwo widząc w Tobie turystę.

 

gruzja2014

 

Zatem powraca poprzez drogę do Kutaisi ? Widyń widziany kilka lat temu, bułgarskie miasto nad Dunajem u zbiegu granicy rumuńskiej, serbskiej i bułgarskiej jako pierwsze zderzenie po latach z rajską Bułgarią. W czasach kiedy Barcelona, Wenecja, Rodos były na innej planecie, Bułgaria była synonimem wszystkiego dobrego, czego można było się spodziewać, za czym można było tęsknić. Skały, ciepłe morze, owoce w obfitości, niektóre ? jak arbuzy ? prosto z pola, dojrzałe, słodkie i soczyste. I nagle Bułgaria ujrzana dwadzieścia lat później od strony interioru jakby wojna przeszła. Opustoszałe, zapuszczone blokowiska, place zabaw, na których nikt się nie bawi, bo nie ma dzieci, długa promenada nad Dunajem, podobnie pusta, pusty zamek, pusty bufet oferujący napoje chłodzące i chłopak, zdaje się żebrak w palącym upale chodzący w grubym swetrze. I kobieta przebierająca się na kolejnych skwerach nad Dunajem, podchodząca z prośbą by jej przetłumaczyć ulotkę kremu czy maści. Słupy ogłoszeniowe pełne klepsydr, wspominków po zmarłych. Żadnych ogłoszeń sprzedam, kupię, oddam, pozamiatam, zapraszamy. Tylko wspomnienia po zmarłych i puste ulice, powybijane szyby. Wieś Medowica widziana kilka dni po Widyniu, zarośnięta samosiejkami na wysokość kilku metrów, z nowymi a już pustymi, wymarłymi domami, jednym gołym dzieciakiem biegającym po ulicy pełnej potłuczonego szkła. Wiało martwicą i śmiercią. Bieda. No pewnie, że Kutaisi wygląda biednie. Zarośnięte dzikimi winem ogrody, domy nad rzeką chylące się ku niej nierównomiernie i niezgodnie, chwasty, rozsychające się futryny i okiennice, popękane ościeżnice drzwi, rysy w poprzek ścian a jednak, tam gdzieś w tym wszystkim życie, życie, życie i rzeka. Rzeka jest siłą, niesie nadzieję, oczyszcza i przywraca stan sprzed katastrofy. Taka wiara musi być udziałem żyjących ludzi. To widać po stosach śmieci nad brzegami, po latrynach budowanych czasem po prostu z dziurą nad strumieniem czy chociażby w pobliżu strumienia. Tak jakby naprawdę wierzyli, że śmieci, wszelką nieczystość wchłonie w końcu czas i przestrzeń, której tyle jest w tym małym, rozerwanym, między doliny kraju. Jakby wierzyli, że skoro rzeki wyryły tak głębokie doliny i od wieków wypływają spod lodowców, to dadzą sobie radę i z tym gównem i szczyną i sterta potłuczonego szkła. Tam gdzie jest rzeka, tam jest życie.

 

wisniewski na pasku