poniedziałek, 25 listopada 2024

Tomczuk3Egzotyczna, a w rzeczy samej: kuriozalna koalicja w powiecie, to niedonoszona ciąża liderów spod znaku PiS i PSL.

 

W zgodzie z trendami europejskiej obyczajowości dwaj dżentelmeni zapałali koalicyjną miłością i postanowili spłodzić dziecię, które już w momencie kreacji, odbywanej w aurze skrajnego cynizmu, było nienachalnie urodziwe - śliczne, ale bez przepychu, jakby powiedziała Maria Czubaszek. Koalicjanci niby o tym wiedzieli lecz łudzili się, że ciemny lud to kupi i bękarta pokocha. Kto widział miny "ojców", kiedy nowinę o poczęciu obwieszczali, zrozumie dlaczego zamiast wypasionych chrzcin wyszła poruta.

Na publiczny użytek ojcowie-założyciele tryskają zadowoleniem markując, że wszystko jest OK. Ale nie jest! Dlatego poklnę, czyli polecę "łaciną". Oto objawiła się nam "alfa i łamaga" powiatu brzeskiego. A wy szaraczki: nie pyskujcie, gdzie wasza ogłada? Autobus, trolejbus non disputandum est. Brrr...

Rozdawanie stołków powiatowych odchodziło od miesięcy i odbywało się w gabinecie starosty! Ba, nawet konferencję prasową poświęconą cudownym narodzinom zwołano w tym romantycznym miejscu, co ociera się o skandal obyczajowo-polityczny. W mojej (nie)skromnej ocenie są to przejawy brzeskiej murzyńskości. Wiem, to odzywka rasistowska, sorry, ale taki mamy klimat.

Arleta Kostrzewa (PSL) - synowa Andrzeja Kostrzewy (TRZB), który przez dwie kadencje piastował stanowisko członka zarządu powiatu i wespół ze Stefańskim podejmował decyzje w - jak to leciało? - "nieświadomości prawnej", a więc synowa własnego teścia poparła Stefańskiego i dostała stołek... członka zarządu (scheda po b. członku?). Ale to za mało! Otrzymała więc malusie co nieco dla rodzonego męża - Bartłomieja: intratny stołek wiceburmistrza przy Jerzym Wrębiaku, na którym zasiądzie niebawem, po sylwestrowym szaleństwie mianowicie. Kadrową ciekawostką jest fakt, że wiceojciec Brzegu in spe dotychczas wiceburmistrzował u boku Mirosława Stankiewicza, któremu niemodlinianie już podziękowali. Mąż nowo upieczonej członkini zarządu utracił więc robotę i musiał poszukać wyjścia awaryjnego. Bezpieczny pod względem kadrowym brzeg znalazł właśnie w Brzegu.

Smutno, że 36-tysięcznego miasta nie stać na rodowitego wiceburmistrza, wszak PiS ma rzekomo cudowne kadry. Drugim najbliższym współpracownikiem młodego ojca Brzegu ma być Tomasz Witkowski, były gminny skarbnik z Olszanki, a obecnie księgowy powiatowy, który do magistratu będzie dojeżdżać spod Wrocławia.

Wisieńką na kadrowym torcie Armina jest pani Genowefa Prorok (PSL), zaangażowana na stołek sekretarza powiatu, lecz stołka tego nie należy mylić z taborecikiem szeregowej sekretarki.

W poprzedniej kadencji wystarczyło powołać etatowego członka zarządu ze stajni SLD, za skromne 10 000 miesięcznie. I komu to przeszkadzało? - chce się zawyć do grudniowego księżyca. W nowym rozdaniu obrotowy fotel starosty mocno podrożał. Słabnący, poobijany w wyborach Stefański (597 głosów dla lidera listy!) był przymuszony do otoczenia się ludźmi spod znaku zielonej koniczyny, pośród których zaplątał się tabun nauczycieli wychowania fizycznego.

Fakty są beznamiętne: peeselowcy i wuefiści stanowią klucz kadrowy trójkadencyjnego Macieja Armina Stefańskiego. Na mój gust starostwo nie ma szans uchodzić za intelektualny gejzer. Stołki, stołeczki, krzesła, krzesełka, fotele, foteliki...

Wygranemu, który znowuż wszystkich ograł w stylu rasowego gracza, a który w kiwaniu jest naprawdę dobry (za to szacun) - dedykuję afrykańskie porzekadło.

 

Im wyżej małpa wspina się na palmę, tym bardziej widać jej goły tyłek.

 

Wybory skończone, a ja - spokojnie - wylatuję na Czarny Ląd. Żegnam się w języku suahili: Kwaheri... Kuwa na hofu, nitakuja!

 

Zobacz też: BARBARZYŃCY

 

 

tomczuk na pasku