Z Jerzym Wrębiakiem - Burmistrzem Brzegu - o realizacji obietnic przedwyborczych, zaufaniu do urzędników, herbie z aniołem oraz o innych ważnych problemach dot. miasta - rozmawia Leszek J. Tomczuk
LESZEK TOMCZUK: Chwalą pana…
JERZY WRĘBIAK: To miłe /uśmiech/, będę ciężko pracować, żeby było tak dalej. Każdy samorządowiec życzyłby sobie, aby jego polityka była akceptowana przez wyborców. Zdaję sobie sprawę, że w stu procentach nie jest to możliwe.
Nie ciekawi pana, kto chwali?
Interesuje mnie grupa ludzi, których reprezentuję, moi wyborcy, mieszkańcy miasta, bo troszczę się o ich interesy i zależy mi by to oni dostrzegali zmiany w mieście.
To konkretne osoby, choćby Przewodnicząca Rady Miejskiej Brzegu, radni, którzy nominalnie mogliby być w opozycji. Udało się wszystkich zaczarować?
To nieprawda, opozycja jest, ja to dostrzegam, jest to opozycja w sensie problemów, i to jest dobre. Dyskutujemy, a radni zadają trudne pytania podczas sesji, lecz to wynika z troski o miasto a większość troskę przejawia. Staram się odnosić do wszystkich problemów i odpowiadam na trudne pytania, bo nie mam nic do ukrycia. Zdaję sobie sprawę, że realizujemy wspólny interes. W radzie mamy jedną osobę, w ostatnim okresie szczególnie uaktywnioną - to p. Bożena Szczęsna, która wykazuje bardzo negatywny stosunek do mnie, nie wiem dlaczego, co tłumaczę emocjami, jakie towarzyszyły ostatnim zdarzeniom z udziałem radnej.
Wytrwa pan do końca kadencji w takiej atmosferze?
Mam nadzieję, bo znam oczekiwania wyborców, którzy nie chcą konfliktów, a jedynie dobrego zarządzania miastem.
Ogarnął już pan urząd, co z zaufaniem do podwładnych?
W stu procentach nie znam wszystkich pracowników i wielu rzeczy pewnie muszę się nauczyć. Zaufanie staramy się wzajemnie pozyskiwać. Nie przeszkadzają mi inne poglądy polityczne, ważne żeby urzędnicy rzetelnie wywiązywali się z obowiązków.
Czy ma pan świadomość, że na oficjalnej witrynie urzędu http://www.brzeg.pl wciąż „wiszą” teksty poprzednika naruszające dobre imię mieszkańców z panem włącznie?
Nie, nie wiem o tym i zajmę się tematem.
Kto jest liderem PiS-u w Brzegu?
Liderem jest starosta Maciej Stefański, ponieważ pełni funkcję przewodniczącego struktury powiatowej.
W ostatnich wyborach zmiażdżył pan konkurencję, wynik Macieja Stefańskiego, jak na partyjnego lidera, był mizerny. Czy to nie jest decydująca okoliczność?
Nie aspiruję do funkcji politycznych i nie mam zbytniego doświadczenia, oczywiście dwie kadencje pracowałem w samorządzie, ale zawsze kierowałem się swoim rozumem i interesem mieszkańców.
Unika pan odpowiedzi, bez wątpienia jest pan najjaśniejszą gwiazdą, z góry przepraszam za „poetyckie” porównanie…
Nie uważam się za gwiazdę /śmiech/. Wynik wyborczy bardzo mnie satysfakcjonuje, ale ja nie aspiruję do funkcji politycznych. Na razie dla mnie jest czas próby, by sprawdzić się na stanowisku burmistrza i nie zawieść tych, którzy mi zaufali.
Pozycja Macieja Stefańskiego jest nie do zakwestionowania?
Nie, bo wynika z funkcji sprawowanych w partii, a ja przecież jestem szeregowym członkiem PiS-u.
Co pan sądzi o przegranym procesie starostwa z Januszem Jakubowem?
Szczerze mówiąc: mało o tym wiem. Wiem tyle, że proces się toczył i było odwołanie, wiem też, że p. Jakubów przepraszał pana starostę…
To nie tak, doszło do ugody, a mimo tego starostwo poszło na sądową wojnę i w efekcie proces przegrało, angażując pieniądze podatnika.
Nie chcę się wypowiadać, ani kwestionować prawomocnych wyroków, każda sprawa jest inna.
Jeśli nie jest pan zorientowany - informuję: starostwo zadecydowało aby namysłowska kancelaria wystąpiła ze skargą kasacyjną do Sądu Najwyższego, oczywiście za pieniądze podatnika.
To są pytania do pana starosty.
Broniłby pan „honoru urzędu” na koszt podatnika?
Dzisiaj widzę ile jest osób nastawionych roszczeniowo wobec urzędu i zdecydowałbym się w wielu przypadkach pójść do sądu, ale musiałbym być przekonany o wielkim prawdopodobieństwie wygrania danej sprawy.
Które z obietnic wyborczych już pan zrealizował?
Pudełko Życia. Cały czas pracujemy nad koncepcją kąpieliska otwartego przy ul. Korfantego. Zajmujemy się ścieżkami rowerowymi i dzisiaj mamy spotkanie z Rowerowym Brzegiem w sprawie ścieżki: Brzeg - Oława, jestem w kontakcie z Burmistrzem Friszmanem i wszystko wydaje się iść w dobrym kierunku. Przygotowujemy cały czas tereny inwestycyjne do włączenia do wałbrzyskiej strefy ekonomicznej, remontujemy ul. Reja, Toruńską, Oś. Tivoli. Uzyskaliśmy 50% dofinansowania na remont sali z zapleczem szatniowo-sanitarnym w ZS nr 1 przy ul. Poprzecznej, hali sportowej przy ul. Oławskiej. Rozbudowujemy żłobek, wykonaliśmy siłownię w „Ptasim Parku”, centralne ogrzewanie w PSP nr 1 oraz w przedszkolu przy ul. Jana Pawła II. Wspólnie z powiatem remontujemy chodnik przy ul. Piastowskiej, a ostatnio uzyskaliśmy dofinansowanie (prawie 850 tys. zł) na remont fosy w Parku Centralnym. Realizujemy oczywiście wiele innych spraw…
Chwalimy pana za remont chodnika przy Piastowskiej, ale o rowerzystach zapomnieliście…
Nie w każdych miejscach można budować ścieżki. W przypadku chodnika przy Piastowskiej było zbyt mało czasu i tam akurat ścieżek budować nie należy. Przystąpiliśmy do zadania wspólnie z powiatem. Chciałbym żeby powstawały ścieżki inteligentne i wynikały z ogólnie przemyślanej koncepcji.
Jest nadzieja na remont drugiego chodnika?
Chcielibyśmy nawet w tym roku rozpocząć, ponieważ po przetargu zostały pieniądze.
Parkomaty?
Umowa z operatorem kończy się w lutym i zechcę dotrzymać obietnicy wyborczej i umowy nie zamierzam przedłużać.
Co z herbem, który zaczyna nas rozsławiać - nie przesadzę - w świecie. Co się dzieje?
Wygląda na to, że UEFA wycofuje się z twierdzeń, że brzeski herb może być kojarzony z symboliką faszystowską, podobno wcale nie chodziło o herb naszego miasta.
Byliśmy na języka mediów, co to było: reklama, promocja Brzegu?
Wolałbym jednak żeby miasta nie kojarzono z zamieszaniem medialnym.
Za zmianę herbu odpowiada poprzednia ekipa, a autor urzęduje piętro niżej, podoba się panu wybrana symbolika?
Życzyłbym sobie, żeby herb miasta był taki, jak na samym początku - przypominał trzy kotwice. Mało kto wie, że w Sali Stropowej istnieje odwzorowanie brzeskich kotwic z aniołem, który już od dłuższego czasu w naszej symbolice nie występuje. Gdyby zaszła okoliczność powrotu do kotwic, warto rozważyć ten wariant. Bylibyśmy po Toruniu drugim miastem w Polsce, które ma w herbie anioła.
Jest pan liderem Subregionu Brzeskiego. To twór dziwny, bez dwóch gmin: Lewina Brzeskiego i Grodkowa, które dołączyły do Opola i Nysy. Jaka jest szansa powrotu „secesjonistów” do subregionu i czy zamierza pan działać w tym kierunku?
Miałem ograniczony wpływ na decyzje poszczególnych samorządów. Nie zamierzam nikogo zachęcać do powrotu. Nasz subregion jest stosunkowo mały i może to jest lepiej, bo łatwiej będzie się w grupie dogadać.
Pański zastępca, pracujący wcześniej na stanowisku wiceburmistrza Niemodlina, wzmacniał - co naturalne - Aglomerację Opolską, a jako mieszkaniec gminy Lewin Brzeski pewnie nadal jest zainteresowany jego siłą. Teraz pracuje w Brzegu na ważnym stanowisku. Nie ma tutaj kolizji interesów?
Zdecydowanie nie.
Czy to nie dziwne, że sąsiednia gmina mająca w nazwie przymiotnik wywodzący się z naszej nazwy, optuje za Opolem, a jej prominentni samorządowcy zajmują synekury w brzeskich radach nadzorczych? Konkretne pytanie: czy p. Anna Jolanta Kotara, zasiadająca w radzie nadzorczej Wodociągów, jest żoną burmistrza Lewina Brzeskiego?
Tak, to małżonka p. Artura Kotary. Spełnia wymagania formalne by zasiadać w radach. Po odejściu p. Prezesa Starczyka zmieniłem jedynie zarząd z 3 do 2 osób - obniżając pensję nowemu prezesowi, rada pozostała ta sama, jaka była w poprzedniej kadencji.
Zaryzykuję twierdzenie: Lewin Brzeski trzęsie Brzegiem i powiatem. Żona pańskiego zastępcy pełni w zarządzie powiatu wysoką funkcję. Można mówić o sieci powiązań, o klanach rodzinnych umocowanych w brzeskim samorządzie. Przekona mnie pan, że jest inaczej?
Każde zdarzenie można różnie przedstawiać i interpretować, zwłaszcza sprawy kadrowe. Jeśli chodzi o żonę mojego zastępcy, to Pani Kostrzewa uzyskała mandat od mieszkańców Lewina Brzeskiego, a wejście do zarządu to decyzja Rady Powiatu.
Nie obawia się pan, że wyborcy was za to rozliczą?
Ja dbam o interesy miasta i nie mam wpływu na decyzje, które leżą w kompetencji innego samorządu.
Doszło do spotkania z Józefem Głowackim, który oskarżał pana o „zdradę" PiS-u?
Tak spotkałem się z brzeżaninem o takich personaliach, i ten pan stwierdził, że absolutnie nie miał nic wspólnego z całym zamieszaniem. Temat powinna wyjaśnić gazeta, która „incydent” nagłośniła.
Dziękuję za rozmowę.
Leszek J. Tomczuk