Zofia Mogilnicka w rozmowie z inż. Ryszardem Wylonem - b. dyrektorem Zespołu Szkół Zawodowych nr 1 w Brzegu
Rozpoczynając przemiłą rozmowę z byłym dyrektorem Zespołu Szkół Zawodowych nr 1 w Brzegu inż. Ryszardem Wylonem, co do jednego byliśmy zgodni - być pedagogiem to zaszczyt, być dobrym pedagogiem, to powołanie.
Ryszard WyIon żartobliwie mówi o sobie, że jest chłopcem z Sosnowca. Jako dziecko biegał po tych samych podwórkach, co światowej sławy tenor Jan Kiepura (1902-1966), tyle tylko, że było to dwadzieścia parę lat później. W Sosnowcu ukończył szkołę powszechną. Od 1945 r. dzięki związkom ze Śląskimi Technicznymi Zakładami Naukowymi w Katowicach miał kontakt z Opolszczyzną, jako uczeń na wydziale elektrycznym. Brał udział w akcji repolonizacji w Otmuchowie i Głubczycach. W Katowicach uzyskał również kwalifikacje pedagogiczne. Następnie został studentem Politechniki Wrocławskiej na kierunku elektrycznym.
Nastały czasy zagospodarowywania, odbudowy i rozbudowy piastowskiego Brzegu i powiatu brzeskiego. Po 1945 r. potrzebni byli wykwalifikowani pracownicy dla przemysłu metalowo-elektrycznego, zarówno kadra techniczna na poziomie zasadniczym i średnim, jak wykwalifikowani robotnicy. W celu szkolenia młodzieży w tych kierunkach w 1950 r. powołano do życia Zasadniczą Szkołę Metalowo-Elektryczną (obecnie Zespól Szkół Budowlanych). W 1963 r. utworzono przy tej szkole Technikum Mechaniczne, a następnie oddzielono tę placówkę i powołano drugą szkołę ? obecny Zespół Szkół Zawodowych nr 1, w którym poszerzano kierunki kształcenia. W 1959 r. powstał Wydział dla Pracujących przy Technikum Mechanicznym, Filia Technikum dla Pracujących w Opolu, gdzie inż. Ryszard Wylon był kierownikiem. Kształcenie odbywało się w systemie wieczorowym i zaocznym, na kierunkach mechanicznym i elektrycznym.
Powstałe Technikum Mechaniczne borykało się z wieloma trudnościami, w tym lokalowymi. Po odłączeniu od Zasadniczej Szkoły Zawodowej w celu utworzenia samodzielnej jednostki przy ul Słowiańskiej. Wyłonił się problem przebudowy zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz, gmachu szkolnego. Zakres prac był ogromny, powstało także boisko szkolne. Co by nie mówić o tamtych latach, to o fundusze na rozbudowę szkół było znacznie łatwiej.
Dla uczczenia tysiąclecia państwa polskiego powstawały tzw. tysiąclatki. Rozumiano potrzebę kształcenia, może w myśl dewizy ?Takie będą Rzeczypospolite, jakie jej młodzieży chowanie". Zdobywanie pieniędzy, nadzór, odpowiedzialność za wszystko spoczywała na dyrektorze Wylonie. Myślę, że dzisiaj, przechodząc koło szkoły, a mieszka w pobliżu, może spoglądać z dumą na swoje dzieło. Dyrektor Wylon ciepło wspomina dyrektora Miejskiego Zespołu Ekonomiczno-Administracyjnego Szkół, zmarłego już mgr Jana Roga, który był życzliwy i pomocny w dziele rozbudowy szkoły.
W 1971 r. szkoła znów się rozrasta o klasy o specjalności elektrycznej i mechanicznej, odłączone od ZSZ przy ul. Kamiennej, warsztaty szkolne. W 1975 r. dołączono Zasadniczą Szkołę Mechanizacji Rolnictwa oraz powołano Szkołę Przysposobienia do Zawodu na podbudowie szóstej klasy szkoły podstawowej. Tu z reguły trafiała młodzież ze środowisk patologicznych i tu wyłaniały się największe do pokonania problemy.
W 1978 r. w XV rocznicę powołania Technikum Mechanicznego nadano szkole imię Marii Skłodowskiej - Curie. Szkoła otrzymała sztandar ufundowany przez Komitet Rodzicielski. Organizacja uroczystości tej rangi to osobista zasługa dyrektora, wymagająca dobrej współpracy z gronem pedagogicznym i rodzicami. Sam dyrektor mówi o sobie, że był łagodny, ale wymagający. A były to lata, gdy w szkole naukę pobierało ponad 900 uczniów, grono zaś stanowił zespół 60-70 osób. Niewątpliwie praca na rzecz drugiego człowieka, a zwłaszcza młodzieży, daje satysfakcję. Wedle słów dyrektora, im starsza młodzież, tym łatwiej z nią pracować Najtrudniejsze jest nauczanie początkowe, gdy trzeba rzeźbić z surowej gliny postawę jeszcze niewyrobioną. Im większa świadomość młodego człowieka, że uczy się sam dla siebie, tym łatwiej. Czy szkoła jest w stanie sprostać procesowi wychowawczemu bez udziału domu i środowiska? Dyrektor Wylon zdecydowanie odpowiada, że nie - rodzice muszą ściśle współpracować ze szkołą, inaczej trudno o sukces wychowawczy.
Z własnych przemyśleń daje młodym kilka wskazówek: ?Niech z daru życia dostatecznie mądrze korzystają. W porę winni rozumieć urodę życia i bilansować, co zrobili i co zostało zaprzepaszczone. Nade wszystko powinni przyczyniać się do likwidacji chamstwa, dwulicowości, fanatyzmu i innych złych przywar ludzkich. Niestety, często, kiedy człowiek mądrzeje, musi umierać".
Dyrektor Wylon, pedagog z 32-letnim doświadczeniem, wspomina z rozrzewnieniem swoich doskonałych nauczycieli rekrutujących się z Politechniki Lwowskiej, z którą stykał się, będąc uczniem śląskich Technicznych Zakładów Naukowych. Czy pedagog z biegiem lat wpada w rutynę? Według dyr. Wylona, nauczyciel, podobnie jak lekarz, musi być cały czas na bieżąco z obowiązującymi kanonami wiedzy pedagogicznej, doskonalić siebie, swój warsztat zawodowy. Jeśli tego zabraknie, popadnie w rutynę.
W ciągu długiej kariery pedagogicznej dyr. Wylon przewodniczył Państwowej Komisji Egzaminacyjnej, nadał kilkaset dyplomów kwalifikacyjnych na tytuł czeladnika, robotnika wykwalifikowanego, mistrza i mistrza dyplomowanego dla pracowników rzemiosła i przemysłu, po ukończeniu kilkumiesięcznych kursów organizowanych w szkole przez Rejonowy Uniwersytet Robotniczy. Za rzetelną i ofiarną pracę dyr. Ryszard Wylon odznaczony został Srebrnym i Złotym Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Medalem Komisji Edukacji Narodowej, dwukrotnie ?Zasłużonemu Opolszczyźnie", nagrodą I stopnia Ministra Oświaty, Złotą Odznaką Związku Nauczycielstwa Polskiego oraz szeregiem nagród resortowych. Ryszard Wylon spytany, jak się relaksuje, odpowiada, że dużo czyta, szczególnie pamiętniki, literaturę biograficzną, historię II wojny światowej. Lubi turystykę górską, cechuje go szeroko pojęta ciekawość świata i zjawisk w nim zachodzących. Żona Jadwiga była także nauczycielką, była zastępcą dyrektora szkoty, następnie wizytatorem i podinspektorem Wydziału Oświaty. Córka Alicja pracuje jako pedagog w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Opolu. Wnuk jest studentem Uniwersytetu Wrocławskiego o kierunku stosunki międzynarodowe, integracja europejska. Zamiłowanie do turystyki górskiej wyniósł z domu, uprawia wspinaczkę górską.
Dyrektor połowę swego życia związany był z dwiema brzeskimi szkołami, z ZSB 15 lat, z ZSZ ?16 lat. To, czym żyło się przez całe zawodowe życie, pozostaje w kręgu zainteresowań człowieka na zawsze.