piątek, 19 kwietnia 2024

b-szczesnaRozmawiamy z Bożeną Szczęsną - wiceprzewodniczącą Rady Miejskiej Brzegu - o miłości do kwiatów i koni, posadzeniu wielu drzew oraz o zamiarze wypełniania czasu wolnego pracą na rzecz brzeżan i marzeniu o życiu w pięknym mieście.


LESZEK TOMCZUK: Spotykamy się w brzeskim ratuszu podczas regularnego dyżuru.

BOŻENA SZCZĘSNA:Tak, to mój pierwszy dyżur w roli radnej, a pan jest pierwszym petentem, oczywiście pod warunkiem, że przychodzi tutaj z wnioskami pod adresem Rady Miejskiej. Wiem jednak, że przyszedł pan po coś innego i od razu zaznaczam, że to jest mój pierwszy wywiad.

Jest pani osobą bardzo aktywną zawodowo i skąd naraz pomysł zajęcia do reszty wolnego czasu?

Pomysł nie zrodził się teraz i przypomnę, że to było moje kolejne podejście do samorządu. Przed ośmioma laty bez powodzenia ubiegałam się o mandat radnej, a z kolei cztery lata temu zawalczyłam o urząd burmistrza, zdaje się jako pierwsza i jak dotąd jedyna kobieta. Wtedy nie sądziłam, że rywalizację wygram, chciałam jedynie spróbować swoich szans. Startowałam w ramach Brzeskiego Forum Samorządowego kierowanym wówczas przez śp. Romana Bardegę. Może nie powinnam o tym teraz mówić, ale całą kampanię poprowadziłam samo, bo współpraca w ramach BFS nie układała się za dobrze. I z perspektywy powiem, że jestem dumna z tamtego wyniku: na dziewięciu startujących uplasowałam się na piątym miejscu.

Czyli do trzech razy sztuka?

Powiedziałam sobie, że jeżeli teraz nie zdobędę mandatu - odpuszczam i rozdział z samorządem ostatecznie zamykam, ale udało się, zagłosowało na mnie 137 wyborców i to jest całkiem przyzwoity wynik. Od razu chcę zaznaczyć, że do Rady nie startowałam po dodatkowe dochody ponieważ prowadzę swój biznes i mam z czego żyć. Chciałam sprawdzić się w roli społecznej.

Mało pani kłopotów?

/śmiech/ Nie sądzę, że będą wyłącznie kłopoty, to nie o to chodzi, liczę też na przyjemności, choćby z faktu dobrej pracy Rady i zespołowego rozwiązywania problemów miasta. Kocham swoją pracę, to moja pasja i jak dotąd nie czuję się wypalona zawodowo, ale zawsze czegoś jeszcze mi brakowało, stąd ten samorząd. Mam swoje lata, właśnie będę obchodzić okrągły jubileusz, urodziłam i wychowałam dwóch synów, którzy już idą własnymi drogami. Co prawda nie wybudowałam domu, ale posadziłam wiele drzew, choć przecież wystarczy tylko jedno, no i co miałam dalej robić? Przecież wolnego czasu nie poświęcę Zuzi - domowej kotce! Zabrzmi to banalnie: ja kocham Brzeg i chcę o moje miasto zadbać.

Żyje pani pomiędzy kwiatami. Który z nich ceni najbardziej?

Powinnam powiedzieć, że irys, bo od niego wzięła się nazwa mojej firmy. To rzeczywiście piękna roślina, ale nazwa pochodzi od... konia Irysa, którego dosiadłam podczas nauki jazdy konnej. I tak już zostało. Dzisiaj wysnuwam wniosek, że piękne zwierzę może też być kwiatem.

Jak wielka jest pani firma?

W przeszłości prowadziłam cztery punkty handlowe a obecnie mam dwie kwiaciarnie i zatrudniam cztery osoby.

Prowadzi pani działalność na miejskim mieniu i zachodzi kolizja interesów. Jak z tego pani wybrnie, czyli mamy kłopot?

Muszę się z tym zmierzyć i do trzech miesięcy problem rozwiązać. Kłopot rzeczywiście jest i dlatego zamierzam dokonać cesji na rzecz syna. Myślę, że w przepisach szczegółowych jest jakaś niedoskonałość, która praktycznie wyklucza z lokalnego samorządu ludzi prężnych i z inicjatywą. Pragnę zaznaczyć, że na terenach gminy działam grubo ponad ćwierć wieku i nagle teraz pojawił się konflikt interesów.

Ale zdobyła pani wymarzony mandat, który, jak to słyszymy, przyjmuje z entuzjazmem. Radość pewnie jest podwójna bowiem została pani wiceprzewodniczącą Rady Miejskiej?

To było całkowite zaskoczenie, w ogóle na taki zaszczyt nie liczyłam. Myślę jednak, że nowemu zadaniu podołam bo przecież moim obowiązkiem będzie wspieranie doświadczonego przewodniczącego. Liczę się z tym, że będzie ?ciśnienie" zewnętrze i wyborcy szybko zaczną oceniać moje poczynania.

Na moment wróćmy jeszcze do kampanii wyborczej. Z jakiego ugrupowania pani startowała?

Ze Stowarzyszenia Samorządowego Porozumienie Prawicy, którym kieruje p. Eugeniusz Zwierzchowski. Oprócz mnie mandat przypadł p. Grzegorzowi Nyczajowi. Nasze Stowarzyszenie działa również, nie licząc Grodkowa, na terenie całego powiatu brzeskiego. Mamy swoją reprezentację w Radzie Powiatu, jak również w Gminie Lewin Brzeski i w Skarbimierzu.

b.szczesna

SSPP mające dwie szable, nie licząc burmistrza, jest języczkiem u wagi obecnej Rady?

Mimo wszystko jest w tym jakaś logika. Po pierwsze - osiągnęłam niezły wynik, po drugie - Stowarzyszenie posiada dwa mandaty i potrafiliśmy się porozumieć z ugrupowaniami od nas większymi, choćby z PiS-em do którego jest nam najbliżej ideowo.

Trochę to dziwne, ponieważ jest wam równie blisko do SLD...

/śmiech/ No, tak... Nie zamierzam wyjść na osobę naiwną, ale w brzeskim środowisku podziały partyjne odgrywają znaczenie drugorzędne. Liczą się przecież ludzie i ich cechy osobiste.

Z konkurentki burmistrza przeistoczyła się pani w sojuszniczkę?

/śmiech/ Tak, ale przypominam, że cztery lata temu prosiłam swoich wyborców o głosowanie w dogrywce właśnie na p. Wojciecha Huczyńskiego. Było nie było - zdobyłam wtedy ponad 700 głosów...

Na czym zamierza pani skoncentrować swoją energię w Radzie?

Interesuję się polityką, także tą wielką i jakimś sensie jestem nawet uzależniona od kanałów info. Obecnie edukuję się w przepisach samorządowych i zamierzam być na czasie ze wszystkimi sprawami, które regulują tę działalność. Zamierzam aktywnie działać w komisji zdrowia i chcę skoncentrować się na najuboższych brzeżanach oraz kobietach samotnie wychowujących dzieci.

Jak pani ocenia położenie brzeskiej Platformy Obywatelskiej, która zdobywając 6 mandatów grzeje fotele opozycji?

Osobiście do PO nic nie mam, absolutnie, ale konflikt w mieście narastał od dawna. Niektórzy kandydaci tego ugrupowania nieco przeszarżowali i dlatego pewnie polegli. Dołączył do nich pewien ?solista", zresztą kandydat na burmistrza, i to przesądziło o klęsce PO. Uważam, że wyborcy mają dość agresji w polityce, zwłaszcza w lokalnej. Ludziom wystarczy to co widzą na szczytach władzy. Wieczne krytykanctwo niczemu nie służy i do niczego nie prowadzi, to zwykłe wymądrzanie się, by nie powiedzieć wkładanie kija w szprychy. Wierzę w rozsądek opozycji i liczę na konstruktywną współpracę.

Może pani zadeklarować, że obecna Rada, w miejsce swarliwej, będzie ciałem zgodliwym i sensownie działającym?

Zdecydowanie tak, tym bardziej, że w Radzie mamy aż sześć kobiet, jak dotychczas najwięcej, które złagodzą obyczaje i pojawiające się napięcia. Uważam, że nastąpiła zmiana wizerunkowo-jakościowa i powiało optymizmem.

W imieniu czytelników mogę tylko podziękować za takie deklaracje, bo z pozycji przeciętnego wyborcy przecież chodzi o spokój i konstruktywną pracę burmistrza i samorządu.
Co najbardziej niepokoi, kiedy pani codziennie ogląda ukochane miasto?

Nie będę pewnie oryginalna, jeśli powiem, że upadek brzeskich pałacyków, niegdyś ze bezcen sprzedanych, których teraz nikt nie kupuje. Coś z nimi trzeba zrobić. Ciężko w to uwierzyć, że tematy własnościowe można poodkręcać, ale o tej substancji nie można zapomnieć. Chciałabym mieszkać w pięknym i schludnym mieście.

Takie miasta w Polsce już są, ale czy cztery lata wystarczą do radykalnej zmiany wizerunku zapuszczonego Brzegu?

Wiem, że gdzieś może jest lepiej, ale nie oznacza, że nie powinniśmy obraz miasta poprawiać już teraz. Czeka nas huk roboty bo gdzie nie spojrzeć widzimy wielkie zaniedbania, zwłaszcza po stopnieniu śniegu.

Pan burmistrz wyraźnie nakreślił swoje priorytety. W gazetce rozpowszechnionej w dogrywce wyborczej obiecał mieszkańcom trzy wielkie projekty: amfiteatr, przystań i aquapark. Zaproponowane zadania pożrą cały budżet i wydrążą jeszcze kosmiczną dziurę w worku z pieniędzmi. Co pani na to?

Są to szczytne i wspaniałe pomysły, ale - nie ukrywam - niezwykle odważne. Nie wiem, jak będą realizowane, w każdym razie na forum Rady tematy te już poruszaliśmy i zgodziliśmy się że są bardzo, bardzo odważne. Pomysłodawcy wypada życzyć powodzenia, zwłaszcza w szukaniu pieniędzy.

Czy miasto jest wydolne finansowo?

Nie sądzę abyśmy byli bankrutem, z dokumentów wynika, że finanse Brzegu są pilnowane i pozostają w dobrych rękach, zapaść nam nie grozi.

Dziękuję za rozmowę.

 

wywiady na pasku