Rozmawiamy z Mariuszem Grochowskim - dyrektorem Brzeskiego Centrum Medycznego i przewodniczącym Rady Miasta Brzegu - o łączeniu różnych ról, o poprawie warunków leczenia, o marnowaniu talentów menadżerskich, o destrukcji w Radzie Miasta i niechęci do głębokich podziałów politycznych.
Leszek Tomczuk: Jestem rozdarty i nie wiem, jak pana tytułować. Pełni pan w Brzegu dwie ważne funkcje: dyrektora BCM i przewodniczącego RM. Czy obie role aby nie kolidują ze sobą i czy ma pan czas na życie prywatne?
Mariusz Grochowski: Przeciwnie, funkcje te uzupełniają się i mają wpływ na lepsze zarządzanie BCM. Podczas dyżurów z ramienia Rady zgłaszają się do mnie ludzie z różnymi problemami dotyczącymi lecznictwa, co przekłada się na szybkie reagowanie w ważnych spraw dotyczących funkcjonowania szpitala. Jak dotąd jakoś łączę obie role i znajduję też czas na życie osobiste.
W jakiej kondycji jest obecnie szpital, czy po zmianie kierownictwa można mówić o postępie, czy może panuje stagnacja i regres?
Sytuacja lecznictwa w Brzegu w niczym nie jest lepsza od ogólnej tendencji obserwowanej w kraju. Nie jest łatwo. Chcę podkreślić, że od trzech lat kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia pozostają na takim samym poziomie. Nie uwzględnia się skutków inflacji, podwyżki cen energii, usług komunalnych i rosnących kosztów leczenia. To stawia nas przed niełatwymi wyborami. Mimo to sadzę, że kondycja BCM nie uległa pogorszeniu, a w niektórych aspektach poprawiła się.
Proszę wymienić swoje ?okręty flagowe", co uważa pan za wasz największy sukces?
Zorganizowaliśmy nową izbę przyjęć, funkcjonuje stacja dializ zaspokajająca potrzeby wszystkich dializowanych, których nie musimy już dowozić do Nysy lub Opola. Mamy nowy blok porodowy i oddział rehabilitacji neurologicznej. Doczekaliśmy się porządnej windy. Wreszcie zrealizowano remont pediatrii. Zakupiono sprzęt do ZOL, do endoskopii i ginekologii. Już funkcjonuje tomograf komputerowy. Trwa też kolejny etap budowy Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Przed nami ogromna inwestycja związana z dociepleniem wszystkich obiektów, wymiana okien i instalacji grzewczych. Zakładamy też solary. Ta inwestycja znacząco wpłynie na obniżenie kosztów eksploatacyjnych. Co nie jest bez znaczenia: radykalnie poprawi się estetyka szpitala.
A minusy?
Wciąż niezadowalający jest dostęp do lekarzy specjalistów, co wynika z ich braku, ale w tym zakresie nie różnimy się znacząco od średniej krajowej. To problem dość powszechny.
Jak układała się współpraca z odwołanym niedawno dyrektorem OOW NFZ dr Kazimierzem Łukawieckim?
Bardzo dobrze! I jestem zdumiony, że tak znakomitego menadżera odwołano. Mnie nie interesuje usytuowanie polityczne p. dyrektora! Jest to człowiek wyjątkowo kontaktowy. Miałem numer jego telefonu i zawsze mogłem interweniować w pilnej sprawie i liczyć na zrozumienie i natychmiastową pomoc. Nasza współpraca była wręcz modelowa. Szkoda, że tracimy takiego fachowca! Podobno jest już jego następca, ale nie zgłasza się do pracy. To dosyć dziwna sytuacja.
Przejdźmy teraz do innych pańskich obowiązków. Która z funkcji, dyrektora czy przewodniczącego, jest dla pana ważniejsza?
Nie rozgraniczałbym tego albowiem obie są równie ważne i odpowiedzialne. Po wypełnieniu obowiązków podstawowych w BCM mam w sobie dostateczny entuzjazm do pracy w Radzie Miasta, która daje mi sporo satysfakcji. I przyznaję, że z radością oddaję się tym obowiązkom.
Trochę jestem zdumiony wszak powszechnie wiadomo, że w Radzie non stop iskrzy, zwłaszcza w relacji: burmistrz - Rada. Czy z tego wypływa ta satysfakcja?
To problem grupki radnych, którzy prowadzą destrukcyjną działalność wobec burmistrza Wojciecha Huczyńskiego. Aktywizują się zwłaszcza w sytuacjach, kiedy burmistrz osobiście zjawia się na posiedzeniach Rady. Zupełnie inny klimat panuje, kiedy w posiedzeniu uczestniczy przedstawiciel burmistrza. Wówczas ci sami radni nie przejawiają większej aktywności. To dosyć specyficzna sytuacja, która wypływa pewnie z osobistych animozji. Nie mogę tego zrozumieć.
Na czym polega ta destrukcja, czy są to sprawy merytoryczne, czy też zwykłe impertynencje?
I to i to. Bywa tak, że radni zwyczajnie przeszkadzają w przebiegu posiedzeń i wręcz demonstrują antypatię do osoby burmistrza. To rzeczywiście psuje ogólny obraz Rady.
Sądzę, że przewodniczący RM ma wpływ na radnych i powinien w takich sytuacjach reagować...
Bywa, że zmuszony jestem wyłączać mikrofon, zwłaszcza w przypadku zwykłego przeszkadzania, czy pojedynczych reakcji, które nie mieszczą się w kanonie kulturalnych zachowań.
Czy to prawda, że niektórzy radni wystąpili do rzecznika dyscypliny finansów publicznych z nieumotywowanym donosem na burmistrza i ponaglani o doprecyzowanie zarzutów przekazali sprawę... p. Wojciechowi Huczyńskiemu, ażeby to on wykazał swoje uchybienia?
Tak, to prawda, rzecz kuriozalna, której nie sposób komentować...
Podczas poprzedniej kampanii wyborczej był pan kontrkandydatem p. Wojciecha Huczyńskiego i potem zaczął przewodniczyć Radzie Miasta. Może to jest główne zarzewie konfliktu Rady z burmistrzem?
Osobiście jestem za porozumieniem oraz szeroką współpracą i oddzielam walkę wyborczą z okresu kampanii od pracy merytorycznej w trakcie kadencji. Przypominam, że na początku byłem zwykłym radnym a przewodniczącym Rady zostałem po zawirowaniach, które wiązały się ze stylem pracy mojego poprzednika. Pragnę dodać, że w momencie przejmowania przeze mnie obowiązków ustępujący przewodniczący oświadczył, że nie mogę liczyć na jego współpracę, którą on z góry wyklucza. To postawa niezrozumiała i niczemu niesłużąca. Polityki nie można rozbić w bezustannym spięciu i piętrzeniu konfliktu.
Jak na członka PiS-u jest pan oryginalny! Na centralnych szczeblach władzy partyjnej konflikt goni konflikt. Jak pan ocenia ostatnie wypowiedzi prominentnych członków partii zaostrzających kurs polityczny, mam na myśli ?ruskie trumny" i inne oskarżenia formułowane pod adresem najwyższych przedstawicieli rządu?
Powiem krótko: nie podoba mi się to. Takie podziały w ogóle nie sprawdzają się na poziomie gminy i miasta. Tutaj można i trzeba (!) prowadzić sensowną i racjonalną politykę bez głębokich podziałów. Z mojej strony jest zawsze wola merytorycznego porozumienia. Gmina i miasto to jest nasz wspólny interes.
Jakie plany polityczne na przyszłość, czy zamierza pan podjąć ?walkę" o urząd burmistrza?
Z pewnością będę liderem którejś z list wyborczych, ale mówienie o obsadzaniu, czy też typowaniu osób na konkretne stanowiska, jest jeszcze przedwczesne. Toczą się różne rozmowy i sądzę, że sprawy dojrzeją dopiero po wakacjach we wrześniu. Póki co PiS jeszcze nie wystawia swojego kandydata na urząd burmistrza.
Jak wyglądają pańskie plany urlopowe?
Już jestem po wypoczynku. W tym roku przebywałem wraz z rodziną na południu Francji. Ceny tam takie same jak w Polsce! Jedyną różnicą jest to, że na miejsce trzeba dojechać, co jest trochę męczące bo trwa aż 22 godziny.
Dziękuję za rozmowę.