Pierwszy był Pfizer, potem Moderna, a trzecia z kolei AstraZeneca. Niestety, ze swoją szczepionką na pudło nie załapali się Rosjanie, ale konkurencję przebili procentami. Ogłosili właśnie, że ich preparat ma skuteczność ponad 95 proc.! Nie to jest jednak największą sensacją, sukces uczonych posługujących się językiem Tołstoja zasadza się w nazwie medykamentu. To... "Sputnik V", a więc będzie odlotowo. Rosjanie zawsze mieli fantazję i skłonność do językowej lekkości. Po wojnie, na podzespołach czołgów z demobilu, zbudowali traktor do ciężkich robót rolnych i nazwali go uroczo - "Staliniec". Z kolei w moim domu przez dekady powierzchnie płaskie odkurzała "Rakieta". Ustrojstwo nie do zamordowania, ssało niczym fiskus pod dyrekcją młodocianego wiceministra finansów, któremu ostatnio rzucił się blond-wąs.
- Po co w ogóle o tym wszystkim piszę? Zastanawiam się właśnie, jaką nazwę swojemu preparatowi nada wielki wynalazca Mateusz Miękiszon. Skuteczność jego specyfiku będzie przecież najskuteczniejsza i poszybuje gdzieś w okolice 150 proc.