Coś dla zdrowotności i ewentualnie na kaca...
Wreszcie do syta - mniam, mniam - opiłem się sokiem wyciskanym ze świeżych (z reguły przechowywanych w chłodzie) granatów. Miało to miejsce w Palestynie i Izraelu. Najtaniej było w palestyńskiej części Betlejem: 8 szekli za widniejący na zdjęciu 0,5 l kubek (1 ILS = 1 PLN, z zastrzeżeniem, że nowy szekiel izraelski ma nieporównywalnie niższą od polskiej złotówki siłę nabywczą). Najdrożej było nad rozczarowującym i zdecydowanie przereklamowanym Morzem Martwym: 20 ILS za połowę zawartości kubka! Całkiem drogo i niesmacznie (18 ILS za 0,5 l) w urokliwej Jaffie. Tam podawano ciepły sok z resztkami niejadalnych pestek o zapachu… pomarańczy. Nie chciało komuś domyć wyciskarki?
Sok z dojrzałych granatów znakomicie gasi pragnienie, zaspokaja głód i jest nieziemsko mniamniamniasty. Izraelskie granaty o wiele bardziej smakują od tych kupowanych w kraju. Palestyna mógłby konkurować z Azerbejdżanem, gdzie podają sok równie smaczny, i jeszcze w dostępniejszej cenie.