Ambitny turysta z Polski penetrujący Italię nie może pominąć wzgórza Monte Cassino i zlokalizowanej u stóp opactwa bendyktyńskiego nekropolii, gdzie spoczywają polegli żołnierze Władysława Andersa, atakujący broniących się zaciekle w ruinach klasztoru hitlerowców.
Nie czas na dywagowanie, czy desperacki atak w ogóle miał sens (kto wzgórze widział musi mieć poważne watpliwości) i roztrząsanie, który front bardziej przyczynił się do rozgromienia faszystów. Faktem jest, że w natarciu zginęła masa młodych Polaków (923 żołnierzy i 2931 rannych), którym należy się wieczny szacunek.
Jestem ostatnią osobą, którą kręci tromtadracja, patriotyzm szyty na polityczną modłę. Na Monte Cassino zawędrowałem bez przymusu i to co tam zobaczyłem - szczerze mnie poruszyło. Polski cmentarz prezentuje się znakomicie. Opiekun (od lat we Włoszech żyjący Polak) poinformował, że jeszcze niedawno miejsce pochówku żołnierzy Andersa było w ruinie. Porozrzucane cmentarne kamienie, wszędzie pasące się krowy i kozy, po prostu ogólne zapomnienie. Nekropolia podniosła się dzięki inicjatywie śp. Przemysława Gosiewskiego, ówczesnego ministra bez teki w rządzie PiS. A więc nie tylko za kontrowersyjny peron we Włoszczowie trzeba mu być wdzięcznym. Dla mnie to odkrycie i dzisiaj chylę czoła przed politykiem, którego za życia wykpiwano.
Z koleżankami i kolegami przyklęknęliśmy nad grobami poległych i z przenośnego urządzenia odegraliśmy - rozmyślając o żołnierskim heroiźmie - pieśń przy której żaden (nawet w sztok zalany) Polak nie odważy się pójść w tany.
"Czerwone maki" to swoisty hymn, którego losy są równie pokrętne, jak los bitnego narodu któremu poniewczasie trzeba tak uroczyście śpiewać. Przypomnę tylko, że w uroczystości podsumowującej walki o ten skrawek Italii (przełamanie Linii Gustawa) polscy kombatanci nie wzięli udziału. Dlaczego? Zapomniano o daninie ich krwi. Tak zwyczajnie. Tym bardziej powinniśmy nekropolię pod Monte Cassino odwiedzać, czcić i pielęgnować.
Pieśń «Czerwone maki na Monte Cassino» jest polską własnością dopiero od 15 września 2015 roku!
Przez wszystkie powojenne lata tantiemy spływały do... Bawarii, jako że po śmierci kompozytora Alfreda Schütza właścicielem utworu była GEMA, niemiecki odpowiednik polskiego ZAIKS-u. Właśnie od niedawna (tekst ten piszę 20 września 2015 r.) świętujemy jej pełnoprawny powrót do macierzy i swoiste odrodzenie. W końcu doszło do przekazania praw do utworu przez stronę niemiecką.
Autor: Feliks Konarski
Rok powstania: 1944
Kompozytor: Alfred Schütz Al Suito
Wykonanie oryginalne: Gwidon Borucki
Czerwone maki
Czy widzisz te gruzy na szczycie?
Tam wróg twój się ukrył jak szczur.
Musicie, musicie, musicie
Za kark wziąć i strącić go z chmur.
I poszli szaleni zażarci,
I poszli zabijać i mścić,
I poszli jak zawsze uparci,
Jak zawsze za honor się bić.
Czerwone maki na Monte Cassino
Zamiast rosy piły polską krew.
Po tych makach szedł żołnierz i ginął,
Lecz od śmierci silniejszy był gniew.
Przejdą lata i wieki przeminą.
Pozostaną ślady dawnych dni
I tylko maki na Monte Cassino
Czerwieńsze będą, bo z polskiej wzrosną krwi.
Runęli przez ogień, straceńcy,
niejeden z nich dostał i padł,
jak ci z Somosierry szaleńcy,
Jak ci spod Racławic sprzed lat.
Runęli impetem szalonym,
I doszli. I udał się szturm.
I sztandar swój biało-czerwony
Zatknęli na gruzach wśród chmur,
Czerwone maki...
Czy widzisz ten rząd białych krzyży?
Tam Polak z honorem brał ślub.
Idź naprzód, im dalej, im wyżej,
Tym więcej ich znajdziesz u stóp.
Ta ziemia do Polski należy,
Choć Polska daleko jest stąd,
Bo wolność krzyżami się mierzy,
Historia ten jeden ma błąd.
Czerwone maki...